Carolyn Jess-Cooke "Zawsze przy mnie stój"

Ta książka przyciągała mnie do siebie od samego początku. Posiadała to wszystko, co powinna mieć każda lektura, by po nią sięgnąć bez głębszego zastanowienia. Przede wszystkim bajeczną okładkę. Ta jest stonowana, utrzymana w zaledwie trzech kolorach, lekko rozmyta. Pozycja wyposażona jest także w intrygujący tytuł i opis. Ja nie potrafiłam mu się oprzeć. Powieść o Aniołach? Wchodzę w to!
"Niektórzy Aniołowie Stróże są wysyłani na ziemię po to, aby strzec swojego rodzeństwa, swoich dzieci i osób, które były im bliskie za życia. Ja wróciłam do Margot. Do samej siebie. Jestem swoim Aniołem Stróżem, klasztornym skrybą spisującym biografię żalu, plączącym się we wspomnieniach, porwanym przez tornado przeszłości, której nie mogę zmienić." 
Główna bohaterka książki, Margot, ma doglądać na ziemskim padole samą siebie jako Anioł. Doświadczyć swojego życia raz jeszcze. Dostrzec błędy, które popełniła i w miarę możliwości je naprawić. Wiedząc, że nie będzie to niestety ani łatwe, ani przyjemne. Aniołowi Stróżowi wolno ingerować w wolę podopiecznego tylko za pomocą śpiewanych pieśni lub dobrych rad podszeptywanych na ucho. Ale bądźmy ze sobą szczerzy - ilu ludzi podąża za głosem swojej intuicji?

Dr Bob Curran „Księga wilkołaków. Przewodnik po zmiennokształtnych, likantropach i zwierzołakach”

Na polskim rynku nie sposób opędzić się od kompendiów wiedzy o wampirach. Można przebierać między różnymi kolorami okładek, miedzy formatami, czy zawartą w nich treścią. Ale co wtedy, gdy ktoś szuka informacji o wilkołakach? Tu robi się już gorzej, ponieważ te stworzenia w modowym rankingu na dziwne stwory figurują o wiele, wiele niżej. Dr Bob Curran spieszy nam więc z pomocą!

Co od razu rzuca się w oczy, gdy sięgamy po tę pozycję? Szata graficzna okładki. Jest niemal identyczna z "Księgą wampirów". Jedyną różnicą są porażające, miodowe oczy. Grafika jest tak minimalistyczna i tajemnicza, że człowiek po prostu chce zajrzeć do środka, by dowiedzieć się czegoś więcej.

Książka nie jest klarownie podzielona na rozdziały pod względem krajów, w których występują wilkołaki, ale tworzy ścieżkę, przekrój przez ludzki umysł. Co nie znaczy oczywiście, że nie dowiemy się z tej pozycji niczego o dawnych wierzeniach! Jest ona nasycona historią i mitami - przeczytamy w niej o Romulusie i Remusie, Gilgameszu, Fenrirze, Berserkerach, o ludziach którzy czcili lamparty oraz przejawach okrutnego kanibalizmu. Dowiemy się, czemu wielu świętych i innych bóstw było przedstawiane z głowami zwierząt (szczególnie psów, wilków, zwierząt kotopodobnych) oraz dlaczego niektóre historyczne postaci przybierały po nich swoje przydomki. Bob Curran nie zapomniał także w swojej pracy o roli księżyca w wilkołaczym micie oraz sposobach, w jakie można się było w ową kreaturę przemienić lub też powrócić do dawnej postaci (uwierzylibyście, że czasem wystarczy zwykłe ludzkie ubranie?). Dużą rolę, ku mojemu zdziwieniu, odgrywa w tym kompendium kwestia niepoczytalności, chorób psychicznych i dewiacji.

Stosik piąty + moje wypieki

Dawno już nie dodawałam stosiku, a to wszystko dlatego, że część niżej przedstawionych książek dostałam albo przed samym wyjazdem na wakacje, albo zostały mi tam też dowiezione. Pogodę w Przewięzi (30 km od Suwałk - Puszcza Augustowska) miałam w kratkę, więc gdy się nie kąpałam lub nie spacerowałam, czytałam książki. Oto ja z przyjaciółką i siostrą, uprawiające jogę na przystanku, czekając na autobus do miasta:


A teraz pora na stosikowe zaległości!

 

Magdalena Kozak "Nocarz"

Pewnie niektórzy z Was pamiętają jeszcze moją recenzję „Fioletu”. Wychwalałam Magdalenę Kozak na wszelkie możliwe sposoby, stawiając na piedestale i przyjmując do pocztu moich ulubionych pisarzy. Powoływałam się wtedy również na moim zdaniem znakomity cykl „Nocarz”, ale nigdy wcześniej na łamach tego bloga nie pojawiła się recenzja owych powieści. Spieszę to zmienić, mogąc w końcu pochwalić się swoją własną, kompletną serią (gdyż wcześniej podczytywałam egzemplarze przyjaciółki). Na drugą część cyklu „Renegata” polowałam prawie dwa lata. Skończył się nakład, a na allegro ceny za JEDEN EGZEMPLARZ przekraczały czasem i 60 zł. W końcu jednak mam swoją upragnioną powieść na własność i tym sposobem mogę się pochwalić kompletem trzech tomów, które stoją dumnie na półce.

Książka zaczyna się niewinnie. Ot, jakiś Jerzy Arlecki, przeciętny, niezadowolony z życia człowieczek, postanawia poddać się rekrutacji do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, bo już nie wie co ma zrobić ze swoim nudnym, beznadziejnym żywotem. Chce przygody, rozlewu krwi, zapachu glocka nagrzanego słońcem! Chce być jak James Bond – nieustraszony, twardy i pociągający facet. Pewnie więc nietrudno się domyślić, jak czuje się Jerzy, gdy przyjmują go na „testy”, a on zamiast biegać z bronią, siedzi na stronie Google i jest zmuszony do wyszukiwania informacji o… wampirach?

Kim więc jest ów człowiek z okładki mierzący z ciężkiej broni do niezidentyfikowanego obiektu? Żołnierz? Wojownik? A może to pomyłka, skoro Arlecki utkwił na zawsze przy biurku? Wcale nie! To Vesper, WAMPIRZY pracownik ABW. Niedawno narodził się ponownie. Tym razem dla Nocy. Kim był w poprzednim wcieleniu? No cóż, domyślcie się sami.