Feliks W. Kres "Galeria złamanych piór"

... czyli innymi słowy - jak nie pisać powieści. Książka wpadła mi w oko przypadkiem, gdy oglądałam rzeczy, których się chciał pozbyć jeden z autorów blogów z recenzjami..Jest to zbiór felietonów polskiego pisarza (znajduje się tam również poczta z próbkami pisarskimi młodych autorów z uwagami Feliksa), który próbuje wsadzić nam do głów kilka ważnych zasad tworzenia, których trzeba się trzymać.

Jeśli jednak sądzicie, że dostaniecie na tacy przepis na rewelacyjną powieść - bardzo się zawiedziecie. Feliks stara się tylko zwrócić naszą uwagę na podstawowe problemy i (jak pisze) - "z gówna bicza nie ukręcisz". Albo ma się ten talent albo nie. Sam dzieli pisarzy na Artystów i Rzemieślników. Według niego każdy dobry Rzemieślnik zarobi swoimi książkami na chleb, bo będzie miał swój własny, zajmujący styl pisania. Mógłby zechcieć opowiedzieć historię mycia toalety - jeśli zna się na swojej robocie, uczyni to tak zajmującą lekturą, że czytelnik będzie chciał jeszcze. Artysta, posiadając tylko pomysł na powieść, nie zdziała dużo.

Wszystkim, którzy naprawdę myślą o tym by pisać, Kres przygotował  specjalny dekalog:

"Po pierwsze. Pisanie ma sprawiać przyjemność.
Po drugie. Nad skończonym tekstem trzeba dalej pracować.
Po trzecie. Przed skierowanie do druku tekst powinien odleżeć.
Po czwarte. Nie napalaj się na pomysł, który właśnie wpadł ci do głowy.
Po piąte (z całym szacunkiem i za przeproszeniem). Z gówna bicza nie ukręcisz.
Po szóste. Nie wierz w żadne prawdy objawione.
Po siódme. Nie ma obowiązku bycia pisarzem.
Po ósme i dziewiąte. Książki są dla ludzi, mają służyć do czytania.
Po dziesiąte. Cudzołóż.
(Przynajmniej to ostatnie wszyscy zapamiętają.)"
Wiele razy byłam bliska rozpłynięcia się we łzach ze śmiechu czytając wypowiedzi Kresa. Są genialne. Uwielbiam, ubóstwiam wręcz, oceniać innych w podobny, ironiczny sposób (kiedyś, jakieś cztery lata temu miałam bloga z ocenami innych blogów, to były czasy!), ale to Pan Feliks opanował tę sztukę do perfekcji. Jest ostro. Jest humorystycznie. Aż przyjemnie czytać.

Na samym końcu książki jest umieszczony bonus, w postaci trzech (dotąd niepublikowanych) opowiadań Kresa.  Po lekturze mogę powiedzieć tylko jedno - z okazji mojego poniedziałkowego (wtorkowego?) wypadu do Empiku kupię sobie jego powieść. "Różowa sukienka" to mój faworyt - dawno nie czytałam czegoś tak krótkiego i wzruszającego. Podobnie było z "Zabitym". Ludzie, gdzie żeście schowali takiego autora?! I pomyśleć, że ja tak sobie spokojnie przechodziłam obok "Klejnotu i wachlarza"...

Nie oceniam. Byłoby to chyba trochę dziwne - ocenić książkę, w której autor ocenia innych? Czym miałabym się kierować? Tym, czy jego przekonania pokrywają się z moim wyobrażeniem o idealnym pisarzu? Bo jeśli humorem i lekkością pióra, to uplasowałby się wysoko. Jednak to nie była powieść, więc pozostaje mi tylko polecić ową pozycję.

Jest krótkie i warte poświęconego czasu - żeby nie dostać oczopląsu polecam przekopiować całość do Worda.

PS. Korzystając z okazji, chciałabym Wam wszystkim życzyć Wesołych Świąt. Szczypty lenistwa i wielu wspaniałych filmów, książek i innych form ukulturalnienia w nadchodzących dniach :)

PS2. I chciałabym przeprosić wszystkich, którzy czekają na recenzję "47 roninów" (na przykład Anne), ale coś mi to czytanie nie idzie. Książka jest wybitnie nudna i chyba, na otarcie łez (bo kocham samurajów), będę sobie poczytywać "Zaginiony symbol" Browna.

5 komentarzy:

  1. ach, wybaczę Ci tych Roninów, bo teraz widzę, że 'Galeria...' zasługuje na zdecydowanie większą uwagę. fragment przeczytałam i rzeczywiście, jego styl pisania wydaje się zachęcający i to bardzo.
    opowiadania nie czytam teraz, zostawię sobie tę przyjemność jak już zdobędę książkę.^^
    najbardziej mnie zdziwił fakt, że wydała to 'Fabryka Słów', zdecydowanie jest mi ona bliska, a do tej pory jakoś nie rzuciło mi się w oczy nazwisko Kres...
    mm, wyjeżdżam za tydzień do Paryża z klasą i wiem, jaką książkę ze sobą zabiorę... ;P
    świetna recenzja.
    ciao.

    OdpowiedzUsuń
  2. osz, to ten! (zajrzałam do 'Fabryki')
    mać, był już mi tyle razy polecany, dlaczego po niego nie sięgnęłam, hę? ;O

    OdpowiedzUsuń
  3. jak widać, dopadła mnie bezsenność.
    w każdym razie, może zwróciłabyś kiedyś uwagę na Kossakowską? nie wiem co prawda, czy Cię zainteresuje, ale sprawdź.(;
    ciekawam Twojej ew. opinii.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja się jakoś Kossakowskiej boję, ale rzeczywiście powinnam zwrócić na nią uwagę. Obiecuję :)
    Fabryka Słów jest dla nie rajem. Uwielbiam książki z tego wydawnictwa!
    Oddaj mi trochę swojej bezsenności, przyda mi się, oj przyda...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja już "Zaginiony symbol" skończyłam :) Co do tej książki: fajnie, że ma taki ironiczny styl, wręcz uwielbiam taki. Sama czasem mam takie komentarze, odpowiedzi itp.

    OdpowiedzUsuń