Piotr Rogoża "Rock'n'roll, bejbi"


"(...)Wychowawczyni(...) po chwili przemówiła:
- Zapiszcie temat lekcji.
Głos miała strasznie niewyraźny. Jakby się jej język kleił do podniebienia.
-Dzisiaj będzie o mózgu - wybełkotała, szczerząc zęby. Chwyciła kredę i koślawymi literami napisała na tablicy: MUSK. Zastanowiła się chwilę i dopisała: JE DOBRY.
-Mózg, ghe, ghe, je dobry. Zapamiętajcie" 

Pewnie jeszcze zanim zerknęliście na tekst, Waszą uwagę przyciągnęła okładka, mylę się? I słusznie, bo jest nietuzinkowa. No, przyznajcie mi się, kiedy ostatnio trzymaliście w ręku prawdziwą kasetę?
Cztery lata temu to właśnie tytuł i okładka nakłoniły mnie do zapoznania się z tą książką. I nie rozczarowałam się, a wręcz przeciwnie: zostałam pozytywnie zaskoczona. Do dziś często wracam do lektury i zamiast się nudzić - znajduję nowe smaczki.

Poznajcie Modrzewa, Małą, Budzigniewa, Nietopyra i Krzywego. Nastolatków, którzy chodzą do Liceum w Cielęcinie, a po godzinach... cóż - spotykają się na działkowej altance, piją wino (tanie), palą skręty (Krzywy to właściwie pochłania je każdym porem skóry), grają w erpegi, playstation i... przeżywają różne niesamowite przygody. Na przykład stają się gwiazdami rocka, są świadkami inwazji obcych i rozpylenia broni biologicznej, która zamienia ludzi w zombie. Jakby tego było mało, któregoś dnia cała paczka próbuje zwalczyć w swoim małym, zapyziałym, zacofanym miasteczku ewolucję faszyzmu i młodocianych skinheadów!

I teraz możecie powiedzieć: "O matko! Jakie to beznadziejne! Takie opowiadania powinno chować się do szafy albo palić! O tak, palić byłoby najlepiej!" - bo z takim zdaniem spotkałam się już nie raz, nie dwa. Nawet po mojej recenzji ustnej wielu mi zarzucało, że znowu nadinterpretuję przeciętny bełkot autora. A co ja na to? "Rock'n'roll, bejbi!" (I gdybym miała pod nosem sernik, to zapewne w tym momencie wtarłabym temu osobnikowi w twarz - kto czytał książkę, wie do jakiej sceny się odnoszę).

"- Cześć - przywitało mnie odbicie. - Zajebiście dziś wyglądasz.
- Nie podlizuj się - mruknąłem (...).
- Zawsze wyglądasz zajebiście - powiedziało. - W końcu zawsze tak samo jak ja."

Moim zdaniem zbiór opowiadań Piotra Rogoży jest idealną satyrą na polską rzeczywistość. Pokazuje w krzywym zwierciadle wszystkie współczesne modele nastolatków w bardzo przejaskrawionym miasteczku. A jeśli ktoś w to nie uwierzy, to przecież zawsze pozostaje humor! A w tej książce jest go pełno i sięga wysokiego poziomu. Nie ma też w niej miejsca na nudę i monotonię, "Święty Anzelm-od-śmierci" na przykład wzrusza i jest opowiadaniem jak najbardziej "na serio". Ja płakałam, przyznaję się bez bicia.

Książka ma formę albumu muzycznego, zawiera 10 utworów literackich, w tym Intro, Outro i Bonus Track. A co składa się na tę rewelacyjną kasetę?

Mamy bunt młodzieńczy pełną gębą, punkową anarchię? Mamy! Mamy psychodelę z rozbryzgującym się po ścianie grzybem w roli głównej? Zaliczone. Mamy dziwny, pokręcony koszmar senny jak z obrazów Dali'ego ("Jajo")? Mamy. To może brakuje seksownej kobiety? A gdzie tam, zajrzyjcie do "Wielkiego Powrotu Von Keisera" lub "Rock'n'roll, bejbi". W tym drugim opowiadaniu nie zabrakło również miejsca na prawdziwą rockową demolkę!

"To jak?" - zapyta ktoś - "Macie seks i rocka, a dragi gdzie?" -"Kochany" - odpowiem - "Poczytaj sobie o Krzywym... "

"(...) Na biwaku Krzywy wyglądał dokładnie tak, jak teraz. Marihuanę palił nałogowo od czwartego roku życia i THC weszło w trwałą reakcję z jego DNA. Jeśli kiedyś będzie miał dzieci, to prawdopodobnie urodzą się już upalone. Krzywy był po prostu przykładem doskonałej symbiozy człowieka z konopią indyjską. "

"-Widziałeś resztę? - zapytałem.
- Tylko Krzywego, jakieś pół godziny temu. Musiał zdrowo inhalować, bo rytmicznie tłukł głową w dąb, a minę miał przy tym natchnioną. Kompletne ignorował próby nawiązania kontaktu.
Westchnąłem. Naprawdę miałem dość." 

Macie ochotę na coś niewymagającego? Na zanurzenie się w jednej wielkiej psychodeli ze szczyptą cynicznego humoru i zimnym prysznicem w postaci jednego, jedynego poważnego opowiadania? Przyznam, że ja będę do tych utworów wracać często - nic tak bardzo mnie nie rozluźnia.

5+

11 komentarzy:

  1. Prześwietna ta okładka, naprawdę zachęcająca. Już kiedyś widziałam ją na którymś z portali i strasznie mnie korci, by pobiec do biblioteki/księgarni i zanurzyć się w lekturze :D Ostatnio wokół mnie ciągle ciężkie książki, a ta by akurat wpasowała się między egzaminową przerwę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo, przed sesją, czy w jej trakcie byłaby genialna (no, przynajmniej dla mnie, bo wiadomo, że to książka nie dla każdego).

    Będę ją zabierać i czytać załamanym ludziom (jeśli takowi będą) po egzaminach i poprawkach :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Powrót do lat 90 jest teraz modne :)

    Zarzucają Ci, że potrafisz nadinterpretować czyjeś dzieła? Ja bym sam się prosił o taką zdolność :D Cenię prosty humor, a już po recenzji widzę, że mogę śmiało się tego spodziewać. Jak będę miał czas, zerknę. Opowiadania ponoć szybko się czyta.

    OdpowiedzUsuń
  4. Opowiadania czyta się za szybko, zdecydowanie. Połknęłam książkę i nie wiem kiedy nawet :(

    Nadinterpretuję często. Na maturze mi się przydało, bo z zerowym przygotowaniem nastukałam 80% z rozszerzonego polskiego pisząc o wierszach, które pierwszy raz na oczy widziałam (no, "Niech żyje bal" w radiu czasem puszczali...). Nie mniej jednak polonistka czasem bywała wkurzona. No i znajomi również, bo nadawałam sens czemuś, co go nie miało (ich zdaniem) ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś czuję, że i mi tak książka dostarczy nie lada wrażeń. Chętnie się w nią zaopatrzę:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojaaaaaaaaaaaaa :D Nyx, to jakaś masakra wprost dla mnie! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz racje - najpierw zobaczyłem okładkę:) Opowiadania wydają się naprawdę ciekawe,chciałbym ją przeczytać i zobaczyć różne modele nastolatków, ujrzeć ten humor który prezentuje autor, może i o mnie coś będzie:D

    PS. Podobno wolność słowa mamy a Ty chcesz rzucać w kogoś sernikiem:P

    OdpowiedzUsuń
  8. Drugi cytat jest świetny! Sama często tak mam, że widzę coś, czego tam nie ma. Ale w końcu interpretacja może być różna, prawda? Przede wszystkim zawsze staram się zauważyć dobre strony, jak coś czytam.
    A książką wydaje się bardzo interesująca, tylko kiedy ja znajdę czas, żeby ją przeczytać? :D

    OdpowiedzUsuń
  9. limonko, cieszę się ;)

    Ichigol - zachowałabym się wtedy dokładnie jak Modrzew, "Rock'n'roll, bejbi" ;) ;)

    Magdo - dokładnie tak. Dla mnie każda interpretacja jest dobra. Chyba że te robiona na siłę lub na "odczep się".
    A książkę czyta się szybko. ZA SZYBKO :(

    OdpowiedzUsuń
  10. No no zapowiada się naprawdę ciekawie. Nie słyszałam wcześniej ani o książce, ani nawet o autorze. Może kiedyś przeczytam, w każdym razie dodaję do schowka w empiku.

    OdpowiedzUsuń
  11. Łaaa, jaki tytuł ;) No i racja, też zwróciłam najpierw uwagę na świetną okładkę, dopiero potem na tekst, ale to nie moja wina, świetna jest! O, coś takiego chętnie bym przeczytała, rozejrzę się za tym tytułem :)

    OdpowiedzUsuń