Aneta Jadowska "Zwycięzca bierze wszystko"

Zwycięzca bierze wszystko. Ale gdy się weźmie za dużo, to potem trzeba to odchorować. A odchorowuje to czytelnik... 

W trzeciej już części na głowie Dory Wilk spoczywa rewolucja, starcie z wyjątkowo wrednym skrzydlatym stworzeniem, trochę przykry powrót do stron rodzinnych i co najważniejsze -  udowodnienie wszystkim, na co ją stać i kim naprawdę jest. Dodajmy do tego jeszcze nowo powstały triumwirat, nowe moce i zatrzęsienie w drzewie genealogicznym. Wiedźma będzie miała pełne ręce roboty... 

Jadowska od pierwszych stron serwuje nam jazdę bez trzymanki - już na samym początku czekają na nas nowe sekrety, akcja, czy humor - w książkę się po prostu momentalnie wsiąka i pozostaje się głuchym na otaczający świat (ten prawdziwy oczywiście, bo kłótnie Dory i Mirona, mimo że występują na kartach lektury, "słyszy się" bardzo dokładnie!).




Początek zaskakuje. Czytelnik spodziewa się zawiązania fabuły w Thornie, czy chociażby Toruniu, a okazuje się, że wraz z Jadą kończy w jej stronach rodzinnych. Przyznam, że ten fragment podobał mi się bardzo - sentymentalna podróż przez życie wiedźmy była dla mnie okazją do przypomnienia sobie i mojego dzieciństwa. Poza tym świat wykreowany przez Jadowską nabiera dodatkowych barw - poznajemy nowe stworzenia i nowych bohaterów, a ja wprost uwielbiam fragmenty przybliżające nam wizję świata fantastycznego, którą ma autor.

Schody zaczynają się niestety już w pierwszej połowie lektury. W drugim tomie można zauważyć, że Jada jest wyjątkowo obdarzona przez niemal wszystkie nadnaturalne stworzenia - bo jest wiedźmą, a w jakiejś części również i wilkiem i wampirem, ma dar snowidzenia i tak dalej, i tak dalej. Po niektórych recenzjach widziałam, że czytelnicy już wtedy zaczynali kręcić nosem na wspaniałość Dory i mnogość jej, że to tak nazwę, talentów. Mnie to jeszcze nie przeszkadzało. Natomiast "Zwycięzca bierze wszystko" pobiła wszelkie znane mi rekordy i zostawiła bardzo niemiłe wrażenie, którego nie dało się w żaden sposób całkowicie zniwelować (choć... czytajcie dalej!). Trzecia część skojarzyła mi się z fanfickami pisanymi przez dziewczyny w wieku szkolnym - ot, wpadła jedna z nich na jakiś pomysł, stworzyła bohaterkę na swoje podobieństwo (Jada i Jadowska - no nie da się nie zauważyć analogii!), a potem, przepraszam za dosadność, nawaliła w biedną postać multum ciekawych mocy,  sprawności i innych przymiotów, bo nie mogła się zdecydować, czy jej bohaterka ma być wampirem, wilkołakiem, wiedźmą, aniołem, diabłem, kochanką jednego i drugiego, a może tylko piątego itd. W fabule "Zwycięzca bierze wszystko" łatwo się pogubić - człowiek nie pamięta już kim JESZCZE Dora nie jest, z kim JESZCZE Dora się nie zaprzyjaźniła (i u kogo nie ma długu wdzięczności) i komu JESZCZE Dora nie wyświadczyła przysługi, zaimponowała, czy zalazła za skórę (by oczywiście w krótkim czasie z nienawiści przejść do szeroko pojętej miłości). Czytając książkę nie wierzyłam własnym oczom - czego się Jada nie dotknie, to zamienia w złoto. Naprawdę? Przecież to się nie dzieje w prawdziwym życiu, a nawet w wymyślonym jest bardzo trudne do przełknięcia! No nie można stworzyć bohatera idealnego i wszechmogącego, bo jest to po prostu okropnie sztuczne, przesadzone i sprawia, że czytelnikowi naprawdę wszystkiego się odechciewa. Tak kocham tę serię i tak lubię wszystkich bohaterów, że trudno mi było po prostu się pogodzić z taką, a nie inną fabułą, która zakładała już z góry, że Dora jest po prostu lepsza od samego Bruce'a Wszechmogącego. Pani Aneto, trochę dawkowania fanom tych wszystkich rewelacji z mocami (i ucięcia ich trochę) i byłoby już pięknie! 

źródło: (klik)
Mam jeszcze małe zastrzeżenie do dialogów - w tym tomie momentami były trochę za sztuczne...

Po moim ogromnym uzewnętrznieniu frustracji mogę powiedzieć jedno - więcej grzechów w lekturze nie widzę. Seria o Dorze Wilk to dobra seria i wszystkie pozostałe elementy to dobitnie pokazują (no, może tylko jeszcze nie ten mały dziwny epizod z "trójkątem" - celowo w cudzysłowie! - na koniec.). Jak już mówiłam - bardzo podobało mi się przeniesienie akcji do nowego miejsca, pomysł z drzewem genealogicznym i ich nowymi członkami, a już szczególnie - z sądem ostatecznym i naprawdę BARDZO DOBRYMI opisami walki. Kto mnie zna, ten wie, że ja kocham opisy wszelkich potyczek (szczególnie z mieczami), a tutaj dostałam całkiem sporą ilość. Plus relacja z wojny, aż palce lizać! 

Zaskoczyło mnie (na in plus, oczywiście) rozwiązanie fabuły i ciekawe wykorzystanie przywilejów Dory (mimo ich ogromnej liczby), które może nie były niezbędne, ale w trakcie lektury okazywały się przydatne i użyteczne w odpowiednich, widać że zaplanowanych, sytuacjach. Można powiedzieć, że każdy potrafi nabałaganić, ale nie każdy posprzątać - a autorka mimo wszystko naprawdę dobrze z tego wybrnęła. 

Nie wiem, jak mam to napisać, by za wiele nie zdradzić, ale muszę jeszcze pochwalić autorkę za włączenie do fabuły dzieci. I za ciekawe opisy w wątkach romantycznych. 

"Zwycięzca bierze wszystko" jest lekturą dość chaotyczną i nierówną - autorka chyba miała za wiele pomysłów jak na jeden tom. Nie zmienia to faktu, że książkę się dosłownie połyka, a ci, co już Jadę, Mirona i Joshuę uwielbiają - tak jak ja - i tak będą zaspokojeni. Mimo wytkniętych przeze mnie wad, nie mogę nazwać tej pozycji złą - humor nadal posiada przedni, fabuła dalej jest ciekawa, romans ponownie przyspiesza bicie serca, a całość czyta się z wypiekami na twarzy i warczy na tych, którzy przerywają lekturę. 

Ja z niecierpliwością czekam na tom czwarty (ach, te cliffhangery na końcu - żyć bez nich nie można, a z nimi też nie, bo aż rączki palą od zacierania!), a lekturę polecam miłośnikom serii (bo kto jej nie zna, to ma zaraz nadrobić i to od tomu pierwszego, o! Tutaj nawet możecie znaleźć fragment - klik), którzy mimo drobnych niedociągnięć na pewno będą zadowoleni.

Ocena: 4-/6



Książkę do recenzji otrzymałam od wydawnictwa Fabryka Słów

9 komentarzy:

  1. Mam ogromną ochotę na serię o Dorze Wilk ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Najpierw tom pierwszy, który namiętnie poszukuję :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę doczekać się, aż wpadnie w moje łapy, a Twoja recenzja tylko pobudziła moje chęci

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jakoś nie odczułam, aby autorka zbyt wiele "napakowała" w postać Jady. Dla mnie jest to jedno z lepszych uatrakcyjnień. Ale przecież wiadomo, że każdemu z nas podoba się coś innego :D Świetna recenzja

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli tom pierwszy najlepszy? Szkoda, że z tomu na tom jest coraz gorzej, bo po 1 zapowiadało się tak dobrze :] No ale nic i tak przeczytam bo uwielbiam Dorę i całą otoczkę wokół niej. A z tymi mocami - faktycznie coś nie bardzo :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzeciej części jeszcze nie czytałam, ale już w drugiej zauważyłam to, o czym piszesz w przypadku trzeciej - Dora jest każdym, z każdym, lepszym od każdego. To właśnie się nazywa skłonność do przeginania. Niektórzy autorzy fantastyki nie zauważyli jeszcze, że czytelnicy wolą dostać bohatera z zaletami, ale również wadami, a tymczasem w Dorę wpakowano tyle ulepszaczy, że jej jedyną wadą jest to, że jest dokonała :/ Choć,tak jak Ty, przymykam oko na te niedoskonałości, bo ta książka w istocie jest niezła i da się czytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pod względem tych licznych talentów i przygód główna bohaterka przypomina mi "Informacjonistkę", która mówiła większą liczbą języków niż ja potrafiłabym pewnie wymienić, a do tego była silna, piękna i tak dalej :D Tutaj jak widzę jest podobnie, tyle że w inną stronę. Mimo wszystko chyba dam szansę tej pani - no przynajmniej z pierwszą częścią :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwszy tom wciąż przede mną ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajnie ją tu zapowiadasz, a ja właśnie mam w planach przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń