Przyznam, że jeszcze nigdy w całym swoim życiu nie recenzowałam gazety. Ale "Nowej Fantastyce" nie sposób się oprzeć, a dobrze jest podjąć się zupełnie nowego wyzwania, prawda?
Po otwarciu miesięcznika natknęłam się najpierw na kilka słów wstępu napisanych przez Jakuba Winiarskiego. Jego odwołania do "Ferdydurke" i kilka celnych uwag o współczesnej pladze zwanej infantylizmem zaostrzyły mi tylko apetyt na czekające na mnie felietony. "Bohater z przypadku" Jakuba Ćwieka był pierwszym z nich. Odsłania on przed nami ,w sposób humorystyczny, przepis (a raczej jego brak) na stworzenie postaci kultowej.
"Przerwałem, bo nagle skojarzył mi się Harry Potter, a potem Edward Cullen i zrobiło mi się wstyd..."
Marcin Zwierzchowski jest autorem następnego artykułu o fantastyce dla młodzieży. Niektórzy pewnie krzywią się słysząc gatunek "young adult" - po lekturze tego tekstu może spojrzą na niego trochę przychylniej. W końcu Harry Potter też do niego należy, a skradł serca milionów (nie przesadzam?) ludzi w różnym wieku na całym świecie.
Wywiad z Josephem Delaneyem najpierw pominęłam, chcąc go poznać od strony jego twórczości (która znacznie więcej mówi o ludziach). Jak usiadłam nad tymi opowiadaniami, to tak też w nie wsiąknęłam. Nie dość, że oba biją na głowę inne zamieszczone w tym czasopiśmie, to jeszcze są napisane na wysokim poziomie, traktują o jednym z moich ulubionych rodzajów fantastyki i są mroczne. A ja lubię wszystko co dziwaczne, straszne i tajemnicze. I o ile na samym początku bardzo sceptycznie podchodziłam do serii "Kronik Wardstone" (choć nawet nie wiedziałam o czym traktują, bo zżarło mnie uprzedzenie), to po lekturze opowiadań sięgnę po nie na pewno! A po wywiadzie z Panem Delaneyem przekonałam się, że jest on mądrym, optymistycznie nastawionym do życia człowiekiem oraz, że 15 lutego 2013 roku odbędzie się premiera "Zemsty czarownicy"!
"Para buch, koła w ruch" to dla mnie (oprócz opowiadań) crème de la crème w tym numerze. A dlaczego? Bo ja steampunk po prostu uwielbiam! Ten artykuł przeznaczony jest dla tych osób, które ze steampunkiem stykają się rzadko, ale ja i tak byłam zachwycona. Szczególnie małą rubryczką "Steampunk na ekranie" - kilku filmów nie miałam okazji jeszcze obejrzeć i... już zacieram rączki!
"Estetyka steampunkowa stała się pełnoprawnym utworem popkultury. Nawet ci, którzy nie mają o niej pojęcia, musieli się z nią zetknąć."
A co z pozostałymi opowiadaniami w czasopiśmie? Przyznam, że już mi się tak bardzo nie spodobały. "Felix, Net i Nika oraz Wędrujące Samogłoski" są napisane lekkim, przystępnym językiem. Nic dziwnego, w końcu to literatura young adult. Humorystyczna forma opowieści mi się podoba, jednakże nie gustuję w tekstach kultury z wynalazkami w tle. No nie i już - sci-fi nie jest dla mnie. Chociaż... no właśnie. "Eliminację" Roberta Reeda wspominam bardzo dobrze, bo nowoczesna technika nie gra w niej pierwszych skrzypiec. Opowiadanie jest z lekka przewidywalne ale koniec i tak szokuje.
Felieton Sullivana to kolejny czynnik decydujący o tym, że musiałam sięgnąć po to pismo. Książkę tego pisarza oceniłam wysoko i mam po niej same dobre wspomnienia. Chciałam więc sprawdzić, czy felietony pisze równie dobrze. No i pisze! Jego rady są dość oczywiste, ale często właśnie zapominamy o tych najprostszych wytycznych, nieprawdaż? Jego podział miejsca akcji, czy całego utworu na historie składowe bardzo przypadł mi do gustu. Sullivan naprawdę wie o czym pisze. Feliksa W. Kresa i "Galerię złamanych piór" w tym krótkim felietonie przebił z kretesem (jeśli chodzi o porady dla piszących, oczywiście).
"Trzymaj się tylko jednego rodzaju literatury, a pisanie w nim zamieni się w chów wsobny."
Oprócz artykułów i opowiadań w "Nowej Fantastyce" znajdziemy także recenzje (oraz zapowiedzi) książek, filmów, komiksów i gier, a także informacje o najbliższych konwentach.
Gdy tylko dostałam "Nową Fantastykę" do rąk, przeraziła mnie cena. 10 złotych za takie cieniutkie czasopismo? Nie zdawałam sobie sprawy, że w gazecie znajduje się aż pięć opowiadań. Jeśli ktoś lubi taką formę literatury, to myślę, że cena nie jest taka wygórowana. Szczególnie, że gazeta wychodzi co miesiąc.
Ocena: 5
Za możliwość lektury czasopisma "Nowa Fantastyka" dziękuję serdecznie panu Marcinowi Zwierzchowskiemu oraz wydawnictwu Prószyński i S-ka!
No i mamy Nowy Rok! Dobrze się bawiliście w Sylwestra? Ja zabawę miałam szampańską, tyle że wróciłam do domu z... wiatrówką ;)
Szczęśliwego Nowego Roku!
Wstyd przyznać, ale nigdy nie czytałam jeszcze Fantastyki. Może w końcu się skuszę.
OdpowiedzUsuńOoo... Muszę wreszcie dorwać w swoje łapki jakiś numer! A Sylwester uważam za całkiem udany ;-)
OdpowiedzUsuńFantastyka jest niekwestionowaną kuźnią talentów, każdy chyba zna pięć chociażby (tak, pięć!) nazwisk, które wypromowała.
OdpowiedzUsuńDokładnie, moi rodzice znali to czasopismo, a ja nie ;) Wstyd po prostu ;)
OdpowiedzUsuń