Czujecie, że ten rok będzie inny? Ja tak, mimo nieustannej (począwszy od 1 stycznia) walki o jak najlepsze zaliczenie semestru na uczelni i wystartowanie w projekcie z IKEA (o tym będzie na pewno więcej już niedługo!). Czasu nie mam zbyt dużo, walka zakończy się koło 28 lutego.
Mimo wszystko nauka nie jest jedynym przedmiotem mojego zainteresowania, choć niewątpliwie pochłania moje myśli w średnio 80%.
Nie czas tutaj teraz jednak na przeprosiny, że długo mnie nie było, czy zaniedbuję, bo bez akcji będą to puste słowa. Umówmy się, że ogarnę się i zbiorę swoje cztery litery i koło połowy maja będziecie mogli podziwiać tego efekty.
Leo Babauta oraz moje przemyślenia noworoczne skłoniły mnie do tego, żeby się zmienić. Wprowadzić dużo ciekawych nowości do mojego codziennego życia i czerpać z niego garściami, bo jest tylko jedno. Począwszy od połowy marca przedstawię Wam mój dość odważny (bo czasochłonny) projekt blogowy i będę się spowiadać również ze zmian, które poczynię w moim życiu. Do nich na pewno dołączę te, które zawiera ta mała niepozorna książeczka, o której powinnam w końcu powiedzieć trochę więcej.
"52 zmiany - zmień swoje życie tydzień po tygodniu" przyszła do mnie w odpowiednim czasie, bo w okresie zapisywania postanowień noworocznych. Ten mały, poręczny, kieszonkowy tomik zawiera po 1 zmianie na każdy tydzień roku, które można wprowadzić do swojego życia, by stać się po prostu lepszym człowiekiem. Nie trzeba wprowadzić ich wszystkich - ta książka ma być inspiracją, ma służyć zabawie i odkrywaniu własnego "ja".
Z jakich rad chcę skorzystać, bądź już skorzystałam? Na pewno droga mi będzie medytacja, której brak dostrzegłam w trakcie intensywnej nauki - nagle, gdy siedziałam kompletnie wyciszona, bez rozpraszaczy i migających światełek (w telefonie, czy komputerze) uświadomiłam sobie, że nagle naprawdę czuję, że żyję. Że oddycham, że siedzę tu i teraz na fotelu, a nie zamknięta w Internecie i żyjąca cyberprzestrzenią. Niestety przez goniące mnie terminy nie miałam szansy naprawdę pomedytować, posiedzieć chwilę w ciszy i skupieniu nad samą sobą, a moje ciało wręcz rozpaczliwie domaga się uwagi.
Skończ z odkładaniem na później - kolejna rzecz, którą wcielę w życie od marca. Żeby nie popełniać tych samych błędów i nie mieć sesji ciągnącej się przez blisko 2 miesiące...
Oszczędzanie, spowolnienie swojego życia na jakiś czas, zapanowanie nad snem, czyszczenie zębów nicią dentystyczną i właściwie blisko 40 innych zmian z tej książki na pewno spróbuję ukończyć i wypracować, bo są proste i pozwalają bardziej cieszyć się swoim życiem.
Niektóre z propozycji Babauty są dla mnie za proste (ja na przykład potrafię posprzątać cały pokój, nie muszę dzielić tej czynności na kilka etapów, które będę wykonywać przez kilka dni), a inne już dawno wcieliłam w moje życie. Ale to właśnie pokazuje, że ta mała książeczka jest dla każdego i każdy znajdzie w niej coś dla siebie.
No dobrze - uchyliłam już rąbka tajemnicy dotyczącego treści, które możemy znaleźć w tej pozycji. Ale jak wygląda taka jedna, poszczególna zmiana? Na każdą zmianę przypada jeden rozdział, w którym autor najpierw pisze co będziemy zmieniać, potem dlaczego i jak to zrobimy. Proces dochodzenia do zmiany jest opisany bardzo szczegółowo, podzielony nawet na kilka etapów, które musimy przejść, by osiągnąć wymarzony cel, czyli właśnie zmienić coś w swoim życiu. Na końcu każdego rozdziału jest trochę miejsca na własne uwagi, które właściwie też czasem się przydaje. Ja już dwa razy umieściłam tam swoje własne spostrzeżenia. Pisałam oczywiście ołówkiem, bo nie wiem, czy odważyłabym się dotknąć książki długopisem :)
Książkę oczywiście polecam z głębi mojego serca, no bo jak miałabym nie chwalić i o niej nie trąbić, jak sama jestem w trakcie dużych zmian i dostałam ją dokładnie w tym momencie, w którym powinnam? Z resztą przekonacie się jeszcze, że nie rzucam tych pochwał na wiatr i nie rzucę książki w kąt już bardzo niedługo, także zapraszam w połowie marca ;)
Na koniec jeszcze równie inspirujący wywiad z bardzo ciekawą osobą. To, co mówi Pan psycholog można osiągać małymi kroczkami także dzięki wsparciu ze strony tego malutkiego poradnika :)
Zapowiada się ciekawie, nie czytam raczej tego typu książek, ale bardzo często blogi tak. Więc może kiedyś sobie tę przejrzę, bo mnie zaciekawiłaś. I wracaj bo pusto bez Ciebie w książkowej blogosferze! :)
OdpowiedzUsuńJuż za moment, już za moment. Szata gotowa, teraz tylko napisać recenzje i przedstawić Wam resztę nowych blogów :)
Usuń