Eric-Emmanuel Schmitt "Kiedy byłem dziełem sztuki"

Czy kiedykolwiek wydawało ci się, że jesteś bezużyteczny, brzydki? Że twoje życie nie ma sensu, że nikt nie będzie po tobie tęsknił, gdy znajdziesz się wśród martwych?
Tazio, główny bohater powieści Schmitta był w takiej sytuacji. W rezultacie jego cierpienia i niechęć do życia spowodowały zwrot w jego dotychczasowym istnieniu - oto staje przed nim wielka szansa. Ma być sławny, ma być piękny. Za cenę wolności i kłamstwa.

Ta opowieść mnie przeraziła. Tak, na samym początku to właśnie przerażenie było dominującym uczuciem podczas czytania tej książki. Gdzie leży granica pomiędzy sztuką, a dobrym smakiem? Ile jesteśmy w stanie oddać w zamian za sławę? Jak artysta (albo raczej diabeł pod postacią multimiliardera) może stworzyć z człowieka arcydzieło? Jak można wymagać od istoty ludzkiej, by przestała mówić, myśleć? Czy zwykły podpis na świstku papieru uprawnia nas do odbierania drugiemu człowiekowi godności? Czy dzięki cierpieniu i ogarniającej nas beznadziejności możemy stwierdzić, że to, co kiedyś wydawało nam się marną namiastką egzystencji, było w rzeczywistości tak drogie i potrzebne? I w końcu - czy mimo wszystko, kimkolwiek się staniemy z zewnątrz, możemy być szczęśliwi?

Na tyle (i na dziesiątki innych pytań) Schmitt odpowiada w tej lekturze. Swoim prostym, przystępnym i ciekawym stylem. Szokuje, zadziwia i wzrusza. Znów zmusza nas do wewnętrznej dyskusji. Każe na chwilę zatrzymać się, pomyśleć.

Magia tego autora nadal trwa. Jakże niewiele mu potrzeba, by mnie oczarować! Manipuluje moimi uczuciami jak chce i kiedy chce. I jeśli dalej będą powstawać takie lektury, to może czynić to dalej!

Waham się, ale pięć plus postawię, a co!

4 komentarze:

  1. Ach drogi Eric :-).
    Dla mnie Schmitt jest mistrzem prozy współczesnej. Uwielbiam każdą jego książke.
    Książka jest wielowymiarowa dzięki czemu dociera do każdego, w jedyny i niepowtarzalny sposób. Można polemizować w pytaniach, które wymieniłaś ale również pójść w troche inną stronę. Myśle tutaj o powszechnej modzie na operacje plastyczne. Czy faktycznie dają szczęście tym, którzy je robią i dlaczego je robią. Coś co wydaje się nam abstrakcyjne w jego książce, tak naprawdę widzimy codziennie w swoich telewizorach, czytamy o tym gazetach bądź jesteśmy tego żywymi świadkami.

    Zaprszam do Warszawy 8 marca gdzie Schmitt będzie podpisywał najnowszą powieść swojego autorstwa.
    Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, masz rację. Zupełnie zapomniałam o tym powszechnym dążeniu do bycia 'idealnym'. Dziękuję za komentarz ;)
    Niestety, nie dam rady dotrzeć do Warszawy w tym terminie, nad czym bardzo ubolewam :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe!! Aż mam ochotę przeczytać i sprawdzić... czytalam tylko "Oskara i Panią Różę".Płakałam :) A kto nie płakał??

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj ja też płakałam i także mam chęć na kolejną książkę Schmitta :)

    OdpowiedzUsuń