No i oto nadszedł ten dzień. Dzień, w którym stwierdziłam, że opisywanie anime nie będzie złym pomysłem, aczkolwiek pewnie dla Was te notki nie będą za ciekawe, bo większość z Was tych japońskich wytworów nie ogląda. Ja jednak, pochłaniając niektóre, też w jakiś sposób się ukulturalniam ;)
Moja miłość do anime osiągnęła apogeum jakieś trzy lata temu i od tego czasu szukam co ciekawszych pozycji, które mnie zachwycą. Bez wstydu przyznam, że jestem okropną yaoistką i chłonę wszystkie wytwory mangi i anime o tematyce męsko-męskiej, oczywiście posiadając bezsprzecznych faworytów, na przykład JunJou Romantica, Kirepapa, a w przypadku mangi to chociażby Koi Suru Boukun. Co dość rzadsze w przypadku yaoistek - yuri (miłość damsko-damska) też nie pogardzę, jednak tutaj dorobek filmów i komiksów jest dość ubogi. Jeśli jednak kogoś interesują tego typu produkcje, to z anime polecam Strawberry Panic i Kannazuki no Miko. To nie znaczy, że nie oglądam anime o innej tematyce - uwielbiam fantasy, historie z analizą psychologiczną ludzi, czy dramaty.
Anime, o którym chcę napisać jest mieszanką wszystkiego, co kocham w takich produkcjach. Przejdźmy więc do recenzji:
Posiadłość Phantomhive'ów, XIX- wieczna, wiktoriańska Anglia. To tutaj mieszka Ciel, pies na posyłki Jej Królewskiej Mości i spadkobierca firmy produkującej zabawki. Trzynastoletni chłopiec, który nigdy się nie uśmiecha. Budzi zarówno strach, jak i podziw... Jego serce kryje bowiem nienawiść i chęć zemsty na wszystkich odpowiedzialnych za pożar w jego posiadłości i zamordowanie rodziców. On sam z pamiętnej nocy ocalał cudem - w ostatniej chwili przyzwał prosto z piekła demona - Sebastiana Michaelis'a i zawarł z nim pakt - gdy na ziemi nie będzie już nikogo, na kim Phantomhive zechce się zemścić, demon pożre jego duszę. Codziennie jednak Sebastian, w trosce o duszę jak najlepszej jakości, będzie swemu panu służył jako lokaj, bodyguard, kucharz, sprzątaczka... innymi słowy będzie na każde jego zawołanie i zrobi dla niego wszystko.