Nieobecność.

Dzisiaj w końcu zebrałam się w sobie i usiadłam przy komputerze, żeby nadrobić zaległości. Dłuuugo mnie nie było ze względu na moje zdrowie. Już od trzech tygodni nie wyściubiam nosa z domu w celach edukacyjnych - czyli nie chodzę do szkoły. Muszę Wam powiedzieć jedno: po moich przeżyciach ze szpitalami, ja jestem za prywatyzacją służby zdrowia!

Siedzieć 12 godzin z gorączką w trzech szpitalach, gdzie zapominają o moim istnieniu i badaniach, na czczo, bo przecież muszą krew pobrać i zamawiać kolejną taksówkę do kolejnej placówki, bo nikt nie jest na tyle kompetentny, by w końcu stwierdzić co mi jest, chyba nie należy do najprzyjemniejszych form spędzania wolnego czasu.
W końcu, następnego dnia okazało się, że mam mononukleozę. Przeziębioną i dwa razy zaleczaną antybiotykami (bo nikt nie był na tyle mądry, żeby powtórzyć badanie z krwi, szczególnie że miałam kontakt z osobą zarażoną). Po nieszczęsnych antybiotykach moja wątroba jest w stanie ciężkim (którą z resztą sama też sobie doprawiłam, bo w czasie choroby byłam na diecie białkowej), a ja sama nie czuję się najlepiej - ciągle mi słabo i najchętniej nie wychodziłabym z łóżka.

Ogólnie - trzy światy ze mną i z moimi chorobami. Teraz będę nadrabiać zarówno moje szkolne, jak i blogowe zaległości, więc życzcie mi szczęścia ;)

_____

Dni darmowej wysyłki już za nami, jednakże selkar i empik wciąż kuszą:

 
Co prawda selkar ma teraz małe problemy z serwerem, ale pamięta o klientach, także gdy wszystko zostanie naprawione, dalej będzie można zamawiać książki i dostać je do domu całkowicie za darmo.  
 
Empik kusi obniżkami i promocją - kurier przywiezie do Was książki za 5 zł, jeśli zrobicie zamówienie o wartości co najmniej 50 zł. Obniżył ceny pakietów książek, a także hitów na DVD. 



Ja już mam za sobą małe zakupy w selkarze. To chyba jedna z najtańszych księgarń internetowych na naszym rynku, dlatego warto zajrzeć ;)  Jak mój stosik przyjedzie, nie utknąwszy gdzieś w tirze pod Warszawą, to się pochwalę!

9 komentarzy:

  1. Ojej, polskie szpitale to zło... Ale już jesteś zdrowa?
    Mam nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
  2. coś o tych szpitalach wiem, sama jestem po niedawnej przygodzie. 7h w szpitalu, mnóstwo badań, jeżdżenie na kontrole i do tej pory nie wiadomo co mi było. Ech. Zdrowia życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim razie już nie moge się doczekać tego stosiku ;) A jesli chodzi o służbę zdrowia, to miałam taką super historię dwa lata temu, gdzie ze złamana ręką do operacji kazano mi czekać na chirurga reki (jak dobrze, ze pani pielegniarka byla na tyle ogarnięta, że powiedziala mi, iż tego dnia wyjatkowo jest na zabiegach w stargardzkim szpitalu) i okolo 17 nie musze już ciągnąć sie do Szczecina. Pomijam fakt, że w przychodni szpitalnej siedzialam od godziny 12, bo była przerwa, a jak poszlam na izbe przyjęć, to odmówili mi przyjęcia, ponieważ do godzinny 18 czynna jest wspomniana wyżej przychodnia. Oczywiście jestem taka szcześciara, ze 18stkę kończyłam dopiero za miesiac i zanim mama dojechala to tez nieco czasu zlecialo. W końcu jak dorwałam lekarza, to wręcz wkurzył sie na chirurga, który mnie ogladał poniewaz miałam tak powazne złamanie z przesunieciem i odwrocieniem kostki (jednej z tych, na których dzieci ucza się sprawdzac ile dni ma jaki miesiac) a on nawet nie dał mi żadnego usztywnienia. Na koniec musialam się przebrać w pizame, ktorej z oczywistych względów przy sobie nie mialam (wypadek w szkole) i jak laskawie dano mi jakąs szmate, to ani nie pozwolono mamie pomóc mi sie w nia przebrać, ani żadna z pielęgniarek nie raczyła się chociaż troche zainteresować. Wpuściły mnie do jakieś salki i myślaly, ze w minutę z taką ręką się przebiorę. Pomijam fakt, ze to była zima.

    Szkoda słów na tą polską Służbe Zdrowia.

    Pozdrawiam i przepraszam, że się tak rozpisalam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Życzę szybkiego powrotu do zupełnego zdrowia.
    Ja przeżyłam swoje rok temu, gdy miałam złamaną rękę. Musiałam wstawać o 4. nad ranem, bo do ortopedy przyjmowali 3 osoby dziennie. Myślałam, że w końcu sama zdejmę sobie gips....
    Pozdrawiam gorąco (choć tak zimno na dworze).

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdróweczka :* Dużo, dużo, dużo! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteście kochani, dziękuję za miłe słowa ;) Do zdrowia powolutku powracam, jestem na dobrej drodze.
    Widzę, że nie tylko ja miałam przygody ze szpitalami!

    Edith - no właśnie. Może to była wina tego, że nie badał Cię nikt kompetentny, tak jak mnie? Wszyscy specjaliści zajęci, latają pomiędzy oddziałami, a w izbach przyjęć raczej profesorowie niestety nie siedzą... Ja na mojego 'profesora' czekałam 3 godziny w izolatce następnego dnia ;)

    Leno, matko święta, niezłe zamieszanie z tą ręką. Ale wszystko skończyło się dobrze? Ja siedziałam np. w izolatce i czekałam na lekarza 3 h następnego dnia. Miałam ochotę szantażować pielęgniarki, że jak nie pospieszą lekarza, to zacznę obśliniać dzieci czekające w przychodni i zarażać mononukleozą ;) Też niestety kończę 18 lat za 10 dni i wszystkie szpitale i lekarze spychali na siebie obowiązki, bo nikt nie wiedział jak ma mnie traktować - czy jako pełnoletnią, czy jako dziecko. No naprawdę! W końcu trafiłam na oddział onkologiczny dla dzieci. Może i dobrze, bo po 3 godzinach wiedziałam, że mam mononukleozę i nie mam żadnego nowotworu, a w Łodzi to właśnie na dziale dziecięcym robią najszybsze i najlepsze badania. Ech, szkoda słów na tę służbę zdrowia... I nie przepraszaj, że się rozpisałaś, bardzo lubię czytać długie komentarze xD

    Beatrix - ja sobie sama zdjęłam gips, jak miałam złamany nadgarstek, po tym, jak zobaczyłam kolejkę. Wysunęłam watę, gips zszedł sam, a oszczędziłam sobie kilkugodzinnego siedzenia ;)

    Ario, Alino - jeszcze raz dziękuję bardzo!

    OdpowiedzUsuń
  7. Życzę dużo, dużo zdrowia i jeszcze więcej cierpliwości do lekarzy. Grzej się, kuruj i wypoczywaj!

    OdpowiedzUsuń
  8. Widzę, że miałaś wesoło jak w Disneylandzie. Wracaj do zdrowia, odpocznij od leczywajków (lekarzami ciężko nazwać).
    Mało co wkurza jak lekarze, którzy leczą, ale nie wiedzą jaką chorobę.
    Ile razy musiałam się dopytywać lekarza rodzinnego, który właśnie wypisuje receptę - na co teraz choruję. Najłatwiej powiedzieć, że to wirusowe, ale co? Ot zagadka.

    Trzymaj się ciepło z miłą lekturą i dobrym filmem. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zanim mi zdiagnozowali mononukleozę, dostałam dwa antybiotyki. Na co to było - do tej pory nie wiem. Przebąkiwali coś o zapaleniu migdałków, grypie, anginie... ;)

    Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń