Bram Stoker- "Dracula"

Obiecywałam sobie już od pięciu (!) lat, że kupię i przeczytam "Draculę". Jednakże ciągle przybywały inne stosy książek, każda była bardziej interesująca i pewnie zapomniałabym na dłużej o tej pozycji, gdyby nie zbliżająca się wielkimi krokami matura. Jako że udało mi się przeforsować temat o wampirach na listę tych do prezentacji maturalnych, zaczęłam kompletować literaturę podmiotu. A jak podczas prezentacji nie wspomnieć o najsłynniejszej wampirycznej książce zaliczającej się do klasyki literatury?

"Dracula" to powieść epistolarna. Poznajemy więc historię hrabiego poprzez zapiski grupki przyjaciół mieszkającej w Anglii, która postanawia go zgładzić. By opracować plan, a potem go zrealizować, piszą listy, pamiętniki, telegramy i to one właśnie znajdują się w książce. Wiele osób ocenia historię Draculi jako lekturę ponadczasową i ja także zgodzę się z tym stwierdzeniem. Pierwszą jej część połyka się z wypiekami na twarzy. Jonathan Harker jedzie do Transylwanii, by sprzedać hrabi nieruchomość w Anglii i dopiero z czasem odkrywa, że jego klientem jest nieumarły. Zapiski w pamiętniku bohatera trzymają w napięciu do ostatniego słowa. A Hrabia pełznący po ścianie zamku, nienaturalnie odginając kończyny- to zarazem fascynujące i mrożące krew w żyłach wyobrażenie!

 "Widziałem jak palce rąk i stóp czepiają się kamieni, spomiędzy których czas wykruszył już całą zaprawę; w ten sposób, wykorzystując każdy występ i nierówność muru, hrabia posuwał się bardzo sprawnie w dół, zupełnie jak pełznąca po ścianie jaszczurka..." 
Niestety, im historia posuwa się dalej, tym jest nudniejsza, bez dobrze poprowadzonej akcji. Doktor Hellsing coraz bardziej irytuje swoim sposobem mówienia, stawiając czasownik na końcu zdania.

"Jak go znaleźć mamy? (...) Moi przyjaciele, to trudne i przerażające zadanie; skutki takie być mogą, że nawet najodważniejsze serce przed nimi struchleje. Bo jeśli nam nie uda się, wtedy pewne jest, że on nas zwycięży. Co z nami wtedy stanie się? (...) My podobni do niego staniemy się. Nocnymi monstrami będziemy (...)" 
Jestem człowiekiem cierpliwym i lubię postać tego mądrego doktora, ale cierpliwość ma pewne granice! Nie jestem w stanie przeczytać kilku stron tekstu o podobnej budowie bez krótkich przerw. Plus kobiety, jak to kobiety stereotypowe z tamtych czasów, są w świecie przedstawionym przez Stokera istotami kruchymi i bez wyrazu. Lucy Westenra jest delikatna, czarująca i piękna. Mina Harker, choć wykazuje się odwagą, ciągle troszczy się z przesadą o innych i obnaża swoje kochające i równie mocno cierpiące serce... Mnie się trochę od tej szlachetności robi niedobrze. Bohaterowie w książce nie przeżywają przemiany, nie kłócą się, są honorowi i zdecydowani do walki. Może mam dziwny gust, ale brak mi jakiegoś większego dramatu, niezgody, punktu zwrotnego w powieści. Albo mrożących krew w żyłach opisów, a tych doznałam tylko podczas wizyty Harkera w Transylwanii i misji grupy wampirzych łowców na cmentarzu. Czego więc z lektury "Draculi" się dowiedziałam? To nie jest klasyczna powieść grozy, przynajmniej nie dla mnie. To historia o bohaterze romantycznym, mogę się nawet posunąć do stwierdzenia - werterycznym, niepogodzonym z własnym losem (to można zauważyć szczególnie podczas ostatnich zdań wypowiadanych przez Minę). O potędze miłości, sile przyjaźni i pokonywaniu własnych lęków i uprzedzeń.

Polecam wszystkim, którzy lubią horrory, wampiry, czy chcą zapoznać się z klasyką. Reszcie chyba "Dracula" się nie spodoba.

4/6 (mimo, że jest to klasyka)

11 komentarzy:

  1. Nie czytałam "Draculi" i chyba nawet nigdy nie byłam zainteresowana tą historią. Historię hrabiego poznałam jednak bardzo dokładnie dzięki doskonałej adaptacji scenicznej powieści, o której piszesz.

    W krakowskim Teatrze im. Juliusza Słowackiego jakieś dwa lata temu miała miejsce premiera "Draculi", w której dane mi było uczestniczyć. Przeniesiona na deski teatru powieść, dzięki swojemu epistolarnemu charakterowi okazała się genialnym scenariuszem teatralnym.
    Wydaje mi się nawet, że tkwi na afiszach jeszcze teraz i co za tym idzie po dziś dzień jest w Słowackim wystawiana.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko, czemu nie mieszkam w Krakowie?! Chętnie bym poszła na sztukę, naprawdę. Może w Łodzi będzie, kto wie? Albo pojadę przy okazji do Krakowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nyx, ja często tak samo myślę o Warszawie, Łodzi, Poznaniu, gdzie jest tyle wspaniałych wydarzeń kulturalnych, a u nas panuje czasami prawdziwy zastój (szczególnie, że w teatrach grają sztuki sprzed 2-3, a nawet czasami 5, czy 6 lat, jak choćby nieśmiertelny "Chory z urojenia" - notabene także genialny ;) )

    Spektakl w Krakowie gorąco polecam, a może nawet przywędruje do Łodzi. Kto wie :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wstyd się przyznać, ale ja jeszcze nie czytałam i koniecznie muszę to zmienić:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. ja również długo do Draculi się przymierzałam, nim ostatecznie po niego sięgnęłam. patrząc przez pryzmat mojej ulubionej ekranizacji (w wersji Coppoli) książka wypadła bez wątpienia gorzej, ale i tak mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety też nie czytałam, ale z chęcią przeczytam.
    Pozdrawiam,
    Kass

    OdpowiedzUsuń
  8. niedopisanie - ale ja już po prezentacji, ze stuprocentowym wynikiem ;) Dopiero teraz mam czas napisać cokolwiek o książkach, które czytałam i dlatego "Dracula" dopiero teraz się na blogu znalazła ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Poluję na te książkę od lat, ale jakoś zawsze cos innego wpadało mi w łapki, dziękuję za przypomnienie o tej klasyce literatury.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałem kilka lat temu i miałem takie same odczucia jak Ty, im dalej w las tym mniej ciekawie. Ale tak to bywa z klasykami - nie zawsze przetrzymają porównanie ze swoimi następcami, czy to ze względu na zmiany odbiorcy czy ewolucję idei. Mimo to docenienie i szacunek należy się.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń