Muszę powiedzieć, że już dawno nie trzymałam w ręku książki, która budziłaby we mnie skrajne emocje. Wypożyczyłam ją z biblioteki mając nadzieję na wciągającą i spójną lekturę, mającą jakiś określony początek i koniec, tymczasem dostałam opowieść, o której najchętniej nie napisałabym nic.
Nowe wydanie "Alicji" to pakiet zawierający obie historie - "Alicja i Miasto Grzechu" oraz "Alicja i Ciemny Las". Przyznam, że ten zabieg był bardzo dobry - oprócz tego, że parę drzew zostało uratowanych i te dwa tomy bez problemu się mieszczą w jednym trochę grubszym, to i okładka jest lepsza. Tamte lekko mówiąc były nietrafione.
"Alicja i Miasto Grzechu" to opowieść o prawie czterdziestoletnim byłym dziennikarzu, Aleksie, który zrezygnował ze stałej, płatnej pracy i za wszelką cenę chce napisać dobry scenariusz do filmu. Od dwóch lat ledwo wiąże koniec z końcem, lecz nie poddaje się - postawił sobie za punkt honoru, by ktoś w końcu docenił jego pomysł. Pewnego dnia jego życie przewraca się do góry nogami - poznaje czternastoletnią Alicję, która przez przypadek zbija szybę w jego zabiedzonej, starej i brudnej kawalerce. Nagle, dzięki tej małej przyjaciółce, która regularnie go odwiedza, dzwoni do niego sławny aktor z propozycją kupna scenariusza, zwraca na niego uwagę chodząca piękność, a w jego życiu dzieją się coraz to dziwniejsze rzeczy. Nie mówiąc już o tym, że Alicja nie raz ratuje mu życie.