Tytuł: Hotel Transylwania
Tytuł oryginału: Hotel Transylvania
Reżyseria: Genndy Tartakovsky
Czas trwania: 91 min
Gatunek: animacja, familijny, komedia
Hotel Transylwania, czyli spaczamy i straszymy dzieci?
Na wstępie chciałabym Was zapytać, jak podchodzicie do problemu doboru bajek dla dzieci. Uważacie, że rodzice powinni kierować się zaleceniami producenta, czy sami wybierać filmy dostosowane do charakteru i poziomu intelektualnego dziecka? Pytam, bo ja nie wyobrażam sobie trzymać mojej siostry zamkniętej w świecie "Dino Pociągu", "Pana Robótki", czy "Marta Mówi". Owszem, Basia zna i lubi te produkcje, ale czasem sama z siebie trafia na "Monster High" (sześciolatek posługujący się sprawnie youtube - tak, to jest możliwe!), a innym razem wymusza na mnie zgranie na komputer mojej ukochanej "Gnijącej panny młodej", "Miasteczka Halloween", czy też "Koraliny". Według niektórych znajomych moich rodziców puszczając Basi filmy o umarlakach spaczamy (!) ją w sposób nieodwracalny. Może to mnie zatarła się "świadomość rodzicielska", bo w końcu jestem tylko siostrą-wzorem i siostrą-personą szalenie egzotyczną, ale moim zdaniem dopóki dziecko nie miewa koszmarów sennych, nie reprezentuje sobą nienormalnych zachowań, nie pragnie wysysać ludziom krwi albo nie buduje sobie trumny, to wszystko jest w porządku! Nadal jednak zewsząd do moich biednych uszu płyną głosy osób, którym już od daaaaawna przysługuje prawo wyborcze, że "Hotel Transylwania" to bajka absolutnie nie dla dzieci. A więc dla kogo?
Dawno, dawno temu, hrabia Dracula postanowił zrobić wszystko, by chronić swoją córkę i przyjaciół od okrutnej rady ludzkiej. Wybudował więc hotel na zupełnym odludziu, odgrodzony cmentarzyskiem i ciemnym lasem, który to pozwalał jego tymczasowym mieszkańcom na relaks, bycie sobą i pewność, że w murach tego luksusowego budynku nigdy nie postanie ludzka stopa. Pewnego dnia, gdy kreatury z całego świata zjadą się, by hucznie świętować 118 urodziny córki Draculi, Mavis, do holu wejściowego wpakuje się ktoś jeszcze... Człowiek z krwi i kości. A Dracula zrobi wszystko, by się go pozbyć, nie bacząc na protesty zaciekawionej przybyszem córki.
Z Basią do kina wybrałyśmy się o barbarzyńskiej (dla niektórych) porze, bo o 10 rano w niedzielę. Tłumów na sali nie było, ale naliczyłam około 7 osobników w wieku 6-10 lat i 3 osobników grubo po trzydziestce. Chyba więc nie tylko ja "spaczam" młode pokolenie?
A jak wrażenia po seansie? Jak dla mnie film był rewelacyjny. Mimo wyświechtanego i dość nieprzekonującego romansu młodzieży, obraz wywarł na mnie jak najbardziej pozytywne wrażenie. Nawet nie wiem, co pochwalić najpierw!
Animacja była na wysokim poziome - Drakula chodzący ruchem posuwistym, latające stoły, magiczne ewolucje, tańcząca galareta, występy na scenie ze światłami, czy smutna mina nietoperka były dopracowane w najmniejszych szczegółach. Każdy potwór, bez wyjątku, był narysowany w jak najbardziej delikatny i cukierkowy sposób (pomijając wściekłego Drakulę), by nie przestraszyć młodszych odbiorców.
Animacja była na wysokim poziome - Drakula chodzący ruchem posuwistym, latające stoły, magiczne ewolucje, tańcząca galareta, występy na scenie ze światłami, czy smutna mina nietoperka były dopracowane w najmniejszych szczegółach. Każdy potwór, bez wyjątku, był narysowany w jak najbardziej delikatny i cukierkowy sposób (pomijając wściekłego Drakulę), by nie przestraszyć młodszych odbiorców.
Muzyka powaliła mnie na kolana. Wszystkie bajki, które do tej pory oglądałam, nie licząc oczywiście Disney'owiskich (a w których bohaterowie do czegoś tańczyli lub coś śpiewali), mogłam podzielić na dwie kategorie: "produkcja mdłych smutów stworzonych na potrzeby filmu", bądź też "wspomnienia starego fana, czyli muzyka z poprzednich dekad". A co usłyszałam tutaj? Nowoczesne nuty! Trochę dubstepu, trochę rapu... Rapujący Drakula rozwalił mnie na łopatki!
Fabuła była dość niecodzienna, świeża. W czasach "odgrzewanych kotletów" to spory sukces. Morał z bajki został wyniesiony (Basia zgodziła się ze mną, że to właśnie ludzie są często tymi najgorszymi potworami), a to chyba najważniejsze.
Humor, jak to bywa w dzisiejszych czasach, był złożony. I bynajmniej nie chodzi mi tu o problem zrozumienia pojedynczego dowcipu, tylko o adresata. To, co czyni "Hotel Transylwania" filmem dla całej rodziny, to fakt, że każdy "przedział wiekowy" znajdzie w nim swoją porcję humoru. A ciekawym zjawiskiem jest to, że i z tych "dorosłych" gagów podśmiewały się również dzieci. Czyżbyśmy za nisko oceniali ich zdolności intelektualne?
Humor, jak to bywa w dzisiejszych czasach, był złożony. I bynajmniej nie chodzi mi tu o problem zrozumienia pojedynczego dowcipu, tylko o adresata. To, co czyni "Hotel Transylwania" filmem dla całej rodziny, to fakt, że każdy "przedział wiekowy" znajdzie w nim swoją porcję humoru. A ciekawym zjawiskiem jest to, że i z tych "dorosłych" gagów podśmiewały się również dzieci. Czyżbyśmy za nisko oceniali ich zdolności intelektualne?
Kreacje bohaterów to kolejny majstersztyk w tej produkcji. Głośna i roztrzepana Pani Frankensteinowa, która wraz z mężem podróżuje w pudle i nadawana jest na poczcie, Niewidzialny Człowiek, który obraża się, gdy ktoś w jego towarzystwie zażartuje sobie z rudzielców, styrany, wiecznie niewyspany Wilkołak z gromadą rozwrzeszczanych dzieciaków, Mavis z tradycyjnym problemem nastolatek i ich nadopiekuńczych ojców, czy w końcu Drakula - słodki, pełen sprzeczności, ale i wzruszający pan i władca.
Film ten będzie w mojej wideotece jednym z faworytów. Może go trochę przeceniam, bo mam fioła na punkcie wszelkich fantastycznych postaci, ale cóż, inaczej nie umiem!
9/10
I szybciutko do kina!
Korzystając z okazji chciałam Wam podziękować za okrągłą SETKĘ like'ów na facebooku! :)
-------
obrazki wzięte z IG
Uważam, że nie można dziecku zabraniać oglądać trudniejszych czy poważniejszych bajek, byleby tylko nie były to bajki, po których będzie miało koszmary (u mnie Muminki:P)
OdpowiedzUsuńNa Hotel Transylwania mam ochotę, choć dzieckiem nie jestem od baardzo dawna :P Ale animacja wydaje się kapitalna, co wnioskuję po tych zdjęciach, które wstawiłaś. Chętnie obejrzę bajkę, choć może nie koniecznie na wielkim ekranie.
Bardzo chciałam się wybrać na ten film, a teraz wiem, że muszę lecieć jak najszybciej! ^^ Co do bajek nie dostosowanych do wieku, to całkowicie się z Tobą zgadzam. Filmy Burtona uwielbiam i nie widzę w nich żadnych złych przesłanek, a potwory czy niewłaściwie zachowania prędzej można uświadczyć w zwykłych telewizyjnych kreskówkach. Z resztą w tych czasach dzieci już nie boją się potworów ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ^^
Moja mama skwitowała protesty znajomych w ten sposób: "Moja Justyna jak była mała oglądała Toma i Jerrego. Raz mysz włożyła kotu parasol w tyłek i otworzyła. Nie zaobserwowałam podobnego zachowania u mojej córki, a moja druga, młodsza, chyba głupsza nie jest. Także spokojnie poradzi sobie i z tym filmem" :D
UsuńUwielbiam wymienione przez Ciebie animacje, są naprawdę świetne! Nie wiem jednak, czy puściłabym je własnemu dziecku, są jednak dość mroczne. Koleżanka włączyła 3-letniej siostrzenicy "Miasteczko Halloween" i dziewczynka bardzo się bała i zaczęła płakać. Oczywiście nie ma co porównywać 6-letniego dziecka z 3-letnim.
OdpowiedzUsuńJa tam się na słodkich księżniczkach Disneya wychowałam :P Ale pamiętam, że jak miałam 7 lat mama wypożyczyła na video ekranizację filmową basni braci Grimm, ale tych bardziej mrocznych. Tak się przestraszyłam, że przez długi czas nie patrzyłam w tv, także chyba wszystko zależy od dziecka. Jak Twoja siostra dobrze to znosi, to nie ma się, co przejmować.
No a "Hotel Transylwania" oczywiście mam w planach :)
Ten drugi obrazek mnie powalił :P słodziak, co do filmu jeszcze nie oglądałam. MOże złapię kiedyś na DVD
OdpowiedzUsuńByłam w piątek w kinie na Hotelu Transylwania i do połowy bardzo byłam zadowolona, ale rapujący Dracula to przegięcie! Noż kurdemol, ta końcówka była niespecjalnie na poziomie, takie usłodyczenie całego obrazu i unowocześnienie zarazem. Właśnie gdyby nie to, być może film stałby się bardziej uniwersalny... Bo teraz z lampką nocną szukać dobrych animacji na poziomie, które nie będą skupiać się tylko na dziecięcej widowni...
OdpowiedzUsuńAle... Dracula.. Cudo! *__________*
No usłodyczenie, ale to ogólnie romans był suodki strasznie. A rapujący Dracula jak dla mnie był super :D
UsuńChetnie obejrzalbym te kreskowke :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Shrek, Epoka Lodowcowa, Kot w butach - z tego się smiałem do utraty tchu mimo, że z dzieciństwa już dawno wyrosłem :P O tej bajce jeszcze nic nie słyszałem, ale z chęcią obejrzę i zdam relacje :D Ale to chyba nie ma się podobać nam tylko dzieciom.... :D
OdpowiedzUsuńNo nie powinno, ale wiadomo, że to właśnie najwięcej dzieci pójdzie na to do kina.
UsuńInna sprawa, że mnie bardzo podoba się taki styl "uniage" (mój koszmarek słowny stworzony w oparciu o słowo "unisex" xD).