"Proste, nie? Kto nie łapie, ten Hołdys."
Temat ACTA, tak wielce zajmujący wszystkich internautów, nie ominął i Nowej Fantastyki. Pewna część artykułów i felietonów z nowego numeru krąży właśnie wokół tej umowy. Jakub Ćwiek, Jakub Winiarski i Rafał Kosik, każdy z innej perspektywy, przygląda się tej sprawie. Pierwszy uwidacznia nam ciemne zaułki ACTA - podkreśla rolę, jaką odgrywa inspiracja, którą czerpią twórcy z już powstałych dzieł i że odebranie im tego prawa nie wpłynie dobrze na nowo powstałe teksty kultury. Drugi w króciutkim wstępie jeszcze raz udowadnia niekompetencję polskiego rządu, który, mówiąc kolokwialnie, kombinuje z ratyfikowaniem ACTA i utrzymuje, że ten dokument nic w polskim prawie nie zmieni. Ostatni przedstawia trochę inne zdanie o umowie i przybliża je nam w bardzo przystępny i zrozumiały sposób - co by było, gdybyśmy mogli w naszym domu skopiować sobie mikrofalówkę? Czy wtedy naprawdę nikomu niczego nie ubędzie?
Jak dla mnie, artykułem numeru był ten o fantastyce kobiecej. A ogromne zdjęcie Magdaleny Kozak wywołało szeroki uśmiech na mojej twarzy - panią Kozak stawiam na piedestale po jej genialnej trylogii "Nocarz". A z czym się je ów artykuł? Jest on, w wolnym tłumaczeniu, o jawnej dyskryminacji kobiecej fantastyki - mówi się, że kobiety potrafią pisać tylko fantastyczne romanse, a postrzały, wyścigi i typowo "męska literatura" (no proszę, nawet samo określenie jest już szowinistyczne!) nie leży w ich zasięgu. Jedną z pisarek posądzono nawet o to, że nie napisała swojej książki - dla szerszej publiczności była za bardzo "męska", by napisała ją jedna z przedstawicielek płci pięknej! Gdyby w XXI wieku nadal palono na stosie kobiety posądzone o bycie czarownicami, nasze ukochane autorki "mocniejszej" literatury już dawno by na nim wylądowały - przecież to takie niemożliwe, by delikatna kobieta stworzyła postać twardego, nabuzowanego testosteronem mężczyzny, który biega z pistoletem, rozlewa krew na prawo i lewo, a w jego głowie nie ma nawet krzty romantycznych myśli!
Oprócz wyżej wymienionych, w czasopiśmie znajdziemy jeszcze inne artykuły - na naszą uwagę zasługuje chociażby "Nieposkromiony Tarsem" (po lekturze nie pozostaje mi nic innego, jak zaznajomić się z twórczością tego reżysera) oraz felieton Petera Wattsa "Urodzeni, by być złymi":
"SF pisana przez naukowców nie jest szczytowym osiągnięciem gatunku. Jeśli na coś zasługujemy, to na litość, nie na pochwały."
W numerze, tradycyjnie, znajdują się opowiadania polskie i zagraniczne, które bardzo umilają leniwe śniadania. Polecam Wam zapoznanie się z "Lilką" Radosława Raka i z ""Legendą" Tomasza Kaczmarka - to naprawdę kawał dobrej prozy. Ktoś, kto mówi, że polska fantastyka nie dorasta tej zagranicznej do pięt musiał bardzo mało jej przeczytać!
Część czarno-białą przeznaczoną na dłuższe teksty literackie zamyka kolejny z cyklu felieton Michaela Sullivana "Rady dla piszących". Tym razem dowiadujemy się kilku pożytecznych informacji o PW, czyli punkcie widzenia. Radzi, jak przeskakiwać z głowy jednego bohatera do następnego bez wprawiania swojego czytelnika w konsternację. Oprócz tego, autor "Królewskiej krwi. Wieży elfów" (która notabene nie tak dawno miała swoją premierę i serdecznie Wam tę książkę polecam) opisuje coś, z czym ja miałam (i mam nadal) odwieczny problem - ze zbytecznymi informacjami, które ładujemy taczkami do głowy czytelnika zupełnie niepotrzebnie. Zamiast pozostawić odpowiednie pole do domysłów, my wszystko wyjaśniamy. W dodatku często okraszając te informacje naprawdę bardzo prymitywnym stylem.
Jak co miesiąc, w NF znajdziemy recenzje książek, filmów, komiksów itd.
Marcowy numer Nowej Fantastyki w mojej opinii był trochę gorszy od swoich poprzedników, ale nadal posiada mnóstwo plusów i miło spędziłam z nim swój czas.
Kwietniowy numerze, natochodzę!
Ocena: 5-
Za możliwość lektury czasopisma "Nowa Fantastyka" dziękuję serdecznie panu Marcinowi Zwierzchowskiemu oraz wydawnictwu Prószyński i S-ka!
Chyba muszę zakupić ten numer - wydaje się być ciekawy! :)
OdpowiedzUsuńKurczę muszę sięgać po tę Fantastykę:)
OdpowiedzUsuńKolejna dobra recenzja tego numeru, a ja cały czas jej nie przeczytałem :D Aż mi głupio.
OdpowiedzUsuńKogo jak kogo, ale Magdy Kozak bym wątła istotką nie nazwała. Swoją drogą, to trochę smutne, że na takim "Nocarzu" w notce o autorce trzeba dla uwiarygodnienia koniecznie podać informacje, że wojuje, strzela i skacze ze spadochronem... (przecież jak jakiś pan napisze romans paranormalny, to nie trzeba dodawać w notce, że jest zawodowym psychologiem związków a w wolnych chwilach zajmuje się szydełkowaniem i ikebaną).
OdpowiedzUsuńA "Legenda" mi się strasznie nie podobała.;)
Chętnie przeczytałabym w końcu coś konstruktywnego o ACTA, bo tyle szumy wokól tej ustawy, ale dalej nie wiadomo, o co chodzi.
OdpowiedzUsuńTemat o kobietach piszących fantastykę według mnie był najciekawszy. A nowy numer jakoś do mnie nie przemawia za bardzo patrząc po spisie treści ale zobaczymy jak przeczytam cały *.*
OdpowiedzUsuń