Nowa Fantastyka 01-07 2013 recenzja zbiorcza i ostatnia.


Rezygnuję z recenzowania Nowej Fantastyki. Powód? Banalny - nie mam czasu czytać czasopism. Rok temu zdecydowałam się na włączenie do swojego planu ukulturalniania gazet filmowych, tych o fantastyce, muzyce, czy lifestylu itp. Nawet kilka z nich zakupiłam. Efekt? Zeszłoroczne marcowe "Zwierciadło" leży u mnie do dzisiaj, POPMAG'a przeczytałam JEDNEGO i zapomniałam, że w ogóle istnieje. Nawet "Cosmopolitan" (pismo głupawe i niewymagające, nawet nie byłoby czego recenzować, brr), który kupiłam w styczniu dla kalendarza został oddany koleżance po 3 tygodniowej walce z samą sobą, żebym go chociaż przejrzała.

Dla Nowej Fantastyki zawsze robiłam wyjątek - zamiast czytać książki w tramwaju, czy też patrzeć się tępo w okno albo w swoje stopy, rozkładałam gazetę. Całkiem dobrze mi szło - udawało mi się przeglądać NF od deski do deski i większość artykułów i felietonów, które czytałam, bardzo przypadała mi do gustu. Do czasu, gdy w środkach komunikacji miejskiej, jadąc na uczelnię, zaczynałam potrzebować notatek z wykładów, a gdy wracałam do domu - marzyłam tylko o relaksującej muzyce na uszach. Pewnie sami zauważyliście, że ostatnio nie miałam ani czasu ani głowy do czytania zwykłych książek (właśnie nadrabiam!), a co dopiero czasopism (więc trzeba coś wybrać i ja wybrałam książki) i postanowiłam, że nie ma dłużej sensu otrzymywać egzemplarzy do recenzji, skoro leżą sobie smutno na półce (w końcu dostaję je do RECENZJI, a nie po to, by leżały).

Dlatego, przeczytawszy te 7 (sic!) leżących u mnie numerów mogę powiedzieć tak:

Nowa Fantastyka ZAWSZE trzyma poziom. Nie miałam nigdy w swoich rękach (a już trochę tych numerów od zeszłego roku posiadam) słabizny, na którą żal wydać 10 zł. Każdy numer posiada temat przewodni, ale także w każdym można znaleźć coś dla siebie (nawet jeśli z okładki straszy bohater "Gry o Tron", a wy nie za bardzo macie ochotę na zapoznanie się z tym serialem). Felietony zawsze skłonią nas do zastanowienia albo rozbawią, rzadko kiedy trącą nudą i zmuszają do przewrócenia kartki. Z perspektywy 19 przeczytanych numerów mogę powiedzieć, że polubiłam się z Ćwiekiem, Kosikiem, a nawet Watts ostatnio przypadł mi do gustu (choć nasze początki były trudne, zawsze miałam problemy z doczytaniem jego felietonu do końca). Recenzje zamieszczone w piśmie często pokrywały się z moją oceną danych książek, więc zawsze zaznaczałam sobie interesujące mnie i wysoko oceniane pozycje - dotychczas przeczytałam już kilka polecanych przez NF książek i nie zdarzyło mi się żałować zmarnowanego czasu.

Czytanie Nowej Fantastyki to fantastyczny sposób na poznanie wschodzących gwiazd - pisarzy polskiej fantastyki - i zaznajomienie się także z zagranicznymi autorami, których dzieła na przykład zawsze chcieliśmy przeczytać, ale brakło nam funduszy na książkę (czy nie było nam po drodze do biblioteki) - dzięki temu możemy sobie przetestować, czy odpowiada nam pióro autora.

Opowiadania zamieszczane tłumnie w NF to z pewnością opcja dla tych, którzy lubią eksperymenty, mają czas na zaznajomienie się z każdym tekstem oraz dość szybko regenerujący się umysł, gdyż przeskakiwanie nie tylko do innej historii, ale także do innego stylu opisywania jest zadaniem - jak dla mnie - dość trudnym. Ja dawkowałam sobie jedno opowiadanie dziennie, ale ostatnio mam czas już tylko na pełnowymiarowe lektury i to też nie w zatrważających ilościach. Do tekstów w NF podchodzę neutralnie - to trochę jak pudełko czekoladek - czasem trafisz na coś fajnego, a czasem czym prędzej przewrócisz kartki, bo już dłużej nie pociągniesz Ale przecież tak naprawdę nie ma tu większego problemu - wybieracie sobie takie historie, które Was interesują, a resztę zostawiacie. Tutaj jeszcze tylko zaapeluję - nie miejcie uprzedzeń do polskich pisarzy, wielokrotnie to właśnie ich teksty są bardziej interesujące i oryginalne!

Jeśli już zatrzymaliśmy się na piórze - "Rady dla piszących" Sullivana przez te siedem numerów (oraz 12 z tamtego roku) zawsze są na wysokim poziomie. Są poważne (ale pisane "z jajem"), przydatne i chętnie widziałabym je jako zbiór w jednej książce, bo ja z zasady czasopism nie kolekcjonuję, a naprawdę warto do tych tekstów wracać.

Ja Nową Fantastykę bardzo sobie ceniłam - byłam na bieżąco z tym, co aktualnie jest wydawane, modne, ekranizowane itd. Teraz pewnie trochę się opuszczę w rozpoznawaniu nowości na rynku i będę w tyle o pewne ciekawostki, ale mam nadzieję, że pozostali blogerzy, których czytuję, będą mnie chociaż czasem uświadamiać i nie zostanę tak zupełnie w tyle :)

Co jeszcze mogę powiedzieć? Życzę NF wszystkiego, co najlepsze. Wielu ciekawych numerów i czytelników. A musi ich być całkiem sporo, skoro dalej utrzymuje się na rynku - to świadczy chociażby o jej wysokim poziomie.


Moje egzemplarze otrzymałam od Wydawnictwa Prószyński i S-ka. 

2 komentarze:

  1. Bardzo lubię to czasopismo, choć raczej ze względu na ciekawe artykuły, a nie opowiadania. Skoro brakuje Ci wolnego czasu - podjęłaś naprawdę słuszną decyzję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też miałam ostatnio problem z czytaniem NF - ale jakoś wyszłam na prostą (no dobra, to będę mogła powiedzie dopiero, jeśli lipcowy numer opiszę jeszcze w lipcu...), dlatego rozumiem Twoją decyzję. U mnie gazeta odpadła w czytaniu autobusowym, bo miała zbyt małe litery.;)

    OdpowiedzUsuń