Megan Hart "Barwy pożądania"

Bardzo nie lubię się uprzedzać. Zanim wyrobię sobie zdanie na temat danego gatunku, muszę przynajmniej trzy razy go "ugryźć". Do lektury "Barw pożądania" podchodziłam sceptycznie. Nie chciałam powtórki z "Tajemnic Emmy", a czekała na mnie lektura dwa razy dłuższa...

Paige skończyła zarządzanie, pracuje jako asystentka w firmie, nie zarabia kokosów, ale na życie w całkiem niezłej dzielnicy jej wystarcza. Jej hobby to kupowanie rozmaitych przyborów piśmienniczych - lubuje się w przepięknej papeterii i dobrze wyważonych piórach. Któregoś dnia, w jej skrzynce na listy, pojawia się koperta, a w niej mała karteczka. Liścik wykaligrafowany jest nadzwyczaj starannie, a co jest na nim napisane? 
"Weźmiesz najpiękniejszy papier i najlepszy atrament. Opiszesz ze szczegółami swoje najbardziej erotyczne doświadczenie. Może być, prawdziwe, może być wymyślone, ale masz je napisać bez błędów, najstaranniejszym charakterem pisma, bez żadnych kleksów ani literówek. Opis dostarczysz do czwartku." 
Czy te listy są naprawdę pisane do niej? A może ktoś się pomylił? 

Natasha Walker "Tajemnice Emmy: początki"

... czyli o tym, jak czasem trzeba sprawdzać po kilka razy, co takiego bierze się do swojej biblioteczki.

Pozycja "Tajemnice Emmy" jest reklamowana jako ta, która została opublikowana przez tego samego wydawcę, który wypuścił na rynek "50 twarzy Greya". Z tą drugą książką nie miałam jeszcze do czynienia, choć nie powiem - ciągnie mnie do niej bardzo, bo zastanawiam się, dlaczego stała się bestsellerem. W oczekiwaniu na możliwość pożyczenia jej od dziadka (tak, DZIADKA), zamówiłam sobie do recenzji "Tajemnice Emmy". Nie spodziewałam się jednak, że będzie ona znacząco odbiegać od mojego o niej wyobrażenia.

Więc o czym jest książka? Nic skomplikowanego - trzydziestodwuletnia Emma niedawno wyszła za mąż, ale już po około 3 miesiącach wierności ma ochotę na skok w bok. I nadarza się ku temu wyborna okazja - poznaje osiemnastoletniego syna sąsiadów, który jest nią zainteresowany. A że Jason to świeże, niedoświadczone mięsko... kto by się oparł takiej pokusie?

Dr inż. Teresa Lewkowicz-Mosiej "Vadamecum ziołolecznictwa"

Tę pozycję było mi dość ciężko zrecenzować - bo jak napisać wiele o książce, która nie jest poradnikiem, ani nie ma fabuły?

Gdy zobaczyłam tę pozycję, moje oczy zaświeciły się z pożądania. Od kilku miesięcy interesuję się zdrowym odżywianiem, poprawianiem stanu swojego zdrowia i, właśnie, ziołami. Przygotowuję płukanki do włosów, mieszam składniki, przemywam nimi twarz, czy nakładam na skórę głowy. Chciałam więc zobaczyć, jakie jeszcze cuda potrafią tak łatwo nam dostępne rośliny.

Ziołolecznictwo, obok bardziej chemicznych metod zwalczania różnorakich chorób, jest naprawdę potrzebne! Posiada liczne zalety - nie powoduje skutków ubocznych i alergii, odżywia organizm dostarczając mu witaminy, enzymy i makro- i mikropierwiastki. Nie zapominajmy także o tym, że zioła są nieporównywalnie tańsze od gotowych, aptecznych leków.

"Vademecum ziołolecznictwa" to zbiór i opis bardzo znanych i częstych chorób wraz z krótką wskazówką, które rośliny mogą być przydatne w leczeniu danego schorzenia i co ich stosowanie tak naprawdę nam daje.

Matthew Quick "Poradnik pozytywnego myślenia"

Myślałam, że napisanie recenzji książki, na podstawie której powstał film, który mam już za sobą, będzie kaszką z mleczkiem. Tymczasem, jak się okazuje, stanęło przede mną naprawdę trudne zadanie. Książkę będę porównywać z filmem. Raz, że nie potrafię inaczej, nie mogę nawet przez chwilę udawać, że historię Pata i Tiffany znam tylko z kart powieści, a dwa, że w mailu z propozycją zrecenzowania książki była wzmianka o recenzji porównawczej, więc będę miała czyste sumienie, o!

Poznajcie Pata - trzydziestoczteroletniego mężczyznę, który właśnie wyszedł ze szpitala psychiatrycznego. Wierzy on, że jego życie to film z radosnym zakończeniem. Aby doprowadzić do takiego obrotu akcji, Pat musi odzyskać swoją żonę, Nikki, z którą stracił kontakt po zamknięciu w szpitalu (na 4 lata!). W tym celu ćwiczy długie godziny dziennie (bo Nikki lubi umięśnionych facetów), czyta klasykę (bo jego żona jest nauczycielką angielskiego) i stara się zawsze być miłym (bo nikt nie chce mieć za męża gbura). Najbliższa rodzina Pata jednak wcale nie dopinguje go w tych staraniach i dwoi się i troi, żeby znaleźć mu inne, bardziej twórcze zajęcia. Tak, jakby Nikki wcale nie miała ochoty wracać do swojego dawnego życia... Na domiar złego, za naszym bohaterem łazi piękna i równie nieszczęśliwa i zagubiona dziewczyna - Tiffany. Czy Patowi uda się doprowadzić swoje życie do szczęśliwego zakończenia?

Jakub Ćwiek "Dreszcz" - przedpremierowo!

Pana Ćwieka poznałam dzięki jego felietonom w Nowej Fantastyce i bardzo go polubiłam. Wydał mi się takim spoko facetem, z którym możecie wyjść na piwo i pogadać o wszystkim. Niestety (mea culpa!) nie miałam okazji (tudzież chęci, nie bić!) przeczytać jakiejkolwiek książki Pana Jakuba, więc gdy nadarzyła się okazja - nie wahałam się. Szczególnie, gdy przeczytałam opis z tyłu okładki.

Rychu Zwierzchowski to klasyczny przykład powiedzenia "Sex, drugs and rock'n'roll" - podstarzały rockman ze skłonnością do picia, palenia i prowadzenia olewczego trybu życia. Córa płaci mu rachunki, więc nie chce mu się znaleźć żadnej pracy. On to woli tak codziennie pod balkonikiem - trochę piwka, trochę brzdąkania na gitarze, trochę darcia się i jakoś dzień mija... Ale pewnego dnia (to na pewno kara boska!) Rysiek dostaje piorunem w tyłek, podczas kolejnej posiadówy na leżaczku. Gitara się rozwala, sam Zwierzchowski ląduje w szpitalu... i co się okazuje? Skubany zamiast kopnąć w kalendarz, dostaje super moc rażenia prądem! Wraz z mocą, "przyrasta" do niego irytujący dzieciak, który widzi w nim potencjał nowego superbohatera. Czy Rychu podoła zadaniu?

Janet Evanovich "Stephanie Plum - Po szóste nie odpuszczaj"

"Gdybym mogła być mężczyzną jeden dzień!" śpiewała Kayah. Ja z chęcią zanuciłabym: "Gdybym mogła być Stephanie Plum jeden dzień!" rzucając się w wir jej przygód.

Niektórzy spotykają się ze Stefcią Śliwką już po raz szósty przy okazji lektury tej książki. Dla mnie było to pierwsze spotkanie i już wiem, że nie ostatnie. Gdy dostałam propozycję zrecenzowania którejś z kolei części, byłam nastawiona bardzo sceptycznie. Bo jak to tak - wejść w sam środek historii? Okazało się, że Stephanie jest na tyle sympatyczna i cierpliwa, że nie dość, że na początku wyjaśnia nam najważniejsze wątki, to od pierwszej strony pozwala nam się czuć komfortowo w jej towarzystwie. Normalnie kobieta skarb!
"-Nie będę ciągać biednego nieboszczyka po sądach!
-W czym problem? Myślisz, że mu się spieszy na balsamowanie? Powiedz sobie, że wyświadczasz mu przysługę, no wiesz, coś w rodzaju ostatniej przejażdżki..."