Daniel Silva "Sprawa Rembrandta"

"Sprawa Rembrandta" to dziesiąta powieść z, jak na razie, dwunastotomowego cyklu o agencie izraelskiego wywiadu - Gabrielu Allonie. Przyznam, że wcześniej nie zrobiłam odpowiedniego "researchu" i nie wiedziałam, że jedzie do mnie kolejna książka z większej serii  (mimo, że (sic!) jest o tym informacja na samym dole opisu z okładki!) . Ma to swoje plusy i minusy, o których zaraz powiem.

Gabriel Allon odchodzi z biura - chce wraz ze swoją piękną żoną wieść normalne życie w dość odosobnionym domu na wzgórzach Kornwalii. Jednak jego niedawna tożsamość, którą chce wymazać z pamięci, sama daje o sobie znać (wspomnienia można uciszyć, z ludźmi jest większy kłopot). W niedługim czasie po jego przeprowadzce odwiedza go znajomy marszand sztuki - Julian Isherwood, który potrzebuje pomocy natychmiast. Kilka dni temu w Glastonbury doszło do morderstwa. Zabito konserwatora obrazów i skradziono mu płótno nad którym pracował w pocie czoła - prawdziwy skarb, oryginalny obraz Rembrandta. Okazuje się jednak, że ów dzieło może być o wiele cenniejsze niż się wydaje - kryje ono bowiem bardzo mroczną tajemnicę z przeszłości.

Christina Brown "Szybka i prosta joga"

Prowadzicie siedzący tryb życia? Jeśli tak, to czy macie dolegliwości kręgosłupa? Tak myślałam. Możemy więc podać sobie ręce - po całym dniu spędzonym na patrzeniu w monitor, mój krzyż i kark były tak obolałe, że mając zaledwie 20 lat czułam się jak stara babcia. Gdy dostałam propozycję zrecenzowania maleńkiej książeczki "Szybka i prosta joga" nie wahałam się ani przez chwilę. I dobrze zrobiłam, bo odkąd ten poradnik zawitał w moim domu, wyrzuciłam za drzwi towarzyszący mi ból.

Ewa Białołęcka "Wiedźma.com.pl"

"Opisy literackie przyzwyczaiły czytelników do tego, że proszę ja was, wkroczenie do krainy czarów odbywa się w odpowiedniej oprawie. A to bohater spiernicza się na łeb do króliczej nory, a to powinien wleźć w ścianę na dworcu, czy też otworzyć tajemnicze drzwi, obowiązkowo skrzypiące. Skrzypiące tajemniczo, rzecz jasna. Nie miałam jednak pod ręką ani szafy, ani tym bardziej dworca, ani ochoty na poszukiwania króliczych nor w chaszczach (...)"
Jeśli jesteście molami książkowymi, to na pewno kiedyś mieliście taką sytuację, w której musieliby Wam grozić naładowaną spluwą, żebyście oderwali się od książki. Mam rację? Ja tak miałam w przypadku "Wiedźmy.com.pl", którą przeczytałam dzięki akcji "Włóczykijka". Przesyłkę dostałam w piątek i zaraz naskrobałam do organizatorek błagalnego maila o przedłużenie terminu zapoznania się z lekturą z 10 dni na 14, bo jeszcze w tym tygodniu pozostały mi sesyjne niedobitki na uczelni. Nie muszę mówić, że zrobiłam to całkowicie niepotrzebnie? Ale dosyć tych opowieści, czas na prawdziwą recenzję!

Poznajcie Reszkę (Krystynę Szyft), samotną matkę sześcioletniego chłopczyka, mieszkającą w dalszym ciągu u rodziców. Uzależnioną od kofeiny, Internetu  i - ogólnie - nowoczesnych technologii. A teraz wyobraźcie sobie jej szok, gdy dowiaduje się, że jakaś kobieta należąca do rodziny (jakaś ciotka, babka, ciotkobabka czy ktoś tam jeszcze inny, o której nigdy nie słyszała) przepisała jej w spadku małą ruderkę mieszczącą się we (jakże uroczo brzmiącej) wsi Czcinka, której... nawet Google nie potrafi wskazać na mapie. Od tej pory Reszkę czeka duża dawka przygód i kłopotów - między innymi ze skarbówką, mieszkańcami Czcinki (którzy z jakichś niewiadomych powodów schodzą jej z drogi, gdy tylko dowiedzą się jak ma na nazwisko), z pewnym całkiem przystojnym doktorem oraz z... nieżywymi osobnikami - prawdziwymi duchami. A jeden z nich jest wyjątkowym wrzodem na tyłku.
"To nie ja miałam trupy w domu (...). To znaczy, prócz Eryka w kredensie. Ale to znajomy trup. Wolno mi nocować znajomych, nie?"

Serial: El Barco/Statek (2011)

El Barco/Statek (2011) Gatunek: Dramat, Przygodowy, Sci-Fi

El Barco jest kolejnym serialem, który wyszedł spod skrzydeł hiszpańskiej telewizji Antena 3. El Internado zdobył u mnie wysokie noty (recenzja), nie mogłam więc nie zacząć oglądać jego "bękarta"*.

Pół dnia przed tragedią w Genewie - katastrofą akceleratora cząstek - na statek "Gwiazda Polarna" wsiada kilkudziesięciu uczniów, którzy mają się uczyć marynarskiego fachu pod okiem swoich instruktorów. Nie mają pojęcia, że dosłownie za kilka godzin rozpęta się burza, po której najprawdopodobniej zostaną ostatnimi żywymi ludźmi na Ziemi. Julia Wilson, naukowiec który znajduje się na statku, w krótkim czasie zdobywa zdjęcie satelity, na którym widać wyraźnie, że jedna z półkul na Ziemi została całkowicie zalana wodą. Istnieją natomiast pewne przypuszczenia związane z niesfotografowaną półkulą - bardzo możliwe, że jeszcze gdzieś na planecie znajduje się ląd... 

Moje ulubione seriale ("Gossip Girl", "El Barco", "Pretty Little Liars", "Misfits", "Glee", "The Vampire Diaries")

Do zabawy zostałam zaproszona przez Beatriz, o czym oczywiście w natłoku zajęć zupełnie zapomniałam (przepraszam).


ZASADY ZABAWY:
1. Opublikuj u siebie na blogu logo taga.
2. Napisz, kto Cię otagował.
3. Zaproś co najmniej 5 innych blogów
4. Wymień i opisz kilka swoich ulubionych seriali.

Mnie to aż wstyd się przyznawać ile tego wszystkiego oglądam... Seriale stały się u mnie codzienną rozrywką, dokładnie tak, jak książki. Jak przychodzę z uczelni i jest to akurat dzień po premierze odcinka, to siadam wygodnie przed komputerem, jem obiad i oglądam.

A które seriale darzę największą sympatią?

Nowa Fantastyka 02/2012

Jakież było moje zdumienie, gdy po odpakowaniu paczuszki od Prószyńskiego moim oczom ukazał się... nowy numer Nowej Fantastyki! Pamiętając moją wcześniejszą pozytywną recenzję czasopisma, zaraz zabrałam się za czytanie (no dobrze, może nie tak od razu - sesja cały czas uśmiecha się do mnie lubieżnie...).

Enemef: Najlepsze Polskie Filmy Sezonu, czyli "W ciemności", "Rzeź", "Wymyk" i "Sala samobójców".

Mówiłam już, że uwielbiam ENEMEF'y? Jest to niepowtarzalna okazja, by za niewielkie pieniądze obejrzeć trzy lub nawet cztery filmy, na które miało się ochotę. Oczywiście, jak to w życiu bywa, taka noc filmowa ma też swoje wady: bez mocnej kawy albo napoju energetycznego nie jestem w stanie dociągnąć do trzeciego filmu, a taki zabieg ze sztucznym budzeniem i brakiem snu o normalnej porze jest męczący dla organizmu. Ale ja nie narzekam, bo jestem kinomaniakiem. Ponadto bilet wygrałam na jednym z facebookowych fanpage'ów, więc za ogromną dawkę fantastycznych filmów nie zapłaciłam nawet złotówki.

Jakie Wy macie podejście do Nocy Filmowych? Wybieracie się na nie, czy wolicie jednorazowo skupić się na pojedynczym obrazie, a nie kontemplować po kilka razem o piątej nad ranem?

"W ciemności" (2012) reż. Agnieszka Holland
Na pierwszy ogień poszedł najdłuższy i zarazem najgłośniejszy film z wybranej czwórki - "W ciemności". I tutaj zacznę nietypowo, bo od kreacji Więckiewicza. Jego karierę aktorską śledzę z ogromnym zainteresowaniem od filmu "Vinci" i muszę stwierdzić, że Pan Robert jest jak wino - im starszy, tym lepszy. Aktor ma wybitny talent do wybierania wartościowych filmów. I "W ciemności" to był kolejny świetny krok w jego karierze - kreacja Sochy wymagała od niego dużego talentu i masy czasu włożonego w szlifowanie odpowiedniego akcentu. A co mogę powiedzieć o samym filmie? Przede wszystkim był świeży, opisywał historię Żydów z zupełnie innej perspektywy niż dotychczasowe obrazy i myślę, że polska kinematografia dużo dzięki niemu zyskała. "W ciemności" był niesamowicie klimatyczny i przejmujący, ani przez chwilę nie pomyślałam o tym, by przymknąć na nim oko. Natomiast posiadał pewne niedociągnięcia - na sam początek wysuwa się pewien brak w ukazaniu emocji bohaterów. Nie wiem dokładnie jakich uczuć było za mało, ale po prostu czuję głęboko, że było. A następnym niedociągnięciem, albo raczej "nadciągnięciem" (że się posłużę słowotwórstwem) był istny wysyp scen erotycznych. Rozumiem powód, dla którego reżyserka umieściła je w swoim obrazie i podzielam jej zdanie - pokazać widzom, że mimo wojny, głodu i strachu Żydzi pozostali nadal zwykłymi ludźmi, którym brakowało miłości, oddania, czy po prostu - seksu samego w sobie. Jednak uważam, że można było te sceny ze spokojem podzielić na dwa i umieścić tylko tę "lepszą" połowę w filmie. Chociażby moment powrotu Mundka z obozu, który widzi nagą Klarę myjącą się w deszczówce - ta scena była naprawdę piękna i nie wyobrażam sobie, że mogłoby jej zabraknąć. Ale co za dużo to nie zdrowo. Niemniej jednak "W ciemności" polecam każdemu bez wyjątku. Warto wydać na niego pieniądze.

Ocena: 8/10

"Rzeź" (2012) reż. Roman Polański
Napisy końcowe "W ciemności" wgniotły ludzi w fotel i sprawiły, że każdy czuł się pusty w środku, jakby wyrwali mu pół duszy. Z tym uczuciem w mig rozprawiła się "Rzeź" Polańskiego. Film został nakręcony w jednym budynku i części parku. A dokładniej - kuchni, łazience, salonie, holu z windą i fragmencie zieleni miejskiej. "Rzeź" została przeniesiona przez reżysera z desek teatru na ekrany kin i, cóż tu owijać w bawełnę, Polański zrobił to perfekcyjnie. Reakcje bohaterów, ich mimika i scenografia nie trąca zbytnią teatralnością. Film jest lekki, przyjemny i szalenie zabawny - to się nazywa porządna komedia, nie to, co teraz serwują nam Amerykanie: rubaszne żarty, głupie miny i duuużo, jak ja to nazywam, pacykowatości (drogie samochody, drogie mieszkania, nienaganne fryzury i figury plus bohaterowie, którzy wiodą dość szczęśliwe i pozbawione jakichkolwiek zmartwień życie. A wszystko to w otoczeniu, które epatuje kolorem i dźwiękiem.). Sposób w jaki zmienia się konwersacja czworga z pozoru naprawdę sympatycznych i ułożonych ludzi, jest niesamowity. Jodie, Kate, Christoph i John bezbłędnie zagrali swoje postacie - kawałek po kawałku odkrywali maski swoich bohaterów i pokazywali ich prawdziwe oblicze. "Rzeź" to prawdziwa uczta dla zmysłów i wspaniały trening dla mięśni brzucha.

Ocena: 8/10

"Wymyk" (2011) reż. Greg Zgliński
Tego filmu nie trzeba było mi polecać. Wystarczyło, że zobaczyłam plakat, a na nim twarz Roberta Więckiewicza (wiele osób zarzuca producentom "Wymyku", że skopiowali pomysł na poster z "Czarnego Łabędzia". Ja tam widzę bardzo małe podobieństwo.) I znów, nie pomyliłam się co do tego aktora. Mimika Pana Roberta w tym filmie była mistrzowska - chociażby scena w kościele, kiedy to Fred stara się pogodzić ze swoją chwilą słabości, kiedy to nie stanął w obronie brata, którego czwórka młodych głupich szczeniaków (bo jak inaczej nazwać takie osoby?) pobiła i wyrzuciła z pędzącego pociągu. "Wymyk" nie jest filmem o przebaczeniu, nie stawia też pytania "Dlaczego?". On nam brutalnie pokazuje odpowiedź na "Co dalej?". To kawał dobrego dramatu. Jeśli lubicie takie filmy, to nie wahajcie się. Ja jestem oczarowana.

Ocena: 8/10


"Sala samobójców" (2011) reż. Jan Komasa
Na "Salę samobójców" szkoda było mi już czasu, bo obejrzałam ten film dobre kilka miesięcy wcześniej. Nie znaczy to jednak, że nie jest to dobry obraz! Wolałam wyjść z kina przed godziną 4 rano i wyspać się, by móc z jasnym umysłem kilka godzin później zabrać się za naukę do sesji. Gdyby nie to, zostałabym na filmie na pewno! Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - na "Sali Samobójców" nie zostałam, ale zdobyłam wersję na DVD i obejrzałam z rodzicami kilka dni później w domowym zaciszu. I byłam zaszokowana tą historią po raz kolejny, chociaż znałam już jej zakończenie. Uważam, że jest to jeden z najlepszych polskich filmów, które wyszły w ostatnich latach. Jest wyprodukowany na światowym poziomie, posiada przecudowną otoczkę graficzną, fantastyczną muzykę i nietuzinkową historię. Historię, która mogłaby się przytrafić każdemu nastolatkowi - sama mam znajomych, którzy znikają w internetowym świecie (a szczególnie grach rpg) na całe dnie. I osoby poznane wirtualnie określają mianem PRZYJACIÓŁ, choć nigdy ich nie widzieli i nie rozmawiali twarzą w twarz. Filmami takimi jak ten możemy się chwalić za granicą, bo naprawdę jest czym - od scenariusza, poprzez scenografię aż do plakatu. A Jakub Gierszał jest nadzieją młodego pokolenia aktorów - swoją rolę zagrał pierwszorzędnie i przekonująco. Na pewno będę mu kibicować i wyczekiwać kolejnego filmu z jego udziałem.

Ocena: 8/10

Po moich ocenach możecie wywnioskować, że bardzo mi się podobało. Na tak równym seansie jeszcze mnie nie było. Dobre polskie filmy nie umarły. Nadal bywają i te rewelacyjne. Trzeba tylko umieć szukać.

Tak, to była prawdziwa uczta.

Już nie mogę się doczekać kolejnego ENEMEFU. Co tym razem zaserwują nam organizatorzy?

Richelle Mead "Pocałunek cienia"

Po tragicznych wydarzeniach, które miały miejsce ponad miesiąc temu, Akademia Świętego Władimira robi wszystko, by życie w jej murach powróciło do normalności. Niestety staje się to niemożliwe z powodu ciągłej żałoby po stracie jednego z uczniów i buntu małych grupek morojów, które postanawiają założyć tajne stowarzyszenie zrzeszające elitę pełnowartościowych wampirów do... wyższych celów. Oprócz tego dla wielu studentów Akademii, w tym Rose, Eddiego, Lissy i Christiana są to ostatnie miesiące pobytu w szkole - a więc czas testów i egzaminów. I tak, dampiry zaczynają "prace polowe", które mają przygotować je do walki z prawdziwymi strzygami - zostają im przydzieleni moroje, których mają chronić przez jakiś czas, 6 dni w tygodniu przez całą dobę. Rose ma pewność, że dostanie do pracy Lissę, by cały czas doskonalić się w jej ochronie. Okazuje się jednak, że szkoła ma wobec niej inne plany i nie obchodzi jej to, że na karku dziewczyny widnieją dwa tatuaże molinja - znak, że udało jej się zabić już dwie strzygi. Co więcej zbliża się proces Wiktora Daszkowa, w którym nie wolno uczestniczyć ani jej, ani Wasylisie. Istnieje możliwość, że zbrodniarz wcale nie zostanie ukarany za swoje przewinienia...