"Impro Atak" - spektakl w łódzkim Teatrze Nowym

(żródło)
Lubicie chodzić do teatru? Jeśli tak, to czy też celebrujecie wyjście? Spędzacie dobre kilkadziesiąt minut w łazience, zakładacie eleganckie ubranie… no bo przecież trzeba jakoś się prezentować! Nie ważne, że idziecie na zupełnie luźną, można by rzec „casualową”, sztukę. Wyjście do teatru to zawsze WIELKIE wyjście. W końcu idziecie się ukulturalnić!

Nawet nie wiecie jak się ucieszyłam, kiedy dostałam zaproszenie do Teatru Nowego w Łodzi na sztukę improwizowaną „Impro Atak”! Ja, dziewczyna, która jeszcze nigdy w swoim życiu nie miała okazji przejść się na legendarne już „Szalone nożyczki”! „Impro Atak” był moim pierwszym improwizowanym spektaklem i, jak możecie się już domyślić, na pewno nie ostatnim.

Jeszcze przed wejściem na salę publiczność powitał zabawny mężczyzna. Oznajmił, że zaraz rozdane nam zostaną karteczki i długopisy. Na tych karteczkach będziemy musieli napisać pierwsze zdanie, które przyjdzie nam do głowy, a potem wrzucić do specjalnie przeznaczonego kapelusza. Ja zdecydowałam się na: „Jestem spokojnym kwiatem lotosu na niezwykle spokojnej tafli jeziora” i byłam ogromnie ciekawa w jakiej sytuacji może się to zdanie pojawić. Chwilę później na scenie powitała nas grupa sześciu aktorów, ubranych kompletnie neutralnie – od stóp do głów na czarno. Uśmiechali się od ucha do ucha i zafundowali publiczności kilka ćwiczeń przełamujących lody. Po takiej rozgrzewce wszyscy byliśmy gotowi na jedną wielką IMPROWIZACJĘ.

(źródło)
Improwizacja w „Impro Ataku” składa się z krótkich form - takich specjalnie przygotowanych zabaw, które kończą się w momencie zadowalającej wodzireja puenty (w tej roli bezbłędny Jacek Stefanik). Wszystkie pojedyncze scenki zależą od publiczności, która wybiera gdzie aktorzy się znajdują, kim są, co robią. Jak się można domyślić, widowni pomysłów nie brakuje i zdarza się, że aktorzy muszą zagrać coś absolutnie absurdalnego. Na przykład grę planszową „Chińczyk”, która ma problem, bo wszystkie pionki, które posiada są w tym samym kolorze…

Jeśli lubicie się śmiać i macie ochotę na półtoragodzinną ucztę, podczas której niejednokrotnie będziecie rechotać wniebogłosy, to jest to sztuka zdecydowanie dla Was. Aktorzy są pogodni, skorzy do podejmowania wyzwań, błyskotliwi i naprawdę, naprawdę utalentowani. Łatwość, z jaką odnajdują się w wymyślonych przez publiczność historiach, jest naprawdę do pozazdroszczenia. Można też bez problemu zauważyć, że oni sami bardzo dobrze się bawią przez cały czas trwania spektaklu. Jest taki moment podczas „Impro Ataku” w którym widownia zlewa się z aktorami tworząc jedną ogromną całość. Można się wtedy poczuć jak na udanej imprezie z doborowym towarzystwem. Kto wie? Może nawet uda się Wam podpatrzeć kilka gier i wykorzystać je na najbliższym spotkaniu ze znajomymi? Ja wyniosłam już kilka dobrych pomysłów.

(źródło)
Bez słowa o widowni jednak się nie obędzie, bo jest to jednak nieodłączna część tego spektaklu, na którą jednak ani my, ani aktorzy nie mają wpływu. Mieliście może w klasie albo na imprezie jedną, czy dwie osoby, które rzucały nieśmiesznymi dowcipami albo hasłami? Albo które były wątpliwymi mistrzami ściemniania i wykładały się na co drugim zdaniu? Przygotujcie się, że możecie je otrzymać w prezencie pośród publiczności. Żarty o pociągu seksualnym do jaszczurki ratowało tylko doświadczenie aktorów, którzy podali to w całkowicie zjadliwy i do tego piekielnie śmieszny sposób. Wygłupy i plątanie się w zeznaniach jednej osoby (YOU HAD ONE JOB!) też zostały w sposób całkowicie mistrzowski zebrane do kupy w kilka sekund i przedstawione w najbardziej odjechany i kreatywny sposób. „Impro Atak” poradzi sobie z każdą publicznością. I to jest zdecydowanie kolejny, i chyba najważniejszy, plus tej sztuki.  

Polecam! Ja na pewno wybiorę się na nią po raz drugi :) 

2 komentarze:

  1. Świeeetna sprawa! Ja szczerze mówiąc, lubię teatr, ale może byłam w nim ze 3 razy w życiu? I to w podstawówce.. ale zgodzę się, jeśli chodzi o stan celebrowania wyjścia. Ja mam tak, nawet przed wyjściem do kina :))

    OdpowiedzUsuń
  2. W Nowym byłam w zasadzie tylko na Antygonie i się zraziłam przekombinowaniem całkowitym, ale Impro Atak wydaje się świetny :) Jak będę miała okazję, pójdę, ale najczęściej chodzę do Jaracza, tam mają świetne i zabawne sztuki :)

    OdpowiedzUsuń