P.C. Cast, Kristin Cast "Naznaczona"

Dzisiaj chyba, wśród blogów z recenzjami, mamy dzień wampirów. Właśnie wróciłam z Książka: myśl, słowo, uczucie, czyn... oraz z Słowem malowane, gdzie przeczytałam o książkach, które zamierzam w najbliższym czasie kupić, albo pożyczyć.

Po raz kolejny się przekonałam, że to bardzo niebezpieczne - przechodzić koło księgarni "Matras" w Manufakturze. No bo oczywiście moje ciało postanowiło za mnie - wejdę tam i nie mogę nic na to poradzić. Z trudem powstrzymałam się od wykupienia książek z całej półki i zadowoliłam się tylko jedną. Normalnie kosztuje 29,90 zł, ja jednak dostałam ją za 22,43, gdyż nadal trwa tam promocja - 25% na cały asortyment. Jeszcze nie podzieliłam się z Wami moimi wrażeniami po jej lekturze, ale powiem jedno: cieszę się, że była taniej. Dzięki temu mniej żałuję, że ją kupiłam.

---------------------------------

"Naznaczona" to powieść napisana przez matkę i córkę. Tym bardziej powinna trzymać poziom. Jednak wcale tego nie robi.

Eric-Emmanuel Schmitt "Kiedy byłem dziełem sztuki"

Czy kiedykolwiek wydawało ci się, że jesteś bezużyteczny, brzydki? Że twoje życie nie ma sensu, że nikt nie będzie po tobie tęsknił, gdy znajdziesz się wśród martwych?
Tazio, główny bohater powieści Schmitta był w takiej sytuacji. W rezultacie jego cierpienia i niechęć do życia spowodowały zwrot w jego dotychczasowym istnieniu - oto staje przed nim wielka szansa. Ma być sławny, ma być piękny. Za cenę wolności i kłamstwa.

Stosik [2]


Jestem przerażona.
Tak, naprawdę jestem przerażona.
Mój nowy stos zawiera 9 książek (minus nowa powieść Dana Browna "Zaginiony symbol", którą właśnie w drugim pokoju próbuje czytać moja mama, ale 'Eurosport' mojego ojca skutecznie jej w tym przeszkadza), do przeczytania poza stosem jeszcze są 4, w mojej księgarni w Manufakturze jest przecena -25% na cały asortyment, w Empiku "hity w niższych cenach" do wtorku, trochę pieniędzy mi jeszcze zostało i są ferie. I rok do matury i dużo nauki. Ratunku.
A wczoraj przez dziesięć godzin siedziałam i czytałam bez przerwy i znowu mam małą obsuwę z recenzjami ;)
Dwie książki na samym dole doszły do mnie dzisiaj, moje nowe zaadoptowane dzieci (ale ja jestem normalna!) od tego pana, który postanowił oddać je w dobre ręce. Ładnie się prezentują, mam nadzieję, że równie przyjemnie będzie się je czytać :)

Helen Fieldnig "Dziennik Bridget Jones"

Z serii lektur łatwych, lekkich i przyjemnych (tutaj ukłon w stronę kobiet) to jedna z najlepszych możliwych opcji, jeśli samemu się jest uroczą niezdarą, dokładnie taką jak bohaterka powieści Helen Fielding.
Kolejna z pozycji, która poniewiera się na maminej półce. Triumfalnie ją odnalazłam, gdyż wcześniej czytałam tylko drugą część. Lubię odmóżdżające lektury, szczególnie po wyciskających łzy filmach, czy programach o niepełnosprawnych, które czasem włącza moja rodzicielka. Ciekawe, że pisanie o recenzji o tego typu lekturach przychodzi mi tak łatwo, jak ich czytanie.

Kreativ Blogger.

Bardzo mi miło, że zostałam wyróżniona w tejże kategorii przez Skarletkę, chociaż bloga prowadzę od stycznia :) Żeby sobie na ten tytuł w pełni zasłużyć, jutro jadę po kolejną porcję książek i zasiadam do zaległych recenzji!

Nie znalazłam nigdzie ograniczeń co do treści nominowanych blogów, więc oto moje trzy typy:

Katarzyna Grochola "Nigdy w życiu"

Sięgnęłam po nią ze względu na sentyment. Pamiętam, jak kilka lat temu, kiedy jeszcze nie czytałam tego rodzaju literatury, moi rodzice bardzo chwalili sobie tę opowieść. Wiele razy słyszałam śmiech ojca, zupełnie pochłoniętego lekturą tej oto książki. Potem kilka razy obejrzałam film, aż w końcu przyszedł czas, w którym trzeba jednak dokopać się do pierwowzoru. A stał on sobie, zakurzony, na półce u mamy.

Przygarnij książkę.

Bardzo spodobała mi się akcja na tym oto blogu. Jego autor zupełnie za darmo rozdaje książki, do których już nie sięgnie. A ja skorzystałam, a jak! Nic nie cieszy bardziej niż mały prezencik książkowy :)
Chyba podobną rzecz powinnam zrobić z moją biblioteczką, jako że ostatnio musiałam sobie dokupić kolejną szafkę :)

Eric-Emmanuel Schmitt "Pan Ibrahim i kwiaty koranu"

Strasznie długo zeszło mi się z nową recenzją. Trochę to dziwne, zważywszy na to, że pochłaniam coraz więcej tekstów kultury. Niestety lenistwo feryjne wzięło nade mną górę, do tego przeżycia na samym początku przerwy od szkoły były bardzo silne, gdyż pojechałam na koncert - a jak człowiek siedzi 6 godzin na Dworcu Centralnym w oczekiwaniu na pociąg powrotny, to potem nie ominie go przynajmniej dwudniowa rekonwalescencja pod kocem z czymś ciepłym do picia. Powróćmy jednak do mojego Schmitta, który z każdą kolejną książką coraz bardziej mnie zadziwia. Pozytywnie oczywiście.

Eric-Emmanuel Schmitt "Przypadek Adolfa H."

Czy po przeczytaniu książki macie czasem takie wrażenie, że wszystkie wasze pochlebiające słowa i tak nie oddadzą jej wartości? Tak jest w przypadku tej pozycji. Patrząc na nią, na soczyście czerwoną okładkę, na liczbę stron i tematykę, w moim przypadku nie pozostaje nic innego jak po prostu trząść się z pożądania (czy mi się wydaje, czy ja staję się psychiczna?).

O czym więc jest kolejne dzieło Schmitta? O dziejach jednego z największych zbrodniarzy świata. Tu prawda przeplata się z fikcją (dosłownie!), mamy do czynienia z dwoma scenariuszami - tym prawdziwym, w którym Adolf Hitler nie został przyjęty do Akademii Sztuk Pięknych oraz tym wyimaginowanym, w którym jego marzenie się spełniło. Od tej chwili ta pozornie jedna i ta sama osoba przekształci się w dwie: Hitlera oraz Adolfa H.

Mój pierwszy łańcuszek blogowy :)

Dziękuję Skarletce za umieszczenie mnie na liście kolejnych "ofiar" łańcuszka, co w przypadku takiej ich odmiany jest szalenie przyjemne (przynajmniej piszesz o tym co lubisz, a na koniec nie ma wrednej klauzuli "wyślij to do miliona osób, albo umrze ci chomik" :) ).
Tak więc przystępuję do zadania: