Stephanie Lehmann "Butik na Astor Place" + video

Nie wiem jak Wy, ale ja kocham rzeczy z drugiej ręki. Uwielbiam myszkować w szafce babci i wyciągać starą biżuterię, czy zakładać ubrania z jej młodości. Lubię second handy, bo można znaleźć w nich coś zupełnie wyjątkowego. Amanda Rosebloom, jedna z bohaterek "Butiku na Astor Place" kocha vintage jeszcze bardziej niż ja. Z miłości do mody z ubiegłych lat prowadzi w Nowym Jorku butik. Skupuje ubrania od różnych dostawców, ale też od pojedynczych osób, które chcą się pozbyć staroci zalegających im w mieszkaniu. I tak, pewnego dnia, Amanda znajduje się w mieszkaniu starej, prawie stuletniej kobiety, która chce sprzedać suknie z dawnych lat. Buszując po kufrach ze strojami Amanda natrafia na bardzo stary, tajemniczy dziennik. Pod wpływem impulsu zabiera go wraz ze swoimi zdobyczami ubraniowymi i czyta z wypiekami na twarzy. I tak właśnie poznajemy drugą bohaterkę tej książki, Olive Westcott. Olive mieszkała na Manhattanie w 1907 roku. W epoce, w której młodym damom jeszcze nie do końca wypadało pracować, mieć własne zdanie i podążać za marzeniami...

Książka "Butik na Astor Place" musiała być moja! Nowy Jork, styl vintage i historia kobiety żyjącej ponad 100 lat temu to wystarczające dla mnie powody, żeby natychmiast zatopić się w lekturę. Sięgając po tę książkę byłam pewna, że będzie to opowieść w połowie epistolarna, ale ku mojemu zdumieniu okazało się, że autorka zdecydowała się na poprowadzenie obydwu historii z punktu widzenia i Amandy i Olive. Ten zabieg był wyjątkowo udany, bo dzięki temu zyskaliśmy szansę na dogłębną analizę postaci - mogliśmy poznać jej opinie, dążenia, marzenia.

Top 13 książkowych.filmowych.serialowych par na walentynki! + video


Przedstawiam Wam subiektywny bezmiejscowy ranking ulubionych par z książek, filmów i seriali. Czym się kierowałam, tworząc ten ranking? Miłość i dobieranie się w pary łączy się dla mnie z pewną bardzo ważną rzeczą. Związek powinien mieć pewne granice. Nie interesują mnie takie pary, które zawsze wszystko robią razem. Wszędzie chodzą razem (czyli jak jedno nie może, to drugie samo nie pójdzie, bo nie), zawsze tak samo myślą, tak samo czują itd. itp. Dla mnie związek to pasmo docierania się i kompromisów. To sytuacja, w której dwie OSOBNE jednostki próbują ze sobą koegzystować w jako takiej harmonii. Związek nie może polegać na tym, że na jego rzecz tracimy całkowicie własną osobowość, własne zdanie i własną oryginalność. Dlatego ten ranking nie jest wypadkową NAJLEPSZYCH HISTORII ROMANTYCZNYCH ever, bo nie o to w nim chodzi. No dobra, gotowi?