Księżna Isabella Di Cassillis nie wiedzie łatwego życia. Najpierw zostaje wydana za mąż za człowieka, który w ogóle jej nie interesuje. Jej ojciec ją po prostu "sprzedaje", w zamian za uregulowanie rodzinnych zobowiązań. Książę Ernest, za którego wyszła, to człowiek oziębły, hulaka i bawidamek, który sam wkrótce zadłuża nie tylko siebie ale i swoją żonę, a potem umiera w ramionach kochanki. Od tej pory Isabelli grozi więzienie za długi i aby go uniknąć ma dwa wyjścia - może wyjechać z kraju i liczyć na to, że nie będą jej szukać albo odwiedzić więzienie i wziąć ślub z którymś ze skazańców. W zamian za lepsze warunki życia w celi, w której maja spędzić resztę życia, na pewno z wielką chęcią poślubi księżną i przejmie na siebie długi. Traf chce, że kobiecie polecony zostaje pewien mężczyzna, z którym 12 lat temu łączyło ją prawdziwe uczucie. Co więcej, księżna nie zdaje sobie sprawy, że ów Marcus Ellis siedzi w więzieniu dopiero od 3 miesięcy i to tylko dlatego, że prowadzi tam śledztwo. Możecie się tylko domyślać, jak wielki szok wyrysuje się na twarzy Isabelli, gdy następnego dnia ujrzy swojego "pana młodego" (rządnego zemsty za pozostawienie go samego przed ołtarzem 12 lat temu) nie w celi więziennej, ale na balu w Londynie...
Opis książki bez wątpienia zachęca do lektury, jednak pewnie nie tylko ja mam pewien problem sięgając po romanse. Ja po prostu z góry sobie zakładam, że są puste i ckliwe, co w przypadku Wydawnictwa Harlequin nigdy nie jest prawdą (a ja i tak swoje!). Z drugiej strony, lepsze jest pozytywne zaskoczenie, niż gorzki zawód, prawda?
Dziewiętnastowieczna Anglia, skandale i intrygi, wystawne bale, plotki i flirty. Nicola Cornick świetnie czuje się w takiej otoczce. Dba o szczegóły do tego stopnia, że jej powieść wydaje się całkiem prawdopodobna! Bohaterowie nie są przerysowani, każdy z nich ma indywidualną rysę charakteru i własne problemy. Co więcej, żaden z nich nie jest denerwujący - nie kieruje się dziwnymi pobudkami, nie dokonuje absurdalnych wyborów, a przy tym jest jak najbardziej ludzki i prawdziwy. Isabella ma cięty język i nie da się jej "w kaszę dmuchać", więc jej losy śledzi się z autentycznym zainteresowaniem.
Autorka zadbała o wielowątkowość książki, dzięki temu nie jest ona monotonna. Z historią miłosną Isabelli i Marcusa przeplatają się losy Penelope i Alistaira, czy wspomnienie bardzo smutnej egzystencji Indii. Fabuła rozwija się w szybkim tempie i to do tego stopnia, że żal jest odłożyć książkę.
A klimat powieści... Ach, to było naprawdę coś. Stare dworki, strychy, przepych, ozdobne suknie, salony... Aż chciało się wsiąknąć w powieść i żyć razem z bohaterami.
Wątek kryminalny zaostrzał apetyt na więcej i pod koniec książki podnosił ciśnienie.
"Kłopotliwy dług księżnej" to nie jest pozycja wybitna, czy jakaś szczególnie wartościowa. Ale czy jest to powód, żeby książkę rzucić w kąt? Oczywiście, że nie! Dostarcza ona świetnej rozrywki i połyka się ją w mgnieniu oka. To świetny sposób na odprężenie podczas piątkowego wieczoru!
Ocena: 5
Książkę do recenzji otrzymałam od wydawnictwa Mira wydawanego przez Harlequin. Serdecznie dziękuję.
Oj może, może ;)
OdpowiedzUsuńDość wysoka ocena, więc pewnie powinnam przeczytać, ale jakoś na razie nie mam ochoty na książki o tematyce historycznej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czemu nie:). Jak wpadnie mi w łapki, to z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Brzmi fajnie choć na początku twojego posta się na to nie zapowiadało:)
OdpowiedzUsuńM.
już pobrana i czeka na wakacje. :D
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś, gdy już przekonam się do romansów ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ooo nie dla mnie, totalnie!
OdpowiedzUsuńJa mam zamiar zabrać się za tego typu ksiażki więc czemu nie? :)
OdpowiedzUsuńPS. Zostałaś wytypowana do zabawy oTAGowani na moim blogu: http://niebianskie-pioro.blogspot.com/2012/05/otagowani.html Zapraszam do zabawy :))
Dziękuję, zaraz spełnię swą powinność ;)
UsuńNigdy nie skreślałam romansów Harlequinowych spodziewając się zwykle czegoś naprawdę wciągającego. Lubię raczej "obszerniejsze" tomy niż krótkie, proste historie. Mogłabym Ci polecić "Los tak chciał" Baxter Mary Lynn. Przeczytałam to lata temu i mimo tego, że książkę straciłam, kupiłam na nowo na allegro bo naprawdę jest interesująca. Przynajmniej ja tak uważam. Jest jeszcze jedna książka Harlequina: "Silver" Penny Jordan.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dzięki wielkie, zapiszę sobie i będę pamiętać :)
UsuńPowiem Ci, że sięgnęłam po książkę dlatego, że pozytywnie ją zrecenzowałaś i nie - nie zmyślam XD Już dawno nie czytałam nic z gatunku "romans", dlatego też było to miłą odskocznią, a i lektura naprawdę niezła. Być może oceniłabym troszkę niżej, ale jestem zadowolona, że pokierowałam się Twoją opinią :)
OdpowiedzUsuńOjeeej, strasznie mi miło :)
UsuńNo i poprawnie XD
Usuńobserwuje bloga.
OdpowiedzUsuńAhm... dziękuję więc :D
Usuń