POPMAG 01/2012

O tym nowym magazynie o muzyce, z muzyką i dla muzyki dowiedziałam się całkowicie przypadkiem, surfując po Internecie. Przeczytałam już jego większość, gdy dotarła do mnie informacja, że najciekawsze opinie o tej nowej inicjatywie będą nagradzane karnetami na Heinekena. Kto by nie spróbował?

Popmag hipnotyzuje okładką. Przyczynia się do tego nie tylko oryginalna Lana, ale także prostota grafiki i oszczędność w kolorach i ozdobnikach. Ów prostota będzie nam towarzyszyć do ostatniej strony numeru - koniec z oczopląsem, kakofonią barw i niezdecydowaniem, które są obecne w wielu współczesnych pismach!

Wstępniak wprowadza nas w specyficzny (ale pozytywny) klimat magazynu, zaznacza także motyw przewodni, którym będzie American Dream i gwiazdę, która miała okazję ów amerykański sen przeżyć.

W pierwszej części magazynu Popmag stawia przede wszystkim na wywiady i prezentację artystów, dbając przy tym o eklektyzm i oryginalność tychże. Tak wielka dawka mnie wcześniej nieznanych wykonawców wbiła mnie w fotel. Lubię odkrywać nową muzykę, a teraz zostałam nią dosłownie zalana i nie mogłam zdecydować się, czego słuchać najpierw. Było to jak najbardziej pozytywne uczucie - pewnie każdego z Was nie raz dotyka taki muzyczny marazm, totalna niechęć do poznanych już artystów. Wtedy siedzicie nad swoją dyskografią i lamentujecie, że nie macie czego słuchać. Teraz nie musicie się o to martwić - Popmag przychodzi na ratunek i zasypuje Was "świeżą muzyczną krwią". Wystarczy tylko się otworzyć.

The Leisure Society okazali się grupą pozytywnie nastawionych do życia osób, The Neighbourhood zaskakują świeżością, No Joy, zgodnie z ostrzeżeniami zawartymi w artykule, nie dorobiły się profesjonalnych nagrań i wypadają bardzo garażowo  (mnie w to graj, nabrałam większą ochotę, by usłyszeć dziewczyny na żywo!), Kari Amirian wróciła mi wiarę w Polski przemysł muzyczny - mogłabym wymieniać tak bez końca. Zostałam oczarowana różnorodnością stylów muzycznych, o jakich pisze Popmag. Każdy wywiad z artystą był przemyślany i przede wszystkim (!) inteligentny (!), a to jest, wierzcie lub nie, towar deficytowy na tym świecie. Przy artykułach nie zabrakło zdjęć, które umilały tour po piśmie. 

W Popmagu stykamy się z ogromem felietonów i artykułów. Tych bardziej ambitnych: "Opowieść o pewnym tangu", tych pisanych na luzie i z pasją "Fan to fun" i tych zupełnie "odjechanych", nieprzewidywalnych i zabawnych -  "Jaki dziwny ten koncert".  

"Englisz Ewrydej" był artykułem prawdziwym, choć ja nie do końca podzielałam oburzenie autorki. W całej rozciągłości jednak czułam melancholię autora "Przewiń kasetę":

"Muzyka [kiedyś] była egzotyczna. Smakowała inaczej" 

"Niebanalny image" był szalenie trafnym felietonem o performingu gwiazd, o ich, niekiedy kontrowersyjnym, wyglądzie - serdecznie Wam go polecam.

O dziwo, w Popmagu znalazło się coś także i dla gadżeciarzy - dział "Dizajn & Gadżet". Jedyne, czego mi tam brakowało, to...ceny.

Artykuł "Muzyką przez świat - USA" liznął delikatnie problem przemysłu muzycznego w Stanach Zjednoczonych. Wszystkie zawarte w nim informacje były jak dla mnie zbyt oczywiste i oklepane, ale dla kogoś niezaznajomionego z prawami rządzącymi tym krajem (jest ktoś taki?) może to być ciekawa lektura.

Jeśli już jesteśmy przy eklektyzmie, no to przecież nie samymi zespołami człowiek żyje! Popmag wychodzi naszym wymaganiom naprzeciw, pisząc o musicalach "Co movie muzyka - magia musicali" (tu byłam pozytywnie zaskoczona - znalazło się miejsce dla Burtona, Glee, a nawet Across the Universe!) oraz o muzyce filmowej - artykuł o Johnie Williamsie.

Muzyki nie tylko się słucha, muzyką się żyje i muzyką się ubiera. Nowy magazyn postanawia przyjrzeć się także modzie - w tym numerze był to styl Grunge. Ja osobiście uwielbiam ubierać się na grunge'owo, więc z przyjemnością przeczytałam zawarte w numerze artykuły ("Grunge Story"), przejrzałam zdjęcia z przykładowymi stylizacjami i przeczytałam (!) wywiad z blogerką (!). Felieton "Fashion roller coaster" utwierdził mnie w przekonaniu, że autor uciekłby ode mnie z krzykiem - ja zmieniam styl jak w kalejdoskopie i każdego dnia wyglądam inaczej (no, może za wyjątkiem włosów).

Jak w każdym porządnym numerze, także i w tym nie zabrakło informacji o nadchodzących wydarzeniach muzycznych, a także recenzji. Recenzji, którym ufam, bo oceny płyt są bardzo zróżnicowane, a autorzy nie produkują nadmiernej ilości lukru, gdy wspominają o artyście.

Podsumowując, gazeta ma ogromny potencjał. Felietony i artykuły pisane są z prawdziwą lekkością i dowcipem, a materiał na kolejne strony musiał być dobrze wyselekcjonowany. Popmag jest pismem dla każdego, kto interesuje się muzyką i nie zamyka się tylko i wyłącznie na jednym stylu. Mam nadzieję, że magazyn będzie odnosił sukcesy i utrzyma swój wysoki poziom. Ja się ukulturalniłam.

A tymczasem - do czytania marsz!

Ocena: 5
_____
okładka wzięta z facebookowej strony Popmag

10 komentarzy:

  1. hm, muszę obczaić. zdecydowanie mnie zachęciłaś, szukałam czegoś takiego, a Popmag jakoś nigdy nie obił mi sie o uszy.(:

    btw, powodzenia z Ołpenerem - co prawda jak dla mnie ta edycja jest wyjątkowo słaba, ale wiadomo, że za darmo zdecydowanie bym pojechała. :D
    see ya, wracam do nauki.:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staniki nie latają, ale... Bjork! Ting Tingsi! Mumfordzi! Bloc Party! France Ferdynandy! I The XX ;)

      Usuń
  2. A mi na pierwszy rzut oka okładka nie przypadła do gustu, ale uwielbiam zabawne artykuły - będę musiała zwrócić uwagę na ten magazyn :)

    OdpowiedzUsuń
  3. okładka faktycznie przyciąga, a cała oprawa graficzna magazynu jest cudownie... skromna. piękne zdjęcia w rozsądnych ilościach, porządek, podoba mi się. :)
    bardzo spodobał mi się artykuł o Lanie, musicalach i muzyce filmowej. fajnie przedstawili recenzje i nadchodzące wydarzenia. mam nadzieję, że następny numer też będzie tak zróżnicowany i ciekawy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta skromność jest jakaś 1000 razy lepsza od tych, co się starają nadmiernie ozdobić stronice ;) No i tak, porządek też jest tu bardzo zauważalny.

      Usuń
  4. Faktycznie, cały magazyn wygląda zachęcająco.
    M.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwsze słyszę o tym magazynie, ale wydaje się być ciekawy. Lana na okładce, styl grunge w środku... Chętnie poczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajrzę do niego,wydaje się dosyć interesujący ;)
    Fajnie piszesz,zostanę tu na dłużej ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słyszałam o tym magazynie, ale muzyka jest jedną z moich największych pasji, więc muszę dorwać ;)

    OdpowiedzUsuń