Silver Linings Playbook / Poradnik pozytywnego myślenia (2012) reż. David O. Russell

Garść dramatu, szczypta komedii, dobrze obsadzone role i niebanalny scenariusz. Czy to wystarczy, by ubiegać się o Oscara?

Pat Solitano stracił wszystko w jedno popołudnie - pracę, żonę, a nawet wolność - po tym, jak napadł na kochanka swojej żony i prawie pobił go na śmierć, został wysłany na 8 miesięcy do szpitala psychiatrycznego, w którym potwierdziły się wcześniejsze przypuszczenia jego bliskich - mężczyzna jest dwubiegunowcem. Po swojej "odsiadce" obiera sobie jeden cel - odzyskać względy swojej żony i sprawić, by cofnęła zakaz zbliżania się. Niedługo potem Pat poznaje piękną nieznajomą - Tiffany, która zaskakująco dobrze go rozumie i jest równie niewygodna dla społeczeństwa, jak i on. Postanawiają sobie pomóc, by wspólnie osiągnąć zamierzone cele.

Brzmi jak KOLEJNA komedia romantyczna, prawda? Zdziwię Was - to komediodramat, a dla mnie, to w tym filmie tak naprawdę chodzi głównie o refleksję i skupienie, a nie o to, by wyjść z kina po pięty uhahanym.


Niełatwa relacja Pata z ojcem wychodzi z ekranu i atakuje widza, skłania go do zastanowienia. Davidowi O. Russellowi udało się pokazać, jak ważne są w rodzinie zrozumienie, akceptacja i wyrażanie uczuć. Mamy przed sobą dwóch dorosłych mężczyzn, którzy boją się oznajmić światu, że im zależy i którzy mają wielką trudność, by się dogadać i spróbować nawzajem zrozumieć. Film opowiada głównie o chorobie Pata, ale przez cały czas jego trwania, obserwujemy także codzienne zmagania jego ojca - niekończące się zakłady, dziwne przekonania, manię odkładania wszystkiego na swoje miejsce i układania "pod linijkę".

Życie w domu, w którym na co dzień ma się do czynienia z osobami chorymi psychicznie - synem z zaburzeniem dwubiegonowym i mężem z zaburzeniami obsesyjno-kompulsyjnymi, nie należy do najłatwiejszych. Dolores, choć nie pojawiała się aż tak często na ekranie, pokazała widzowi, co to potęga miłości (która nie zawsze daje o sobie znać w ten pozytywny sposób). Jak przykładna żona, pichciła paluszki krabowe domowej roboty, wspierając swojego męża w jego futbolowej obsesji (złota kobieta), a wyraz jej twarzy (brawa dla Jacki Weaver!) pod koniec filmu podsumował jak dla mnie wszystko to, co chciał nam przekazać scenarzysta.

Relacje Pata z Tiffany, choć piszę o nich na końcu, stanowią spoiwo dla całej historii. Oto spotyka się dwójka ludzi, którzy są tak samo pokrzywdzeni przez los i często wytykani palcami jako "ci nienormalni". Ich życiem starają się kierować inni ludzie, którzy - w swoim mniemaniu - wiedzą, co jest dla nich najwłaściwsze. Tymczasem okazuje się, że ta dwójka pozornie kompletnie różnych osób, znajduje swój wspólny język i jest dla siebie najlepszym lekarstwem na problemy. Zamiast się poddać, walczą dzielnie, by stworzyć sobie świeży start.

Żeby nie było tak kompletnie dramatycznie i sztywno, w film wkrada się kilka bardzo zabawnych scen. Wyrzucanie Hemingwaya przez zamknięte okno, wiecznie uciekający ze szpitala kolega Pata, taniec konkursowy, wspólne bieganie Pata i Tiffany i wiele, wiele innych.

Co zapadło mi w pamięć szczególnie mocno, to niesamowicie poprowadzona słodko-gorzka scena, w której Pat szuka swojego nagrania ze ślubu. W ciągu zaledwie kilku minut, widz śmieje się i poważnieje na przemian, nie do końca wiedząc, co tak naprawdę w tym momencie wypada czuć - doznaje zaburzenia swoich emocji. Może poczuć się dokładnie tak, jak Pat, podczas całego filmu.

Jennifer Lawrence i Bradley Cooper odwalili kawał dobrej, aktorskiej roboty. Lawrence dała mi się zapamiętać w kolejnej roli (jako Mystique w X-Menach była obłędna), a Bradley dowiódł, że jest aktorem bardzo plastycznym i nie bazuje tylko na swojej urodzie. Podobnie było z Robertem De Niro - udowodnił nam, że w rolach drugoplanowych sprawdza się świetnie Nie wiem jednak, czy to wystarczy, by wręczyć im tak ważną statuetkę. Ale będę kibicować z całego serca!

Natomiast jeśli chodzi o scenariusz... Film można porównać do kolorów tęczy. Dużo się w nim dzieje, negatywne emocje łączą się z tymi pozytywnymi, tworząc feerię barw. Obraz jest złożony, niejednoznaczny - podobnie, jak nasze życie. Dlatego sądzę, że inni nominowani zyskali naprawdę groźnego rywala.

Film polecam wszystkim - i miłośnikom dramatów, i miłośnikom komedii oraz nawet tym, którzy uwielbiają romanse. Nikt z Was nie powinien się zawieść :)

8/10

40 komentarzy:

  1. Jeszcze dzisiaj obejrzę ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. A myślałam, że jest gorszy. Teraz na pewno obejrzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam <3 Zwłaszcza scenę, w której Pat kończy lekturę Hemingwaya. Jestem niestety trochę bezkrytyczna względem tego filmu i najchętniej obdarzyłabym go nagrodami za wszystkie nominacje które zdobył (za wyjątkiem aktorki drugoplanowej, bo tu Anne Hathaway jest absolutnie bezkonkurencyjna ;) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham Anne Hathaway.

      Tak, niektóre sceny miażdżą ;)

      Usuń
  4. Dobre kino, dla wymagającego odbiorcy. Niestety zapowiedź kinowa masakryczna, pokazująca film jak małostkową komedyjkę romantyczną.

    OdpowiedzUsuń
  5. nic dodać nić ująć, co prawda u mnie raczej 7,5 niż 8 (za koniec) ale naprawdę oryginalne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, koniec trochę taki naciągany. Ale cóż, Pat przynajmniej nie wyrzuciłby za to zakończenie telewizora przez okno :D:D:D

      Usuń
  6. Świetny film :D Dobrze się przy nim bawiłam. Końcówka bardzo przewidywalna, ale nadal wywołująca banana na twarzy ^^
    No i mój ulubiony moment filmu to ten gif, którego zamieściłaś w treści posta. Czasem po skończonej książce naprawdę chce się krzyknąć "What the fuck" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem pewna, że ten gif będzie od teraz mi towarzyszył przy niejednej recenzji :D

      Usuń
  7. Już się szykuję na seans w kinie. Zwiastun mnie zachęcił. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dopisałam film do mojej listy:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam go w planach, a poza tym za niedługo wchodzi do kin. Po pierwsze 8 Oscarów, po drugie świetne opinie na jego temat, w tym twoja. Choć nie przepadam za takimi klimatami, bo preferuje te czysto dramatyczne, na pewno obejrzę :)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
    www.filmowe-abecadlo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę wchodzić częściej, mamy podobny gust filmowy :)

      Usuń
  10. Kurczę! Niedobrze, że tak dużo kinowych produkcji zbiera takie dobre opinie, bo mam ochotę zaszyć się w najbliższym kinie na naprawdę długie, długie godziny.

    Cieszę się, że Jennifer Lawrence i Bradley Cooper wypadli znakomicie w tej produkcji, bo obawiałam się, że mogą wcale nie sprostać zadaniu [zwłaszcza przez wzgląd na dużą różnicę wieku]. On kojarzy mi się z głupawymi rolami, ona z 'Igrzyskami' i mdłym epizodem w 'Like Crazy'.

    Bardzo jestem ciekawa efektu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bradley ma potencjał i chyba w końcu zaczyna go używać ;) Choć też bez zbytnich fajerwerków.

      Usuń
  11. Dobra.. to już zaczyna być denerwujące. Jak w moim portfelu pustki to do kin wchodzą filmy, które chcę koniecznie obejrzeć.

    Zgadzam się z Futbolową,że Lawrence kojarzy mi się tylko z "Igrzyskami śmierci" więc kiedy zobaczyłam jej nominację do Oskara to mnie zaskoczyło. Ciekawe czym różni się jej gra od "Igrzysk..." wiadomo, że to ambitniejsze i wgl, ale ona wydawała mi się taka zwyczajna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W gruncie rzeczy jest, choć grzeszy urodą i jest bardzo "plastyczna" w swoich rolach :)

      Usuń
  12. Nakłaniam swojego chłopaka żeby zabrał mnie na ten film, ale jak na razie kiepsko mi to idzie. Chyba pokażę mu tę recenzję i może wtedy nareszcie się zdecyduje.
    Ale mimo wszystko poszłabym sama.

    OdpowiedzUsuń
  13. Obejrzałam i podpisuję się pod Twoją recenzją. Świetny film! Jennifer Lawrence rzeczywiście pokazała klasę i nagrody, którymi ją zasypują są jak najbardziej zasłużone - trzymam kciuki, żeby Oscar dołączył do tej kolekcji :)

    OdpowiedzUsuń
  14. o, coś dla mnie! muszę koniecznie obczaić, ale najpierw nadrobię Django. :3
    i jeszcze Mystique na dodatek, cudownie!
    pozdrawiam.:*

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja nawet sobie odpuszczę Django dla Poradnika!! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Masę ciekawych filmów teraz weszło do kin ale Poradnik pozytywnego myślenia obowiązkowo muszę obejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Poradni pozytywnego myślenia jest na pierwszy miejscu "must see" w kinie. 8 nominacji do Oscara, 4 do Złotego Globu dodatkowow DeNiro,Lawrence,Cooper- czego chcieć więcej? :) popcornu! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, maślanego popcornu i coca-coli (zero, żeby nie przytyć :D:D A że już się popcorn je... ;) ).

      Usuń
  18. Przez Ciebie ten film zaczął za mną biegać i coraz bardziej chcę go obejrzeć. Spróbuję go wcisnąć gdzieś między Nędzników a Lincolna, jako taki miły poprawiacz humoru :)

    PS: JF też się mi podobała w nowym X-menie. I Michael Fassbender jako Magneto, awww <3 I jako David w Prometeuszu, aww :3 I będzie grał jeszcze w Assasin's Creed, istna magia dla oczu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak obejrzysz, to czekam na wrażenia ;)

      JF jako Mistique <3 MF jako Magneto też niczego sobie, chociaż ja wolałam o wiele bardziej Jamesa McAcoya jako Xaviera <3

      Usuń
  19. http://3chicgeeks.com/2013/02/04/fictional-boys-we-want-to-date-who-would-make-awful-boyfriends/
    nie zgadzam się z połową typów, ale opisy dobrze dobrane. no i np. takie 'Disney princess eyes, check.' rozwaliło mnie doszczętnie. :D muszę wrócić do tych Winchesterów, koniecznie. ;3

    OdpowiedzUsuń
  20. i przepiękny szablon - nie wiem, kiedy zmieniłaś, bo ostatnio jestem dość nieprzytomna, więc jeśli dawno, to wybacz, że dopiero teraz zauważam.
    ale uwielbiam takie barwy, taką stylistykę... wszystko cacy. elegancko jest. :3

    OdpowiedzUsuń
  21. Film jest genialny. To trochę straszne, ale gdy widziałam Pata czułam się jakbym patrzyła na siebie samą. Problemy, których doświadcza są mi bardzo bliskie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki temu, że bohaterowie są tak bardzo ludzcy, rzeczywiści, ten film zyskuje na wartości. Ja akurat nie mogę się utożsamić z Patem, ale już z jego ojcem... może nawet trochę? :)

      Usuń
  22. W weekend zapewne obejrzę ten film, zachęciła mnie Twoja recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Grę aktorską też pochwalę, ale jeśli chodzi o scenariusz, moim zdaniem zakończenie było za bardzo słodkie, reszta całkiem niezła - zwłaszcza scena z emocjonowaniem się zakończeniem książki :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Jestem ciekawa tego filmu:) Fajnie się zapowiada:)


    Obserwuje i zapraszam na mój blog do komentowania i dołączenia do obserwowanych:) Blog w trakcie pisania więc może znajdziesz coś co Cię zainteresuje:)

    http://madam-own-moments.blogspot.com/

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń