Seriale na jesień/zimę 2014 - część 1


Dzisiaj przedstawię Wam 5 seriali, za które warto się zabrać, gdy za oknem robi się ciemno i zimno, pada deszcz, a Wy macie ochotę zaszyć się głęboko pod pierzyną i udawać, że Was nie ma. Będzie to pierwsza część całej mojej epopei o serialach, gdyż oglądam 15 z tych, które aktualnie wychodzą. Tak, dobrze czytacie. PIĘTNAŚCIE seriali.

Jestem całkowicie za serialami. Towarzyszą mi praktycznie przy każdym posiłku (a buzia nie zamyka się właściwie do napisów końcowych, więc moja waga bardzo na tym ucierpiała - nie da się ukryć) i zapewniają rozrywkę, której nie sposób się oprzeć :)

Mówioną wersję możecie obejrzeć tutaj, proszę:


A kto nie ma ochoty mnie słuchać, to może mnie przeczytać (słuchajcie, alternatywa życia! ;)). Seriale będę opisywać w porządku alfabetycznym. Kolejne części pojawią się wkrótce :)

1. Arrow

Jeśli lubicie seriale, komiksy, filmy, książki, czy gry o superbohaterach, to pewnie ten tytuł nie jest Wam obcy. Jeśli zaś nie wiecie o czym jest "Arrow", który zbiera zarówno bardzo pochlebne, jak i dość krzywdzące opinie (ale to jest chyba cecha każdej szanującej się produkcji), to już spieszę z pomocą. Arrow opowiada historię Olivera Queena, który po katastrofie swojego jachtu cudem uchodzi z życiem. Przeżywa na bezludnej wyspie pięć długich lat i gdy w końcu, cudem, przychodzi pomoc, wraca do swojego ukochanego Starling City. Starling City to jego rodzinne miasto, gdzie sam Oliver słynie z nazwiska. Rodzina Queenów jest bowiem bardzo bogata i wpływowa. Jego matka, siostra i przyjaciele kompletnie stracili nadzieję, że Oliver żyje i dawno temu wyprawili mu pogrzeb i pogodzili się z jego śmiercią. Są więc niezwykle szczęśliwi, gdy dowiadują się, że ten jednak cudem przeżył. Nie zauważają jednak, że Oliver dość znacznie się zmienił. Podczas pobytu na wyspie zmagał się z przeciwnościami losu i walczył o przetrwanie. Zdecydował też, że kiedy powróci do swojego miasta, to zrobi wszystko, żeby zmienić je na lepsze - a więc ukarać tych, którzy je wykorzystują podczas swoich rządów. I tak, Oliver Queen przywdziewa zielony kubraczek, struga strzały i chroni Starling City przed bandytami. W jego misji pomagają mu Diggle i Felicity. Diggle zapewnia mu swoje wsparcie podczas nocnych eskapad, a Felicity jest mózgiem od technologii komputerowych.

Arrow wciąga. Odcinki napisane są tak, że trzymają w napięciu od początku do końca. Jeśli lubicie walki, wybuchy i kino akcji, to serial jest dla Was idealny. Dodajmy do tego humor w stylu "awkward moment" serwowany nam przez niezawodną Felicity, którą wprost uwielbiam, gdyż jest typem "ładna dziewczyna nerd", który u kobiet cenię niesłychanie ;)


2. Constantine

Tutaj nie będę się zbytnio rozpisywać, gdyż jak na razie widziałam tylko pilotażowy odcinek i jeszcze, z braku czasu, nie nadrobiłam epizodu 2. Constantine zapowiada się ciekawie. Głównego bohatera poznajemy w szpitalu dla psychicznie chorych, w którym przebywa na własne życzenie. Chce on sprawdzić, czy to, co widzi na co dzień jest prawdziwe, czy po prostu coraz bardziej wariuje. Constantine ma talent do odprawiania egzorcyzmów i "rozprawiania" się z demonami. W pilotażowym odcinku pojawia się anioł, co mnie osobiście cieszy ogromnie, bo wyczekiwałam na drugi serial w klimatach "Supernatural" (przy okazji - wiadomo na kim wzorowany był ubiór Castiela z "Supernatural" ;) ). Jestem bardzo ciekawa jak rozwinie się akcja, bo już po pilotażowym odcinku scenarzyści zmienili koncepcję na jedną z głównych bohaterek i dziewczyna, która pojawiła się w pilocie nie pojawi się jak na razie w obsadzie, a jej postać będzie wykorzystana dopiero w kolejnych sezonach (oczywiście, jeśli oglądalność będzie odpowiednia i nie skasują Constantine po pierwszym sezonie :) ). Czekam z niecierpliwością na następne odcinki i mam nadzieję, że ten serial zagości na dłużej na moim monitorze!


3. Degrassi

Teraz czas na moją małą guilty pleasure. Degrassi wychodzi ponad pół mojego życia. Z ręką na sercu - ponad pół mojego życia (a ja mam lat 22 :) ). Serial liczy sobie 14 sezonów, po 22 (około) odcinki każdy. Opowiada on historię kilku roczników, uczących się w Liceum Degrassi High. Mamy tutaj klasyczny przykład szkolnego drama, które nigdy się nie kończy - gdy najstarsza klasa odchodzi, scenarzyści wstawiają na jej miejsce kilka postaci z najmłodszego rocznika. Jest to zabieg idealny - nie jesteśmy skazani na przyzwyczajanie się co kilka sezonów do kompletnie nowej generacji (jak np. w Skins), tylko żegnamy się z kilkoma postaciami, kilka starych zostaje, plus, oczywiście, dochodzą nowe. W ten sposób można ten serial oglądać w nieskończoność (co ja właśnie czynię). Chociaż pierwsze sezony były chyba zdecydowanie najlepsze (choć to generacja z Anyą jest moją ulubioną), to obecne ogląda się równie przyjemnie. Jeśli jesteście wielbicielami szkolnych intryg, pierwszych miłości i dużej dozy dramatu (nastoletnie ciąże, zabójstwa, samobójstwa, segregacja rasowa, odmienna orientacja, choroby itp.), to jest to serial zdecydowanie dla Was.


4. Downton Abbey

Czy istnieje na tym świecie ktoś, kto obejrzał choć jeden odcinek Downton Abbey i może powiedzieć, że nie lubi tego serialu? Nawet moja babcia ogląda go z zainteresowaniem na TVP, a mama podkrada mi laptopa, kiedy nie patrzę i nadrabia odcinki z obecnego sezonu :) Downton Abbey to historia rodziny szlacheckiej i jej służby, które zamieszkują ogromną posiadłość o nazwie Downton Abbey. Akcja zaczyna się od pamiętnego dnia w 1912 roku, kiedy to bohaterowie dowiadują się o katastrofie Titanica. Pech chciał, że jedyni dwaj spadkobiercy, których lord Grantham (właściciel posiadłości, szczęśliwy mąż i ojciec, pan domu) posiadał niestety utonęli. Jak to jednak bywało w dawnych czasach okazuje się, że rodzina Crawleyów jest ogromna i istnieje ktoś o tym samym nazwisku - jakiś daleki, daleki kuzyn. Tak więc Matthew Crawley, wraz z matką, przyjeżdżają do posiadłości na prośbę lorda i... od początku wzbudzają nie lada zdziwienie. Okazuje się, że tych dwoje nie siedzi z założonymi rękami, nie trwoni majątku (bo i tak go nie ma), tylko należy do klasy pracującej. A to nie uśmiecha się SZLACHECKIEJ rodzinie, za to wzbudza ogólne poruszenie wśród służby, która także dostaje swoje własne wątki w czasie antenowym. 

Downton Abbey można lubić za kilka rzeczy. Oczywiście, za wspaniałe kostiumy i scenografię. Za Maggie Smith, która wyprawia prawdziwe cuda z postacią, którą gra - nie ma chyba bardziej złożonego, czy ciekawszego bohatera od harbiny Grantham! :) Muzyka dodaje smaczku dobrze napisanym scenariuszom (choć obecny sezon jest już trochę słabszy niż poprzednie, to trzeba przyznać), a mnogość postaci wokół których kręci się akcja serialu nie pozwala nam się nudzić. Jeśli lubicie rodzinne intrygi i sekrety albo chcecie wiedzieć w jak ciekawych czasach żyli nasi przodkowie, to polecam z całego serducha! 


5. Faking it

Faking it to przeurocza komedyjka produkcji MTV. Karma i Amy uczęszczają do najdziwniejszej szkoły na świecie, w której to "marginesem społecznym" nie są kujony i gothic girls, a cheerleaderki i futboliści. Ich szkoła ceni sobie oryginalność i stawia na szczycie tych, którzy w jakiś sposób wyróżniają się od reszty. Przyjaciółki od pewnego czasu próbują zyskać na popularności, ale nigdy im się to nie udaje. Do czasu, aż przez przypadek zostaną wzięte za lesbijki. Nagle wiodą prym w szkole i wszyscy je kochają. Za namową Karmy dziewczyny postanawiają nie wyprowadzać nikogo z błędu i udawać zakochaną parę. Problem polega na tym, że Amy niestety nie musi wcale udawać... Smaczku dodają również postaci drugoplanowe - Shane "I am proud to be gay" i Lauren, która skrywa pewny wstydliwy dla siebie sekret ;) 

Faking it pięknie rozświetli każdy ponury dzień. Serial ogląda się szybko (tylko 20 minut?! to zbrodnia!), łatwo i przyjemnie. Potrafi nieźle rozbawić, ale czasem nawet troszkę chwyci za serducho. Jeśli nie macie problemów z zaakceptowaniem środowisk LGBT i uważacie, że "It's okay to be gay", to serial jest dla Was! 


Kolejna część już za dwa dni :)


6 komentarzy:

  1. Downton Abbey uwielbiam i cieszę się z zamówienia kolejnego sezonu ;)

    http://pasion-libros.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tych tu wymienionych oglądam tylko Downton Abbey. Ale Arrow mam w planach i nawet już ściągnięty pierwszy sezon.
    Co do seriali to doskonale Cię rozumiem. Teraz u mnie bida z nędzą, bo małe dziecko skutecznie uniemożliwia mi oglądanie nawet tych pięciu, które sobie zostawiłam w tym sezonie, ale w zeszłym roku też leciałam kilkanaście i do tego ze 3 jakieś stare, które nadrabiałam całymi sezonami. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, małe dzieci rzeczywiście pozostawiają mało czasu na oglądanie. To chyba tylko przy karmieniu ma się z 20 minut wolnego, kiedy mały zasysa butlę (albo pierś :D).

      Nadrabianie całymi sezonami to coś, co lubię - neverending oglądanie po kilka odcinków na dzień ;D A potem Kac Moralny, że cały dzień oglądało się głupoty ^^

      Usuń
  3. Constantine zawiódł mnie tak bardzo, jak tylko mógł. Wygląd demonów mnie odrzucił, a trzeci odcinek po prostu znudził (na tyle, że go nie do oglądałam). Dla mnie jest to jak na razie największy zawód tego roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, ale te demony to chyba nie były demony (te stwory w 2 odcinku). A 3 odcinek nie należał rzeczywiście do najlepszych. Wydaje mi się, że Constantine jeszcze się rozkręci, bo jak na razie zdarza mi się w połowie odcinka np. odwiedzać facebooka :D Więc czuję ten ból ;)

      Usuń
  4. 'Arrow' uwielbiam :) Thea i Ollie i Felicyty to moje ulubione postacie :) wkurza mnie niemiłosiernie była Olivera :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń