Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trolle. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trolle. Pokaż wszystkie posty

Neil Gaiman "Dym i Lustra"

Na wstępie muszę się przyznać: Gaimana znałam tylko dzięki Koralinie. I to wersji kinowej, nie książkowej. To właśnie dlatego postanowiłam sięgnąć po ten zbiór opowiadań - zależało mi na lepszym poznaniu autora. Na odkryciu, czy rzeczywiście jest tak dobry, jak o nim mówią. 

Mnie osobiście już po kilku pierwszych tekstach zachwycił niesamowity wachlarz tematów, na które Gaiman tworzył swoje opowiadania, nowelki, wiersze, czy miniatury. W "Dymie i lustrach" znajdzie się coś dla wielbicieli trolli, rycerzy, wilkołaków, wampirów, seksu, baśni,  fantastyki "uwspółcześnionej" itp. Kolejną mocną stroną tego zbioru jest opisana przez autora geneza każdego tekstu. Myślałam, że to będzie miły i ciekawy dodatek do całości (w końcu to jakaś forma autobiografii!), a tymczasem taki dopisek nie raz wytłumaczył mi o co w ogóle chodziło w opowiadaniu.

Olga Gromyko "Wiedźma Naczelna"

Czyżby wiedźma spiłowała swoje pazurki?

Gdy wyszła "Wiedźma Naczelna", rozpaczałam strasznie - raz, że jest to ostatni tom cyklu o mojej ukochanej, wrednej Wolsze, a dwa - że nie miałam pieniędzy na jego natychmiastowy zakup. Trwałam więc tak kilka miesięcy, z siedzącym mi na karku sumieniem i niewyobrażalną ochotą na zaznajomienie się z lekturą... Na szczęście, jak to bywa z allegro, po kilku miesiącach od premiery dostałam już raz czytaną książkę za prawie połowę ceny okładkowej. I zabrałam się, z należną czcią, do lektury.

"-Bracia moi! (...) W tym skromnym grobie (...) spoczywa (...) święty Fenduł.
Na kilka chwil jego głos zgubił się w zachwyconych westchnieniach i szeptach. Cały czas korciło mnie, by go poprawić, że w tej chwili spoczywam tu ja i wcale nie jestem gorsza od niego, a do tego młoda i ładna.
-Czasem wydaje mi się - urywanym głosem ciągnął mistrz (...) - że słyszę jego oddech..
Do pokrywy równocześnie przywarło siedem uszu. Instynktownie zamarłam na wdechu mimo całkowitej świadomości tego, że przez ciężką marmurową płytę mogliby usłyszeć jedynie głośne chrapanie.
-Tak właśnie! Słyszę go!!! - rozległ się po chwili czyjś egzaltowany wrzask, który prawie poderwał mnie z miejsca.
-Ja też! I ja! - darli się pielgrzymi. Któryś załkał ze szczęścia, po czym padł na kolana i zaczął walić czołem o bok sarkofagu, jak wywnioskowałam z tańczących na zewnątrz cieni."

Wolho, słońce, przed czym to uciekasz?

W ostatniej części powieści ziściły się najstraszniejsze koszmary rudowłosej wiedźmy. "O co chodzi?" - pytacie - "Czyżby napadła ją zgraja krwiożerczych strzyg? Porwał obleśny troll? Smok zjadł jej rękę?!".

Nie. To Len jej się oświadczył....

Co więcej, panna wredna zgodziła się zostać jego żoną, a potem dopadły ją głębokie wątpliwości. Z pomocą przychodzą jej... szkoła i własne ambicje - postanawia zebrać materiały do swojej pracy i obronić tytuł bakałarza trzeciego stopnia. I tak, już po raz czwarty, wrzuceni zostajemy w wir pełen przygód. Wolha jeździ z miasta do miasta, tak jak robiła to dotychczas, i pomaga ludziom w drobnych problemach. Niektóre jej misje rosną jednak do rangi bardzo niebezpiecznych i poważnych - i tak oto panna W.Redna musi zmierzyć się duchem, który nawiedza zamek, potworem, który stacjonuje na jednej z małych wysepek i w końcu - z arcyniebezpiecznym i arcypotężnym magiem. Co by to jednak były za wyprawy - i zakończenie cyklu o wiedźmie - gdyby na jej drodze nie stanęły tak dobrze nam znane i lubiane postaci? A witamy tutaj wszystkich: i przyjaciółkę Wolhy ze szkoły - Welkę, i "standardowe" towarzystwo - Orsanę, Rolara, Wala oraz (niespodzianka!) Lena, który tak jak i jego narzeczona, jest poważnie przejęty ślubem i targany wątpliwościami o jego zasadności.

„On też się bał. Ale rozumiał, że jeśli nie potrafią wykonać tego kroku razem, to dalej będą musieli iść samotnie. Do końca życia, ponieważ nic podobnego już im się nie przydarzy, a na mniej się nie zgodzą...”

Olga Gromyko "Wiedźma Opiekunka część druga"

Zastanawiałam się długo (no dobra, jakieś trzy godziny) czy aby na pewno sięgnąć po tę część "Wiedźmy Opiekunki". I to nie dlatego, że bałam się, że mi się nie spodoba. Bardziej przerażał mnie fakt, że pożegnam się z Wolhą i Lenem na dłużej. Ostatniej części, czyli "Najwyższej (czy też Naczelnej) Wiedźmy" nie ma jeszcze nawet w zapowiedziach Fabryki Słów... Miejmy nadzieję, że pojawi się dość szybko, bo zapowiada się naprawdę bardzo ciekawie.

W pierwszej części pożegnaliśmy wiedźmę w chwili, gdy zyskała nowego kompana w drodze do Arlissu - Rolara, dowcipnego wampira. Oczywiście, jak to w książkach Olgi Gromyko, to był dopiero początek. Droga do miasta będzie długa, a nawet czasem... bolesna. Wolha na uratowanie Lena ma coraz mniej czasu, po piętach depcze jej prawdziwe niebezpieczeństwo a na dodatek w jej ciele zachodzą dziwne, niespotykane wcześniej, zmiany. Jakby jeszcze tego było mało, w wiosce czeka ją przeprawa z narzeczoną Lena - Lereeną, która zachowuje się, jakby non stop karmiono ją cytryną. Innymi słowy (bardziej dobitnie) - bez kija do niej nie podchodź. Czy Redna zdąży na czas i "wskrzesi" Lena?

Olga Gromyko "Wiedźma Opiekunka część pierwsza" + dobra nowina o przyszłej studentce :)

Diabeł by nie dał rady, ale baba…

Dwie pierwsze części „Zawód: Wiedźma” czytałam już raz w 2007 roku, więc niczym nie mogły mnie zaskoczyć. „Wiedźmę Opiekunkę część 1” miałam w rękach po raz pierwszy. Jak zwykle na samym początku byłam pod wrażeniem okładki – ja, jak prawie każda kobieta, jestem straszliwą sroką i uwielbiam wpatrywać się w rysunki artystów z Fabryki Słów. Treść natomiast zachwyciła mnie jeszcze bardziej…

W końcu przyszedł ten czas – Wolha zdaje egzamin i odchodzi ze swojej Szkoły (z wielkim hukiem i podziwem innych adeptów). Staje się jeszcze potężniejsza i mądrzejsza niż przedtem. Ale oczywiście wszyscy, którzy uważają się za inteligentnych mentorów, uwzięli się, by wytyczyć jej prawidłową drogę w karierze. Redna więc nie od razu będzie mogła radośnie zawitać w Dogewie -pojechać do swojego najdroższego przyjaciela Lena, by objąć urząd Najwyższej Wiedźmy. Najpierw czeka ją staż na zamku u osobliwego władcy. A kiedy w końcu pojawia się na horyzoncie miasta nieumarłych z nieopisaną ulgą na twarzy, okazuje się, że jest już za późno. Len jest zaręczony i znikł bez wieści w drodze do innego miasta.

Olga Gromyko "Zawód: Wiedźma część 2"

Gdzie mag nie może... tam magiczkę pośle! 

Po dosłownie pochłoniętej pierwszej części „Wiedźmy” natychmiast zabrałam się za drugą. Przygody magiczki w tej powieści były niemniej mrożące krew w żyłach, niemniej śmieszne i jeszcze bardziej rzucające cień na kompetencje jej mentora. W.Redna zaczyna być naprawdę potężna i niebezpieczna. Tym razem spotyka swojego starego przyjaciela – trolla Wala i bierze udział w Turnieju Łuczniczym, na który przybywa… władca Dogewy we własnej osobie! Niestety Len, jak to Len, jak zwykle nie mówi wiedźmie całej prawdy i ze znanych tylko sobie pobudek chce za wszelką cenę zdobyć główną nagrodę zawodów – wyszczerbiony miecz z kretyńskim kamieniem (jak podsumowała ten kawałek żelaza Wolha). Niestety pod koniec potyczek zawodników ową nieciekawą zdobycz porywa sprzed nosa wampira bliżej niezidentyfikowany mag. Wolha dowiaduje się, że przez swoje skandaliczne zachowanie (chociaż przecież nic nie zrobiła!) została wydalona ze szkoły. Ruszają więc w trójkę w pościg za kimś, kogo zupełnie nie znają, by odzyskać coś, co przynajmniej dla dwójki z nich jest zupełnie bezwartościowe. Oczywiście, nie raz, nie dwa, ocierają się o śmierć.