Dr Bob Curran "Księga wampirów. Przewodnik po stworzeniach nocy"

Fanki przesłodzonych, lśniących brokatem wampirów - strzeżcie się! Od tej lektury włos zjeży Wam się na głowie. Pokaże Wam bowiem prawdziwe oblicze nieumarłego -  krwiożerczego potwora, który straszy ludzi na całym świecie od zarania dziejów. Mało kto wie, że w legendach z każdego kraju przyjmował on inną nazwę i miał odmienne atrybuty, a jednak był tą samą postacią - morderczym wampirem. I nie polował tylko i wyłącznie na ludzką posokę! Pishtaco z Brazylii potrafi zaatakować człowieka i wyssać mu z pięt... tłuszcz. Za to Churele z Indii żywiły się głównie krwią i... męskim ejakulatem. Zdziwieni? Dajcie się więc porwać historiom z każdego zakątka świata, a dowiecie się wielu ciekawostek o krwiopijcach.

Olga Gromyko "Wiedźma Opiekunka część druga"

Zastanawiałam się długo (no dobra, jakieś trzy godziny) czy aby na pewno sięgnąć po tę część "Wiedźmy Opiekunki". I to nie dlatego, że bałam się, że mi się nie spodoba. Bardziej przerażał mnie fakt, że pożegnam się z Wolhą i Lenem na dłużej. Ostatniej części, czyli "Najwyższej (czy też Naczelnej) Wiedźmy" nie ma jeszcze nawet w zapowiedziach Fabryki Słów... Miejmy nadzieję, że pojawi się dość szybko, bo zapowiada się naprawdę bardzo ciekawie.

W pierwszej części pożegnaliśmy wiedźmę w chwili, gdy zyskała nowego kompana w drodze do Arlissu - Rolara, dowcipnego wampira. Oczywiście, jak to w książkach Olgi Gromyko, to był dopiero początek. Droga do miasta będzie długa, a nawet czasem... bolesna. Wolha na uratowanie Lena ma coraz mniej czasu, po piętach depcze jej prawdziwe niebezpieczeństwo a na dodatek w jej ciele zachodzą dziwne, niespotykane wcześniej, zmiany. Jakby jeszcze tego było mało, w wiosce czeka ją przeprawa z narzeczoną Lena - Lereeną, która zachowuje się, jakby non stop karmiono ją cytryną. Innymi słowy (bardziej dobitnie) - bez kija do niej nie podchodź. Czy Redna zdąży na czas i "wskrzesi" Lena?

Olga Gromyko "Wiedźma Opiekunka część pierwsza" + dobra nowina o przyszłej studentce :)

Diabeł by nie dał rady, ale baba…

Dwie pierwsze części „Zawód: Wiedźma” czytałam już raz w 2007 roku, więc niczym nie mogły mnie zaskoczyć. „Wiedźmę Opiekunkę część 1” miałam w rękach po raz pierwszy. Jak zwykle na samym początku byłam pod wrażeniem okładki – ja, jak prawie każda kobieta, jestem straszliwą sroką i uwielbiam wpatrywać się w rysunki artystów z Fabryki Słów. Treść natomiast zachwyciła mnie jeszcze bardziej…

W końcu przyszedł ten czas – Wolha zdaje egzamin i odchodzi ze swojej Szkoły (z wielkim hukiem i podziwem innych adeptów). Staje się jeszcze potężniejsza i mądrzejsza niż przedtem. Ale oczywiście wszyscy, którzy uważają się za inteligentnych mentorów, uwzięli się, by wytyczyć jej prawidłową drogę w karierze. Redna więc nie od razu będzie mogła radośnie zawitać w Dogewie -pojechać do swojego najdroższego przyjaciela Lena, by objąć urząd Najwyższej Wiedźmy. Najpierw czeka ją staż na zamku u osobliwego władcy. A kiedy w końcu pojawia się na horyzoncie miasta nieumarłych z nieopisaną ulgą na twarzy, okazuje się, że jest już za późno. Len jest zaręczony i znikł bez wieści w drodze do innego miasta.

Olga Gromyko "Zawód: Wiedźma część 2"

Gdzie mag nie może... tam magiczkę pośle! 

Po dosłownie pochłoniętej pierwszej części „Wiedźmy” natychmiast zabrałam się za drugą. Przygody magiczki w tej powieści były niemniej mrożące krew w żyłach, niemniej śmieszne i jeszcze bardziej rzucające cień na kompetencje jej mentora. W.Redna zaczyna być naprawdę potężna i niebezpieczna. Tym razem spotyka swojego starego przyjaciela – trolla Wala i bierze udział w Turnieju Łuczniczym, na który przybywa… władca Dogewy we własnej osobie! Niestety Len, jak to Len, jak zwykle nie mówi wiedźmie całej prawdy i ze znanych tylko sobie pobudek chce za wszelką cenę zdobyć główną nagrodę zawodów – wyszczerbiony miecz z kretyńskim kamieniem (jak podsumowała ten kawałek żelaza Wolha). Niestety pod koniec potyczek zawodników ową nieciekawą zdobycz porywa sprzed nosa wampira bliżej niezidentyfikowany mag. Wolha dowiaduje się, że przez swoje skandaliczne zachowanie (chociaż przecież nic nie zrobiła!) została wydalona ze szkoły. Ruszają więc w trójkę w pościg za kimś, kogo zupełnie nie znają, by odzyskać coś, co przynajmniej dla dwójki z nich jest zupełnie bezwartościowe. Oczywiście, nie raz, nie dwa, ocierają się o śmierć.

Olga Gromyko "Zawód: Wiedźma część pierwsza"

Uwielbiam Fabrykę Słów. Składa się ona ze świetnych tłumaczy, uważnych korektorów, genialnych projektantów okładek i wielu innych wybitnych ludzi. Nie, nie żartuję. Wisienką na torcie są ci wszyscy, którzy wynajdują i publikują perełki, które połyka się przez jedno popołudnie i nie mniej chętnie do nich wraca po jakimś czasie. Jest tylko jedno „ale”. Fabryce Słów nie brakuje niczego poza błyskawicznie znikającym nakładem. „Zawód: Wiedźma” przeczytałam po raz pierwszy cztery lata temu, dzięki uprzejmości przyjaciółki. Niestety potem, przez ostatni rok, próbowałam ją dostać na własność na różne sposoby. Tydzień temu los się w końcu do mnie uśmiechnął – dorwałam „Wiedźmę” za jedyne 20 złotych na allegro (jak to dobrze, że ktoś zrezygnował z okrutnej szansy na dorobienie się…). To było wspaniałe zadośćuczynienie po długim czasie usychania z tęsknoty za W-Redną i Lenem! Jednak zacznijmy od początku…

Moje sekrety.

ak jak większość bloggerek myślałam, że uniknę tego łańcuszka. Nie, że nie lubię się dzielić sekretami, po prostu nie wiedziałam co mam napisać. Wykredowana jednak mnie wywołała do tablicy i kazała ruszyć szarymi komórkami. Spróbujmy więc:

1. Nazywam się Justyna, moje imię pochodzi z książki "Nad Niemnem". Jest ona wymiętoszona i ciągle leży w kuchni - moi rodzice namiętnie ją podczytują po dziś dzień. Tak naprawdę jednak miałam być Marcinem i przy porodzie moja rodzicielka bardzo się zdziwiła ;) Niemniej jednak trochę chłopięcych cech posiadam: jako dziecko uwielbiałam bawić się samochodzikami. Oprócz tego kocham motocykle (i zrobię sobie na nie prawo jazdy, a co!), lubuję się w oglądaniu filmów lub też czytaniu książek z bitwami/morderstwami w tle, kocham superbohaterów (szczególnie X-menów!), oglądanie piłki nożnej nie przeszkadza mi zupełnie oraz chciałabym umieć władać kataną i być kobietą-samurajem. Serio!

Chyba trochę się zmieniłam, prawda?
2. Może też ze względu na moje "męskie korzenie" dopiero od jakiegoś czasu czuję się jak kobieta i noszę spódniczki, sukienki i bluzki z dekoltem. Cztery lata temu byłam o wiele grubsza i ubierałam się tylko na czarno, gardząc suszarkami, produktami do włosów i kosmetykami (w sumie po części dlatego, że do szkoły malować się nie mogłam), a w kobiecych ubraniach czułam się jak słoń w tiulu...

3. Mam kilka dziwnych przyzwyczajeń/fobii:
  • Zawsze w torebce noszę gumę do żucia, mp3, grzebień i aviomarin/coculine (tak, to ze względu na straszliwą chorobę lokomocyjną). 
  • Nie mogę wyjść z domu bez postawionych, natapirowanych włosów. 
  • Jak biorę się za sprzątanie, wpadam w trans i czyszczę wszystko tak, by lśniło. Doniczki stoją w odstępach co kilka centymetrów i każda równo. To samo z książkami, filmami, płytami, ołówkami (każdy zatemperowany!). Latem, w domkach letniskowych gdy wyjeżdżam ze znajomymi, zawsze to JA jestem jedyną osobą, która czuje jakikolwiek obowiązek sprzątania... Natomiast moja mama wszystkim rozpowiada, że jestem bałaganiarzem (!). 
  • Mam fobię dotyczącą liczenia rozmaitych rzeczy, jak w danej chwili nie mam o czym myśleć. I tak liczę: ilość dziur w felgach samochodów i zastanawiam się, czy jest to liczba parzysta. To samo np. z ilością świec/żarówek w żyrandolu, słupkami na mieście, ilością drzwi w tramwaju, ilością okien w bloku itp. Nerwica natręctw normalnie! ;)
  • Najlepiej wysypiam się wtedy, gdy śpię w zamkniętym pokoju i sama w łóżku. To oczywiście nie znaczy, że w śpiworze obok znajomych nie mam szans na spokojną noc, ale zupełnie wypoczęta jestem tylko i wyłącznie wtedy, gdy wszyscy dadzą mi święty spokój ;)
  • Śniadanie zazwyczaj jem w łóżku. I do tego zawsze, ale to zawsze, podczytuję książkę. 
  • Na widok ubrań w kolorze zgniłozielonym i brązowym uciekam gdzie pieprz rośnie. Uraz z dzieciństwa :) 
  • Jak na wycieczce zobaczę opuszczony, stary dom to nie ma siły - muszę tam wejść. Najlepiej w nocy. Po prostu uwielbiam się bać.  
     
Moje absolutne MINIMUM w torebce

4. Rozumiem matematykę, kocham polski, intryguje mnie informatyka... Mam tyle zainteresowań, że aż trudno mi je zliczyć. Gram na gitarze, śpiewam, czytam wiersze i je recytuję z pamięci, sama piszę opowiadania i utworki liryczne, od czasu do czasu fotografuję, lubię się "babrać" w photoshopie, tworzę strony internetowe (choć aktualnie mi się zwyczajnie w świecie nie chce), czytam o Japonii (i chcę ją odwiedzić!) oraz o Brytyjczykach (chętnie zobaczyłabym Londyn raz jeszcze...), oglądam anime i czytam mangi, uwielbiam zasiąść wieczorem nad dobrym filmem. W wakacje kocham pływać i wiosłować na kajaku (w tym roku zamierzam z przyjaciółką pojechać na jakiś spływ). Oprócz tego co roku wybieram się na wycieczki po lesie, a jak mam ochotę trochę pomyśleć, to zasiadam nad sudoku i... zadaniami z matematyki. Oczywiście lubię rozpieszczać bliskich, więc cały czas wypróbowuję nowe przepisy i duuużo gotuję, choć sama po tylu godzinach w kuchni niewiele z tego jem. Słowem: jestem człowiekiem do wszystkiego, czyli do niczego ;)

Moje autorskie zdjęcie. Pokój jednak mam zupełnie inny.

5. Prawie całą podstawówkę (od ósmego roku życia) prowadziłam stronę o czarodziejkach Witch, która swego czasu była bardzo popularna. A czego tam nie było... szablony, formularze, tapety, zegarki, zakładki do pobrania. Oprócz tego liczne ciekawostki z zagranicznych wydań i "ubieranki" ulubionej postaci. Pojechałam nawet na zlot do Warszawy, klubu Stodoła, z plakietką na piersi. Byłam dumna, gdy inne dziewczynki mnie rozpoznawały i podchodziły się przywitać!

Do dzisiaj do W.I.T.C.H mam duzy sentyment

6. Dwóm milimetrom i niebywałemu szczęściu zawdzięczam to, że nadal mam oko. W wieku siedmiu lat otwierałam słoik z miodem za pomocą noża. Nóż z ostrym czubkiem zsunął się z zakrętki i trafił prosto w kość sitową. Miałam sporą rankę, ale przynajmniej dalej cieszę się z dobrodziejstwa pary oczu. Innego zaś razu miałam prawdziwego pecha - poślizgnęłam się na lodzie i los chciał, że mój obojczyk idealnie trafił w sam środek wielkiego, wystającego kamienia. Ale z drugiej strony potem w podstawówce chłopcy za mną teczkę nosili ;)

Mój pierwszy najukochańszy zespół rockowy

7. Muzyce rockowej zawdzięczam moją metamorfozę. Z szarej myszki bez własnego, wyraźnego zdania zaczęłam zmieniać się w osobę o wiele bardziej pewną siebie. Wtedy też zaczęłam się zupełnie inaczej czesać i ubierać. Teraz wszyscy mi mówią, że jestem oryginalna i trudno mnie nie zauważyć na ulicy.

8. Uwielbiam samoloty i pociągi. Pociąg + ciekawa książka = dobrze odbyta podróż. Podróżowanie samochodem = prawdziwa mordęga.

9. Bardzo lubię kulturę LGBT. Osoby sympatyzujące z tym środowiskiem zadziwiająco często okazują się wartościowymi, bardzo inteligentnymi i nietuzinkowymi ludźmi. A tak poza tym, to mam manię na yaoi i yuri, czyli anime i mangi o tematyce boy x boy lub też girl x girl.

Ach, te "yaoice"!

10. Jestem zakupoholiczką: kocham ciuchy i książki. Ta okropna cecha bije się z moją skłonnością do chomikowania pieniędzy i bycia bardzo oszczędnym. Wychodzi więc z tego mieszanka wybuchowa: odmawiam sobie bardzo często takich przyjemności, a w końcu puszczają mi hamulce i szaleję na wyprzedażach. Dzięki temu wydam mniej, a kupię o wiele więcej. 

Jeśli dotrwaliście do samego końca, to Wam gratuluję. Wywoływać nikogo nie będę, gdyż chyba wszyscy już umieścili na blogach swoje małe sekrety. Jeśli jednak nie, a macie ochotę - czyńcie to śmiało. Zapraszam wszystkich chętnych.

B. Karg, A. Spaite, R. Sutherland "Wampiry. Historia z zimną krwią spisana"

Po tę pozycję sięgnęłam przede wszystkim z czystej ciekawości i naturalnego głodu wiedzy. Zaraz potem zapaliła się lampka małego kombinatora (jak to u mnie bywa) i książka została w całości opłacona przez rodzicielkę. Dlaczego? Ponieważ na prezentację maturalną (którą zdałam w tym roku na 100%) napisałam (a potem wybrałam sobie z listy już zatwierdzony przez grono pedagogiczne) temat o wampirach. A taka książka była znakomitym uporządkowaniem mojej wiedzy o nieumarłych, dzięki czemu o wiele szybciej się przygotowałam. Nie musiałam bez przerwy siedzieć z nosem w internecie, gdzie pojawiają się liczne błędy.

"Wampiry. Historia z zimną krwią spisana." to fantastyczne kompendium wiedzy o krwiopijcach. Znajdziecie tutaj: historię wampiryzmu od podszewki, łącznie z nieumarłymi w ludowych wierzeniach, streszczenie "Draculi" i charakterystykę bohaterów tej książki, czy też opasłą i kompletną biografię Wlada Palownika. W związku z samymi krwiopijcami mamy następujące informacje: czym zwalczać wampiry, jak one powstają, czego się boją, z kim mogą się wiązać, jak działa na nie krew. Wracając do historii, dowiemy się o kilku sławnych postaciach (Elżbieta Barory, Arnold Paole), które były kojarzone z wampiryzmem. A dla miłośników filmów i książek autorzy zamieścili całe, ogromne zestawienie wampirów straszących ludzi w telewizji (serialach, filmach) oraz w powieściach na przestrzeni wieków.

Sprawdź: Her Name Is Calla

Dawno nie polecałam Wam już zespołów, a okazja do tego nadarzyła się przednia. W tę niedzielę, tj. 3 lipca 2011 roku w Łodzi, w klubie Stara Szwalnia odbyła się już czwarta edycja festiwalu pod szyldem "Good Warning!". Chociaż tego dnia prym wiodły kapele hardcore, czy też screamo, ja czekałam na kogoś zupełnie innego. Od osiemnastej siedział w klubie. Dość niski, niepozorny blondyn, w zwykłym t-shircie i za dużych spodniach wytartych na końcach nogawek. Kręcił się po całym klubie sącząc piwo i obserwując nowoprzybyłych. Był to Tom Morris. Na oko trzydziestoletni muzyk, o którym w Polsce nikt prawie nie słyszał. A to naprawdę wielka szkoda.

Tom Morris jest głównym wokalistą i gitarzystą w zespole o nazwie "Her Name Is Calla" grającym post-rock. Komu jednak taka plakietka coś mówi? Postaram się zatem Wam wyjaśnić własnymi słowami jaką muzykę ów zespół prezentuje:

L. J. Smith "Wizje w mroku: Tajemnicza moc. Opętany. Pasja "

Po "Wizje w mroku" sięgnęłam tuż po obejrzeniu "Vampire Diaries". Jako że na razie jestem bardzo zniechęcona opiniami o książkowych "Pamiętnikach wampirów", postanowiłam sięgnąć po inną pozycję pani Smith.

Kaitlyn, główna bohaterka powieści, uchodzi w szkole za dziwadło. Ma burzę rudych włosów i piękne, hipnotyzujące oczy. Dodajmy do tego jej szczególną zdolność - rysowanie proroczych scen z wizji. Nic więc dziwnego, że całe społeczeństwo się od niej odsuwa, wytyka palcami i szepcze: "Czarownica!". Jednak pewnego dnia dziewczyna dostaje ofertę - w zamian za prowadzone badania nad jej szczególnym darem otrzyma duże stypendium, wyjazd do innego miasta, piękny pokój w internacie i szansę ponownego startu z grupką osób, która tak jak ona, posiada zdolności parapsychiczne. I tak, w Instytucie w Kalifornii, Kaitlyn poznaje Roba, który uzdrawia ludzi, Lewisa zajmującego się psychokinezą, Annę posiadającą dar projekcji myśli i Gabriela - wampira energetycznego. Wkrótce jednak okazuje się, że Pan Zetes, zarządca badań i właściciel internatu ukrywa przed nimi mroczne zamiary, a badania ich umiejętności wysyłane są do wielkich, światowych koncernów i agencji, w tym chociażby do NASA.