E. L. James "Pięćdziesiąt twarzy Greya"

O czym mówi status bestsellera? O tym, że książka się dobrze sprzedaje. A nie, że jest dobra, czy wartościowa. Przepychacze do kibla też się dobrze sprzedają, a nie wnoszą do naszego życia niczego specjalnego.

Książkę posiadam w domu, bo całą trylogię kupił na własność mój dziadek (dowodząc chyba, że jest stereotypowym samcem ;) ). Przed przeczytaniem zostałam poinstruowana, że kiedy skończę, to mam natychmiast całą trylogię sprzedać, bo to gniot jakich mało.

Czym książka tak przyciąga potencjalnych czytelników? Plotki głoszą, że fabułą: Ana, główna bohaterka i studentka literatury, dostaje niespodziewane zlecenie przeprowadzenia wywiadu ze wpływowym, młodym i bardzo przystojnym mężczyzną - Christianem Greyem. Obydwoje od początku przypadają sobie do gustu... i co? I Grey wprowadza niedoświadczoną Anę w tajniki seksu BDSM. To tak w skrócie, bo chyba każdy wie, co kryje się w tym niepozornym tomie.


No to zabrałam się do lektury. Przywitała mnie nijaka bohaterka, ze słabym charakterem i, najwyraźniej, zaburzeniami osobowości, skoro w jej ciele mieszkają jeszcze "wewnętrzna bogini" i "podświadomość". Anastazja to fajtłapa jakich mało, osoba bez głębszych zainteresowań, niezdecydowana, naiwna... Jak kogoś takiego da się polubić? Ano nie da.

Przykładem ogromnej inteligencji Anastazji może być jej wielce mądre pytanie: "Czy rodzina wie o twoich upodobaniach?", które zadaje Greyowi, kiedy odwiedza jego pokój przyjemności. Tak, Ano, rodzina zjeżdża się na weekendy, siada w loży i obserwuje, jak Christian uprawia seks ze swoją uległą, brawo za wyobraźnię!

To co z Greyem? Ta sama bieda. To typ jakiś wyjątkowo antypatyczny i nienormalny. Stary jak koń, a jego uczucia i emocje zatrzymały się na poziomie rozwoju jak u ameby. Twierdzi, że wie, czego chce, ale potem sam sobie przeczy. Do tego, OCZYWIŚCIE, jest wyjątkowo przystojny i bogaty, jakby nadrabiał tym swoje inne braki, których niczym zastąpić się nie da. To człowiek, który nie chce się z nikim wiązać, kobiety traktuje przedmiotowo i lubi zadawać im ból. Nie no, wymarzony kandydat na chłopaka, nie ma co!

Najbardziej śmieszy mnie tekst na okładce, że "Mężczyźni wiele zawdzięczają tej książce". Przypatrzmy się więc inicjacji seksualnej Any - laska robi to z jakimś nienormalnym facetem z problemami psychicznymi, krwawi, gdy on przebija jej błonę dziewiczą (bo dziewczyna przecież ZAWSZE krwawi, no nie?), a potem przeżywa na "dzień dobry" 3 orgazmy (z czego jeden pochwowy, o który kobiety walczą niekiedy przez całe życie. Co ona bierze? Też chcę!), "rozpada się na milion kawałków" itd. Dodajmy do tego fakt, że Ana jest kompletnie zielona, jeśli chodzi o te sprawy - nigdy w życiu nie miała do czynienia z żadną formą seksu, czy chociaż wiedzą o jego aspekcie technicznym, duchowym i emocjonalnym (masturbacja, pogadanka, strony w necie, świerszczyki, rozmowy z koleżankami, no po prostu nic i to w dobie tak dobrego obiegu informacji!). Jeśli faceci uczą się z tego jak sprawiać przyjemność swoim partnerkom, to ja im naprawdę współczuję (nie facetom - partnerkom!). 

Warto dodać, że Anastazja jest zielona także w kwestii HIGIENY, bo nie dość, że myje zęby szczoteczką Christiana, to jeszcze, jak czytamy na którejś stronie: "Kate namówiła mnie, żeby się ogolić" (cytat niedokładny) i to wcale nie chodziło o miejsca intymne, ale nogi i pachy. Taka stara baba i nigdy się nie goliła? WTF?! Czy jest na sali lekarz?!

Kolejne idiotyczne elementy zachowania Any to infantylne przeklinanie ("O święty Barnabo", "Kuźwa do kwadratu", "Kurka wodna") i nieustanne czerwienienie się. Czy ona kiedykolwiek wygląda normalnie, czy żeby zakryć tę czerwoną twarz musi używać 3 ton jaśniejszego podkładu? A, przepraszam, nie używa - przecież nawet się nie goli...

Grey też nie zostaje w tyle - oboje przeprowadzają miliony drętwych i idiotycznych dialogów, a w momencie kulminacyjnym i którymś z kolei gorącym seksie tych dwojga Pan Szary (Łobosze, jakie niefortunne spolszczenie!) wykrzykuje "Poczuj to mała, poczuj to dla mnie!" - w tym momencie spadłam z krzesła ze śmiechu, a jego słowa skojarzyły mi się z >>> TĄ PIOSENKĄ. Może być żałośniej?

Co więc jest w tak beznadziejnej książce, że miliony się w niej zaczytują? Jak dla kogoś "50 twarzy Greya" jest pierwszą książką erotyczną, to nie wiem, może się zachłystuje tymi opisami stosunków seksualnych? Albo ma podobny charakter do Any, więc się z nią identyfikuje? Ja czytając ją nudziłam się jak cholera, bez przerwy szczerzyłam się sarkastycznie i przewracałam oczami (bo ja w przeciwieństwie do bohaterki MOGĘ to robić, bo NIKT mi nie zabrania) czytając kolejne infantylne i idiotyczne dialogi. Lektura zajęła mi miesiąc, tak bardzo nie chciało mi się do niej wracać.

2 na szynach i weźcie to ode mnie, fuj!

16 komentarzy:

  1. Nic dodać nic ująć, świetna recenzja i tak jak lektura okazała się dnem czytanie Twojej recenzji dostarczyło mi wrażeń na najwyższym poziomie i przyznam szczerze, że wreszcie dojrzałam plus powstania tego "bestsellera"- Twoja opinia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dziękuję, zaczerwieniłam się niczym Ana ;D

      Usuń
  2. Ależ mi się podoba Twoja recenzja, bardzo dynamiczna, ciekawa i dosadna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam z prawdziwą przyjemnością! Recenzję, nie książkę.;)

      Usuń
  3. " Przepychacze do kibla też się dobrze sprzedają, a nie wnoszą do naszego życia niczego specjalnego." - jesteś moją idolką :))) A co do książki to nigdy nie miałam zamiaru jej czytać, bo a) nie lubię lit. erotycznej b) tak czułam, że coś tu śmierdzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;) Nie czytaj, nie warto. Chyba, że masz ochotę potem napisać parę słów prawdy. Przyznam, że takie lektury są potrzebne, bo można odetchnąć od samych "ochów" i "achów", czy też bardziej miernych pozycji i zrecenzować prawdziwą bombę :D

      Usuń
  4. Ja tu nie będę polemizować, ale co do warstwy językowej to niestety spieprzył tłumacz, bo w oryginale wszystko brzmi o NIEBO lepiej :) No ale też po polsku można tylko "jęczeć", a tam "moan", "groan", etc, etc :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To powiem Ci, że powinni zatrudniać lepszych tłumaczy, bo to nie pierwszy raz się zdarza. Ostatnio coraz częściej się słyszy, że tłumacz coś spieprzył. Ale warstwa językowa warstwą językową, a ogólna fabuła i dialogi... wiadomo ;)

      Usuń
  5. Genialna recenzja, aż brakuje przycisku "lubie to" ;D.

    OdpowiedzUsuń
  6. A mi się podobała książka, mimo wszystko ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie przejmuj się Nyx, ja męczyłam się 2 m-ce, a dodatkowo wysłuchiwałam barnabowanie w wersji audiobookowej ;P Ogólnie odczucia mam podobne...

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetna recenzja! Gratulacje. Dynamicznie, na temat i z humorem :) Książki nie czytałam i jakoś mnie nie ciągnie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja tam nie wnikam, kto co spieprzył. Słaby język tekstu, to słaby język, tylko to dla mnie jest istotne :-)
    Przy ich pierwszym stosunku też się zaśmiewałam. Dorosła kobieta, która się nie uprawia seksu, nie masturbuje się i nie goli. Ana, czy Ciebie przetrzymywali w piwnicy, czy może wychowałaś się u amiszów?
    Dno dna, najgorsza książka jaką czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ha ha, świetna recenzja :-D Moja siostra chce to przeczytać, pewnie jej kupię, a przy okazji sam zobaczę, o co tyle szumu :-D

    OdpowiedzUsuń
  11. Szczerze mówiąc nawyki higieniczne Any też były dla mnie .. ugh... Ale potem mi się skojarzyło, że autorka młoda nie jest i może w latach jej młodości bycie naturalnym było jakąś hipisowską modą czy cuś...

    OdpowiedzUsuń