Jacek Wróbel "Cuda i Dziwy Mistrza Haxerlina" + video

Cześć, dzień dobry, dobry wieczór! Wakacje w pełni, mamy piękny i słoneczny sierpień! Nic, tylko usiąść z książką na trawie i czytać, czytać i czytać... 

Książki, które mnie osobiście kojarzą się z wakacjami to albo lekkie i przyjemne romansidła do opalania się na leżaku albo takie typowe książki fantastyczne - średniowiecze, lochy, smoki i podobne klimaty. Przez ostatnie lata ukochałam sobie dwie pozycje, które nadawały się do podczytywania podczas pobytu nad jeziorem fantastycznie - "Królewska krew. Wieża elfów" Sullivana i "Wiedźma" Olgi Gromyko. Łączy je era, w której zostały osadzone i humor, który dosłownie wypływa z każdej kolejnej strony. Dzisiaj do tego duetu dołącza kolejna książka - "Cuda i Dziwy Mistrza Haxerlina". 

"Cuda i Dziwy Mistrza Haxerlina" to zbiór opowiadań o pewnym bardzo, bardzo sprytnym kłamcy i krętaczu. Haxerlin nabiera każdego bardziej naiwnego osobnika (na swoją wątpliwie gustowną szatę z klepsydrą i księżycem), że jest szanowanym i potężnym magiem. Tak naprawdę jeździ ze swoim wozem po małych wioskach i naciąga wszystkich na swoje bezużyteczne artefakty (np. łopatę, która teoretycznie od razu wskazuje zakopany skarb), a magii w nim tyle, co kot napłakał. Interes jednak nie idzie zbyt dobrze, a sam "mag" - chociaż bardzo sprytny - często wpada w niezłe kłopoty. I tak, będzie musiał się zmierzyć z pewną nimfą, demonem, plagą w mieście, starymi kolegami ze studiów i pewną "drużyną kamikadze"...