Melissa de la Cruz "Błękitnokrwiści"

Patrząc na tę książkę na półkach w Empiku można by rzec - kolejna głupia opowieść o wampirach. Ja jednak zdecydowałam się ją przeczytać i stwierdziłam, że wcale taka zła nie jest.

Wampiry to w świecie przedstawionym przez Panią de la Cruz to śmietanka towarzyska. Prawdziwa elita. Okropnie bogata, mająca władzę i specjalne przywileje. Nie zadająca się ze zwykłymi śmiertelnikami, ale także nie groźna dla słabszych od siebie. Krwiopijcy z Manhattanu to upadłe anioły, które czekają na przebaczenie od Stwórcy. Oficjalnie nieśmiertelni, jednak ostatnimi czasy ktoś, zdaje się, chce to zmienić...

Czego dowiedziałam się ogólnie o wampirach jako istotach z tej książki? Nie boją się słońca (są nawet w większości opaleni (sic!)), a ich kły się wysuwają. Gdybym usłyszała, że będę mieć do czynienia z wampirami, które się opalają na słońcu, raczej powiedziałabym stanowcze NIE i wyśmiała książkę, wcześniej nie czytając. Ale tak się nie stało. I bardzo dobrze, bo historia ma potencjał. Wiąże się z zagadkowym wydarzeniem z przeszłości Ameryki (a co jak co, ale amerykańskie zagadki wywołują u mnie mały dreszczyk podniecenia), jest zajmująca, troszkę się można pogubić jak czyta się za szybko, ale koniec wszystko wynagradza. Przynajmniej w pierwszym tomie nie ma klasycznej 'love story', a do tego autorka funduje nam jedną parę krewnych, których relacje już od dawna odbiegają od ogólnie przyjętej normy.
Bohaterowie Melissie udali się pierwszorzędnie, nie są schematyczni (przynajmniej każdy posiada coś, co odracza go od natychmiastowego zaszufladkowania). A ja najbardziej nie lubię schematów. Poruszona kwestia przyjaźni, zaufania, przynależności do "paczek" oraz poszukiwanie własnej tożsamości, więc należą się brawa za pisanie z sensem i o czymś (nie na zasadzie - "Dawaj! Napiszę książkę!"). Język na dobrym poziomie, pomaga wciągnąć w świat przedstawiony - opisy rzeczowe, nie wybujałe. I ogromny plus dla Melissy za ucho do dialogów - większość książek na nich traci.
Jeszcze muszę wspomnieć o jednej rzeczy, mianowicie o oprawie graficznej. Okładka powala - kolorystyka i zdjęcie są przeboskie. Do tego dwie wkładki w środku z notką o autorce i fragmentem lektury, oprawa do kartek z pamiętnika Catherine Carver oraz: paginacja.



Zaskoczyło mnie jeszcze jedno: to już druga autorka (pierwszą była Stephenie Meyer), która pisze o wampirach ORAZ słucha Muse. Zbieg okoliczności, czy Muse mają w sobie to coś? Ja jestem zdecydowanie za tą drugą opcją, sama ich uwielbiam, dlatego już dłużej się nie wahałam z przeczytaniem, gdy na pierwszej stronie zobaczyłam:


Czytało się przyjemnie, chociaż nie mogłam pozbyć się uczucia że miejscami czytam fragmenty o wiele bardziej ucywilizowanej wersji "Plotkary". Co mnie jeszcze trochę drażniło? Niekończące się wyliczanki, z jakich sklepów postaci wyniosły ciuchy. Cóż, autorka musi lubić modę...

Daję zasłużone cztery plus i z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg, który ukaże się już w maju.
Polska strona serii: na blogspocie.

PS. Wreszcie wracam po ponadtygodniowej przerwie. Przepraszam, ale szkoła mnie zupełnie wymęczyła i robi to nadal. Bardzo chcę już tę krótką przerwę świąteczną, by zakończyć sprawę zaległych recenzji, przeczytać resztę książek ze stosiku i oddać (przetrzymane już niestety) pozycje do biblioteki.

Seria Błękitnokrwiści to:
Błękitnokrwiści | Maskarada | Objawienie | Dziedzictwo | Klucze do Repozytorium | Zbłąkany anioł. Krwawe walentynki | Zagubieni w czasie

13 komentarzy:

  1. Kolejna pozytywna recenzja :) Przyjaciółka przeczytała, też jej się podobało i książka jest już u mnie :)
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie od pewnego czasu denerwuje takie pozytywne spojrzenie na wampiry, brakuje mi "porządnego" Draculi, ale po Twojej recenzji i recenzji Prowincjonalnej Nauczycielki mam ochotę sięgnąć po tę książkę. A jako odtrutkę na słodziutkie wampirki wypożyczyłam sobie "Wampira z Rozpraz" - miałam ją w domu godzinę i przekazałam dalej: maturzyście, który pisał pracę na ten temat. Mam nadzieję, że szybko odda:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że będzie się podobać ;)
    Mi też niestety brakuje Draculi. Albo chociaż wampirów, którzy rzeczywiście zabijają ludzi.

    o, "Wampira z Rozpraz" nie czytałam. W takim razie muszę nadrobić zaległości :)

    A ja dzisiaj złożyłam tematy na moją prezentację z polskiego na maturę. Wybrałam temat wampiryczny i jeszcze kilka innych. Miejmy nadzieję, że jutro na zebraniu nauczycieli mój temat przejdzie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nyx, nie rozumiem. To teraz temat maturalny wybiera się rok przed maturą?

    OdpowiedzUsuń
  5. Znaczy - proponuje. Ale w sumie każdy wybiera jakiś, jakiego nie ma na liście, więc można tak powiedzieć :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezus, Maria, tematy na maturę miałam wybrać! (przerażona łapie się za głowę)
    ejj, a może moją Alicję da się pod coś podciągnąć, hę? np. wizja demonów bla bla bla...

    zainteresowałaś mnie tak, że z wielką chęcią sięgnę po tę książkę. ciekawe, ciekawe. i Muse na dodatek... teraz to już się nie wywinę.(;

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja nadal nie wiem czy sięgnąć, bo większość osób jest na tak. Ale ja jestem jednak zdania, że zbyt kocham wampiry, by na razie czytać o nich książki. Bo nabiorę nieodwracalnej awersji do tej tematyki książek.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. widziałam już trochę pozytywnych recenzji, sama na pewno jej nie kupie, ale jak ktoś pożyczy to na pewno przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Myślę, że to podkreślanie marek ubrań miało na celu ukazanie środowiska bogatej młodzieży z Manhattanu. Książka też mi się podobała, co w zalewie literatury wampirzej jest dosyć trudne się czymś wyróżnić.:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wypożyczyłam sobie "Kobiety namiętne" :) Porównamy wrażenia :)

    OdpowiedzUsuń
  11. O, no to czekam z niecierpliwością na recenzję.

    Clevero, rzeczywiście teraz mam wrażenie, że wszyscy wszystkich kopiują ;) A z tym środowiskiem, to przyznaję rację. Niektórzy nie mogą uwolnić się od sprawdzania marek ubrań przyjaciół.

    Edith, ja też jej nie kupiłam, tylko pożyczyłam ;) Ale wolałabym już mieć "Błękitnokrwistych" niż "Naznaczoną". Brr.

    Vampire_Slayer, jak to ma być pierwsza książka to nie sięgaj! Polecam na przyklad "Nocarza" albo serię "Cena Krwi".

    Anee, nie rozumiem. Alicję Twoją czy Alicję w Krainie Czarów? Jeśli Twoją, to nie możesz na niej bazować. Literatura to jest, ale nie wydana :) No, Muse to tylko taki malutki, miły dodatek. Nic więcej.

    OdpowiedzUsuń
  12. mm, mi chodziło o tematykę mojej Alicji.(;
    tzn. angel fantasy czy też wizja demonów i piekła kiedyś i współcześnie bla bla bla.(;

    OdpowiedzUsuń
  13. Muse *.* jako ciekawostkę dodam że jedna dziewczyna w książce ma na imię Bilss, sądzę że to hołd dla kolejnej piosenki Matta ^^

    OdpowiedzUsuń